Wybór kandydatów na I Sędziego SN

Jak wiadomo sędziemu Kamilowi Zaradkiewiczowi nie udało się doprowadzić nawet do tego, by Sąd Najwyższy przynajmniej wybrał komisję skrutacyjną. Poddał się ostatecznie i złożył na ręce Prezydenta swoją rezygnację, gdy już żaden z przedstawicieli nadzwyczajnej kasty (tych, którzy do tej przynależności się poczuwali) nie zwracał się do pełniącego obowiązki I Sędziego inaczej, niż poprzez nazwy przypisywane osobom o orientacji homoseksualnej.

Prezydent do roli pełniącego obowiązki wyznaczył sędziego Aleksandra Stępkowskiego. Dzisiaj udało się w końcu wyłonić 5 kandydatów:

  • Włodzimierz Wróbel – 50 głosów,
  • Małgorzata Manowska – 25 głosów,
  • Tomasz Demendecki – 14 głosów,
  • Leszek Bosek – 4 głosy,
  • Joanna Misztal-Konecka – 2 głosy.

W głosowaniu uczestniczyło 95 sędziów, a zgłoszone było 10 kandydatur – jak łatwo policzyć, pozostali zgłoszeni nie uzyskali ani jednego głosu. Wśród tych 95 sędziów, 50 było zgłoszonych do nominacji przez tzw. starą Krajową Radę Sądownictwa (KRS), a 45 przez nową. Jak łatwo się domyślić Włodzimierz Wróbel (zgoszony do SN przez starą KRS) był jednomyślnie popierany przez tzw. starych sędziów.

Sędzia Kamil Zaradkiewicz zgłaszając swoją dymisję, zaproponował również zmianę zasad wyboru sędziów SN. Nigdzie nie było podane, na czym polegała ta zmiana, ale przypuszczam, że chodziło o wniosek starych sędziów, by ogół sędziów zatwierdzał zgłoszone kandydatury dla każdego kandydata oddzielnie. Innymi słowy chodziło o to, by starzy sędziowie, którzy stanowią większość, mogli odrzucić każdego kandydata zgłoszonego przez nowych sędziów.  Nie mam pewności, czy rzeczywiście to tę poprawkę Kamil Zaradkiewicz przedstawił Prezydentowi, ale najważniejsze, że Prezydent odrzucił wniosek i wybory odbywały się wg wcześniej ustalonych zasad. Wśród kandydatów są więc również sędziowie wnioskowani przez nową KRS – nade wszystko taką sędziną jest Małgorzata Manowska. Należy się więc spodziewać, że Prezydent będzie wybierał między tymi dwiema osobami.

Po zakończeniu obrad grupa 50 z 95 sędziów uczestniczących w głosowaniu zgromadziła się w holu sądu, a w ich imieniu oświadczenie w sprawie wyboru kandydatów wygłosił sędzia Laskowski (były Rzecznik SN, który podał się do dymisji w ostatnim dniu urzędowania sędziny Gersdorf):
Ponadto doszło do bezprawnego (..) odrzucenia przez przewodniczącego Aleksandra Stępkowskiego wniosku o dokonanie wyboru osoby, która przekaże prezydentowi listę kandydatów wraz z protokołem, a także do bezzasadnego odrzucenia wniosku o podjęcie przez Zgromadzenie Ogólne uchwały o przedstawieniu prezydentowi pięciu kandydatów. (…) Brak takiej uchwały powoduje, że procedura wyboru nie została zakończona, tym samym brak jest możliwości powołania I prezesa SN. 

Grupa 50 sędziów Sądu Najwyższego zaapelowała do prezydenta Andrzeja Dudy o namysł nad powołaniem nowego I prezesa sądu. Ich zdaniem pozycja prezesa może być podważana i słaba ze względu na skalę uchybień podczas obrad zgromadzenia, które wybrało kandydatów na tę funkcję.
Innymi słowy nadzwyczajna kasta postanowiła zwrócić uwagę Prezydentowi, że jeśli ten wybierze Włodzimierza Wróbla, to Sąd Najwyższy uzna ten wybór; jeśli jednak wybierze Małgorzatę Manowską, to się okaże, że cały wybór był nieważny.

*   *  *

I takie jest podejście do prawa wszystkich opcji politycznych. Do tego już zdążyłem się przyzwyczaić – ale żeby dokładnie to samo mówili sędziowie Sądu Najwyższego?
To niby skąd ma się brać poszanowanie dla prawa?

15 odpowiedzi na “Wybór kandydatów na I Sędziego SN”

  1. Stara śpiewka; skąd my to znamy?
    jak prezydent wskaże sędziego starej „kasty” to wybory będą ważne [tzw. starą Krajową Radę Sądownictwa (KRS)]
    a jak wskaże sędziego z „nowej” kasty to pozycja prezesa może być podważana i słaba ze względu na skalę uchybień podczas obrad zgromadzenia, które wybrało kandydatów na tę funkcję.
    Przecież podobnie było z wyborem kandydata na prezydenta;
    jeśli zostanie prezydentem kandydat opozycji, to wybory ważne;
    a jak wygra kandydat PiS-u to wybory nieważne;
    od dawna znana i głoszona mentalność Kalego;

    1. I takie jest podejście do prawa wszystkich opcji politycznych. Do tego już zdążyłem się przyzwyczaić – ale żeby dokładnie to samo mówili sędziowie Sądu Najwyższego?
      To niby skąd ma się brać poszanowanie dla prawa?

      1. Basiu, najpierw Tobie odpowiedziałem, a potem uznałem, że to warto dodać do samej notki.

  2. Sędziowie też ludzie, więc w zależności z którą partią sympatyzują takiej partii prawo stosują 🙂

  3. A ja uważam, że sędziego Sądu Najwyższego powinno się wybierać w wyborach powszechnych razem z wyborami do parlamentu. I mam nadzieję, że takich czasów doczekamy.

    1. Przyznam, że aż tak radykalnych poglądów nie mam. Czy ja lepiej wybbiorę tego, czyjego doświadczenie, roztropność, prawość, będzie lepiej predystynować do pełnienia roli sędziego od tych, którzy te role pełnią?
      Gdyby 30 lat temu była przeprowadzona dekomunikazacja, nie byłoby takich problemów, jak dziś.

  4. Z wielkim smutkiem obserwuję, Leszku, że przejąłeś zwyczaj owego pogardliwego nazywania sędziów „członkami nadzwyczajnej kasty.” Raz, że ukuł to wyrażenie człowiek, który sam siebie (i swoich zwolenników) z wielką pychą zaliczył do „lepszego sortu” Polaków. Dwa, że pewna „nadzwyczajność”, nietykalność, szacunek, itd. były wpisane w etos sędziowski od zarania dziejów. Nawet faraon nie poważyłby się publicznie znieważyć sędziego. Ponieważ kto tak czyni („ci idioci, którzy ośmielają się nas sądzić!”) podważa w istocie zaufanie do państwa, prawa i porządku. Jakże się ostoi społeczeństwo, w którym byle rzezimieszek może plunąć w twarz sędziemu i powiedzieć: „Jesteście wszyscy kanaliami!”? To wszystko oczywiście nie znaczy, jakobym uważała, że NIE MA złych , niekompetentnych czy skorumpowanych sędziów. Ależ są , byli i będą – opowiada nam o takich nawet tekst biblijny (lubieżni starcy, którzy molestowali i szantażowali Zuzannę pełnili właśnie urząd sędziowski). Ale ktokolwiek mówi, że dotyczy to całej grupy zawodowej („kasty”) – postępuje tak samo, jak ci, którzy twierdzą, że WSZYSCY księża to pedofile, a WSZYSCY lekarze to mordercy i łapówkarze. Podważa zaufanie, które w tych WYJĄTKOWYCH profesjach jest niezwykle ważne.

    1. „Całe życie broniłam sędziów. Uważam, że to jest zupełnie nadzwyczajna kasta ludzi i myślę, proszę państwa, że damy radę” – mówiła na Kongresie Sędziów Polskich Irena Kamińska

      1. Ten nawyk donoszenia na Polskę za granicę. W Polsce jest taka fatalna tradycja zdrady narodowej. I to jest właśnie nawiązywanie do tego. To jest w genach niektórych ludzi, tego najgorszego sortu Polaków.
        Albo, czyżbyś uważała, że donoszenie do carycy Katarzyny na Polaków za bezprawie, jakim było uchwalenie Konstytucję 3 maja, świadczy o wyjątkowej światłości tych donosicieli? W moim przekonaniu zachowanie tych ludzi jak najbardziej zasługuje na największą pogardę. Nie mam nic przeciwko temu, by tych ludzi nazywać najgorszym sortem – patriotami byli wg mnie ci, którzy próbowali ratować Polskę i ogłosili Konstytucję (choć rzeczywiście stało się to możliwe podstępem).
        A z kolei, skoro uważasz, że sędziom SN należy się szczególny szacunek, to chyba jednak nie tym, którzy do pełniącego obowiązki I sędziego SN zwracają się per pedale. Nie sądzisz, że to ich dyskwalifikuje? Zestawiłem to ich własne przekonanie o wyższości z ich zachowaniem.

        1. Jako dla historyczki, ale także dla córki policjanta i dla chrześcijanki – nieuczciwe wydaje mi się przede wszystkim zestawianie donosu do zaborcy (wroga!) z raportowaniem instytucji, do której sami DOBROWOLNIE sami przystąpiliśmy o tym, że w naszym domu coś źle się dzieje. Sęk w tym, że dla mnie UE to nie jacyś wrodzy „oni” – tylko „my.” Prościutki przykład: uczymy dzieci (ogólnie słusznie) że źle jest skarżyć. Lecz czy powiedzielibyśmy „wstrętny, mały donosiciel!” o Jasiu, który powiedziałby nauczycielce że grupka starszych chłopaków od miesięcy terroryzuje młodszych? Niestety, w Polsce „władza” zawsze się kojarzy z kimś obcym, kimś kto z pewnością chce źle dla naszej Ojczyzny i jej obywateli. I tym się też tłumaczy, że jeśli za ścianą sąsiad bije żonę, niewielu zdecyduje się zadzwonić na policję. Nikt nie chce być „kapusiem.” Podobnie z pedofilią i innymi problemami w Kościele. Może to i prawda, że ksiądz Stefan zrobił coś złego – ale żeby tak od razu na niego DONOSIĆ? O, co to, to nie!

          Jeżeli chodzi o sędziego Zaradkiewicza, to nigdy nie wydawał mi się on najlepszym kandydatem na I Prezesa SN. Niemniej obrzydliwy wydawał mi się zarówno jego „outing”, dokonany przez GW, jak i późniejszy hejt na niego, uskuteczniany często przez tych, którzy tak chlubią się swoją „tolerancją”.

          1. Czyli po pierwsze zgadzasz się z tym, że tych, którzy donosili do carycy Katarzyny na twórców Konstytucji 3 maja, mamy prawo nazywać najgorszym soretm Polaków – przeciw temu nie oponujesz.
            Natomiast uważasz, że czymś innym jest wystąpienie w obronie praworządności zwracając się do cesarzowej Rosji, a czym innym wystąpienie o to samo wobec Komisji Europejskiej. To rozróżnienie tłumaczysz tym, że do UE sami wstąpiliśmy.
            Zwróć jednak uwagę, że ta prośba wykracza poza traktat akcesyjny, jaki podpisaliśmy. A więc jest to dokładnie ta sama sytuacja, gdy ma interweniować ktoś, kto do tego nie jest uprawniony.

      2. Basiu, ja uważam, że w ogóle powinno się zrezygnować z używania słowa „kasta” w jakimkolwiek kontekście poza etnograficzno-historycznym (system kastowy w Indiach) . Również jeśli używają go sami sędziowie. To nie GRUPA LUDZI jest czymś „nadzwyczajnym” – wyjątkowy jest URZĄD (funkcja) który pełnią. I oby zawsze (a przynajmniej jak najczęściej) okazywali się godni tego DOSTOJEŃSTWA.

  5. Ja w ogóle mam opory przed nazywaniem KOGOKOLWIEK „gorszym sortem Polaków” – poza tym doskonale wiesz, Leszku, że Prezesowi nie o targowiczan chodziło – lecz o to, by do targowiczan przyrównać wszystkich Polaków, którzy nie popierają jego „dobrej zmiany.” Tym, jako uczciwa Polka i dobra obywatelka słusznie mogę czuć się urażona.

    Natomiast co do sądownictwa w Polsce – naprawdę uważasz, że te zmiany, które wprowadził PiS (obryzgując błotem WSZYSTKICH sędziów jak leci przy okazji) spowodowały istotne usprawnienie działania wymiaru sprawiedliwości z perspektywy „zwykłych ludzi” , na których to nasza władza tak lubi się powoływać? Wydaje mi się, że np. zmiany w Trybunale Konstytucyjnym spowodowały niemal całkowity paraliż tej instytucji – bo teraz trzeba będzie czekać wiele miesięcy a nawet lat na jakiekolwiek orzeczenie tego gremium. Już pomijam pytanie, czy w ogóle potrzebny nam jest TK (powołany wszak do istnienia przez Jaruzelskiego). Moim zdaniem jego zadania mógłby z powodzeniem wypełniać SN. Ale do tego potrzebna byłaby np. całkowita niezależność SN od rządzącej większości. W USA jest zasada dożywotności sędziów Sądu Najwyższego – i to chyba nie jest głupi pomysł. Choćby prezydent bardzo nie lubił któregoś z sędziów powołanych przez poprzedników – nie może go zmienić i już. Podobnie podoba mi się pomysł wyboru sędziów SN (a przynajmniej Prezesa) w wyborach powszechnych. Czy ten system, który mamy po wszystkich „reformach” (i reformach reform, i reformach tych reform – bo choć rzekomo ustawy zaproponowane przez PiS miały być tak „doskonałe”, to jednak wymagały ciągłych poprawek…) – NAPRAWDĘ gwarantuje niezależność sędziom i trójpodział władz? Nie wydaje mi się…

    1. Albo, ja Ci dokładnie zacytowałem to zdanie, które wypowiedział Jarosław Kaczyński – to Ty chyba jesteś podatna na propagandę, skoro piszesz Prezesowi nie o targowiczan chodziło. Mówił o targowiczanach. Co najwyżej mogłabyś się nie zgadzać z szukaniem analogii między targowicą, a tymi, którzy pod tym samym hasłem występują przeciwko tym, którzy chcą coś zmienić. Na mój argument nie znalazłaś żadnej odpowiedzi.

      A co do sądownictwa, to cały problem wziął się z tego, że nie było dekomuniacji.

Możliwość komentowania została wyłączona.