Paruzja (2)

               U Basi pod notką z mojego komentarza dwukrotnie wpisał się Spokofizyk:

We wszystkich tych przepowiedniach tkwi błąd logiczny, bo sugerują one, że świat obecny jest lepszy od świata tamtego. W zasadzie, powinniśmy się radować z końca świata. Co innego Apokalipsa, ta ma po prostu przygotować nas na prześladowania, po to, by z powodu tych prześladowań nie tracić wiary. Tak samo teksty z Ewangelii. Ponadto wyraźna sprzeczność ze słowami Chrystusa, że nikt nie zna dnia ani godziny, a te wszystkie przepowiednie ów dzień czynią określonym.

Generalnie, jak się obserwuje to, co dzieje się na Zachodzie Europy i w USA oraz Kanadzie, to rzeczywiście: ma się wrażenie, że koniec świata bliski. Ale na całe szczęście, świat to nie tylko zachodnia Europa i północ Ameryki, ale także cała reszta. A tam Orwell jeszcze nie dotarł i raczej nie dotrze.

Odpowiedź umieściłem pod tą drugą wypowiedzią:

*   *  *

Nie pocieszałbym się tym, że świat wcale się nie ogranicza do świata judeochrześcijańskiego. Plany Boże są skoncentrowane wokół tego świata, ze szczególnym uwzględnieniem samych Żydów (wszak to im dana była obietnica). Na to, kiedy dojdzie do końca świata, istotny wpływ będzie miało to, co dotyczy samych Żydów. Dziś mija 75 rocznica wyzwolenia KL Auschwitz – niemieccy naziści wydali wyrok na cały naród żydowski; ten naród był przeznaczony do unicestwienia. Ci, którzy to przeżyli, zawdzięczają to Polakom. To Bóg zadbał o to, by naród żydowski znalazł swoje miejsce nade wszystko na polskich ziemiach (choć tam za wszelką pomoc Żydom – choćby chleb dany głodnym, groziła kara śmierci dla całej rodziny; takie restrykcje Niemcy wprowadzili tylko w Polsce i na Ukrainie), bo w innych częściach Europy Żydzi byli masowo wydawani Niemcom (niektórzy Polacy również wydawali ich Niemcom, ale to byli degeneraci, dla których takie działanie kończyło się wyrokami śmierci ze strony Państwa Podziemnego). A co się teraz dzieje? – narracja historyczna Żydów jest taka, że to my jesteśmy odpowiedzialni za holocaust. Zwróćmy jednak uwagę, że taka narracja wcale nie zrodziła się wśród religijnych żydów (tu piszę z małej litery, bo chodzi o wiarę) – to zrodziło się wśród Żydów, którzy od Boga się odwrócili. Ale patrzmy dalej – słupki wyborcze sprawiają, że ten pogląd zaczyna dominować w całym społeczeństwie. Naród żydowski służy ojcu kłamstwa i odwraca się od Boga – to jest proces, który dzieje się dziś. Może to jest ten moment, w którym potrzebne jest powtórne przyjście Jezusa, bo jeszcze chwila, a nie będzie tam nikogo, kto by wybrał Boga?

Nie jestem optymistą – przewiduję dominację zła – to już teraz widać i to się będzie rozszerzać. Ale tak, jak pisałem wcześniej – Bóg w każdego z nas zaszczepił pragnienie miłości. Jeśli zobaczymy zwykłych ludzi (nie tam jakąś kastę, czy inną elitę, ale zwykłych normalnych ludzi, takich, jakich możemy spotkać każdego dnia), którzy prawdziwie się kochają, którzy w tej miłości wykroczyli poza ziemski jej charakter (a więc nie sobie, lecz Bogu będą przypisywać tę miłość), to wszyscy zapragniemy takiej miłości dla siebie. A to będzie ten moment, w którym Jezus będzie mógł powrócić – bo będą ludzie, którzy za Nim pójdą. Jan Chrzciciel musiał nawoływać do nawrócenia i chrzcił ludzi, by przyjęli Jezusa – dziś tym chrztem będzie pragnienie miłości. Kłamstwo sączące się wokół, wyśmiewanie i piętnowanie tych, którzy nie stali się zbyt nowocześni, na niewiele się zda, bo silniejsze będzie pragnienie prawdziwej miłości.

Podejrzewam, że żyjemy w tych właśnie czasach.