Ojcze nasz

(7) Gdy się modlicie, nie mówcie wielu słów jak poganie. Wy­daje się im, że dzięki gadulstwu będą wysłuchani. (8) Nie na­śladujcie ich, gdyż wasz Ojciec wie, czego potrzebujecie, za­nim Go poprosicie. (9) Dlatego wy tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech będzie uświęcone Twoje imię. (10) Niech przyjdzie Twoje królestwo, niech się spełnia Twoja wola, jak w niebie, tak i na ziemi. (11) Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. (12) I daruj nam nasze długi, jak i my darowaliśmy naszym dłużnikom. (13) I nie dopuszczaj do nas pokusy, ale nas wybaw od złego. (14) Jeśli bowiem darujecie ludziom ich przewinienia, to również i wam daruje Ojciec Niebieski. (15) Lecz jeśli nie darujecie lu­dziom, to i wasz Ojciec nie daruje wam przewinień.  (Mt 6)

Bardzo zachęcam do wysłuchania dzisiejszego kazania ks. Piotra Celejewskiego:

 

20 odpowiedzi na “Ojcze nasz”

  1. I z jeszcze jednej beczki – zauważyłem, że kilkakrotnie wracałaś do notki Ojcze nasz. Przyznaję, że gdy rano wysłuchałem tego kazania, naszła mnie ochota, by umieścić je na blogu. No i okazało się, że już wieczorem film został zapisany i mogłem to zrobić. Do tej pory moje notki dotyczyły albo świąt, albo niedzieli – a tu dzień powszedni okresu zwykłego. Ale trzeba przyznać, że kazanie bardzo ładne…

  2. Kazanie skróciłabym do słów;
    „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha»
    Niestety, nie wszyscy są tak uduchowieni
    i tak uzdolnieni, aby wzbić się na wyżyny…nieba,
    dlatego nam potrzeba… wyrazić siebie w modlitwie.

    1. Nie za bardzo zrozumiałem – ale rozumiem, że słowa tego kazania Ciebie niepokoiły i dlatego do nich wracałaś. Czy tak?

      1. Wracałam do tego nagrania nie dlatego, że słowa mnie niepokoiły, ale dlatego, że mi przerywano; może jutro będę miała więcej wolnego czasu;
        moją refleksją wysuniętą z tego kazania jest właśnie to;
        „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha»
        lecz nie każdy jest tak uduchowiony by mógł usłyszeć głos Pana choćby życie swe spędził na słuchaniu.

        1. Basiu, nie jest, czy nie chce być? Bóg dał nam wolność, a Bóg ją szanuje – nigdy nie uczyni niczego, co by posważało tę wolność. Jeśli np. posiadasz pewną wizję dotyczącą swojej własnej osoby i jesteś absolutnie przekonana, iż to jest najlepsza dla Ciebie droga, to tym samym nie dopuścisz do siebie żadnej innej drogi. W takiej sytuacji Bóg milknie, bo Ty nie jesteś gotowa przyjąć Jego woli.
          Ale paradoksalnie Bóg milknie także wtedy, gdy Ty idziesz właściwą drogą – tak jak zamilkł, gdy Chrystus wisiał na krzyżu. Jeśli idziesz tą drogą, którą On nam wyznaczył (a więc tą, która jest dla Ciebie najlepsza), to On nie będzie nam odbierał poczucia, że to my sami tę drogę obraliśmy.

          1. Leszku> Bóg dał każdemu inne talenty; także uduchowienie każdy ma na innym poziomie.
            Dla jednych np. śpiew ptaków jest natchnieniem, a dla innych niezauważalne.
            Nie da się ubrać człowieka w cudze buty.

          2. Basiu, to nie są cudze buty – Jezus każdemu zostawił Ducha Pocieszyciela! Każdemu! To nie jest kwstia talentu, tylko tego, co opisałem powyżej.

          3. Leszku> jesteś bardziej uduchowiony ode mnie; bardziej pobożny;
            nie zazdroszczę Ci tej łaski, lecz tylko pokazuję, że
            nie wszyscy otrzymali jednakowo;
            abyś nie popadł w pychę, to podkreślam, że tylko to doceniam;
            ale…” komu wiele dano, od tego wiele wymagać będą”
            ? ? ?

      2. Cała dyskusja toczyła się na blogu Basi, ale dziś rano okazało się, że mimo, iż wielokrotnie próbowałem dodawać swoją odpowiedź zarówno w ramach notki https://blogaisab.wordpress.com/2020/06/16/ja-milczec-nie-bede/, jak w ramach notki następnej, to jedynie powtarzało, że już taki komentarz wstawiłem, ale ten komentarz się nie pojawił, że w końcu uznałem, iż cały dialog przeniosłem do siebie. A oto ta odpowiedź:

        Tak Basiu, masz rację – jest wielce prawdopodobne, że zostanę na wieki potępiony, a to z tego powodu, że ja swojej wiary nikomu nie przekazałem – nie umiałem tego zrobić. Tymczasem Ty swoją umiałaś 🙂 – a więc niosąc Jezusa innym, sama do Niego trafisz :). Prosta piłka.
        Nie zmienia to jednak faktu, że nieprawdą jest to, co wcześniej napisałaś nie każdy jest tak uduchowiony by mógł usłyszeć głos Pana choćby życie swe spędził na słuchaniu
        To nie są jakieś szczególne łaski dane niektórym – Duch Święty przemawia do każdego i do każdego jednakowo. Do każdego! Jest tylko jeden warunek: trzeba naprawdę chcieć słuchać, trzeba być gotowym przyjąć to, co On mówi, nie można Jemu narzucać swojej własnej woli i oczekiwać od Niego potwierdzenia.
        A tak dokładnie są tylko dwa przypadki, gdy Bóg milknie – właśnie ten, który przed chwilą znowu przypomniałem, jak i ten drugi, o którym też od razu napisałem – idziesz właściwą drogą i Pan nie musi Ciebue do niczego przywoływać.
        Ale absolutnie nie jest tak, by tylko dotknięci szczególną łaską byli uzdolnieni do tego, by Duch Święty zechciał tylko te wybrane osoby poprowadzić przez życie. Tę zdolność posiada KAŻDY!

        1. „Duch Święty przemawia do każdego i do każdego jednakowo. Do każdego!”
          ja w to nie wątpię; lecz Leszku jest ogromna różnica w uzdolnieniu ludzi; poeta czy pisarz odbiera i nadaje na innych falach niż np. ja 🙂 prosta [teraz] kobieta; a [dawniej] dziewczyna. Romantyk będzie potrafił zachwycać się wzniosłymi sprawami [np. gwiazdami] i tam dopatrywał się znaków; zaś pragmatyk, racjonalista będzie twardo stąpał po ziemi. Przekonałam się, że inaczej do wielu spraw [ w tym także religijnych] podchodzi mąż, a inaczej ja.
          Miłośnicy czytelnictwa będą na okrągło, jak mole książkowe siedzieć z nosem w książkach, [ i np. „studiować” Biblię]
          zaś inni nie cierpią czytania, więc do Biblii nawet nie zajrzą. .
          Jedni mają romantyczną duszę, a inni „ciosaną” lub rogatą 🙂
          celowo podaję krańcowe przypadki.
          Dla Ducha Św. jedno pole może być uprawne, a inne ugorem.

          1. Bzdury piszesz;
            „Tak Basiu, masz rację – jest wielce prawdopodobne, że zostanę na wieki potępiony, a to z tego powodu, że ja swojej wiary nikomu nie przekazałem – nie umiałem tego zrobić. Tymczasem Ty swoją umiałaś ? – a więc niosąc Jezusa innym, sama do Niego trafisz :). Prosta piłka.”
            Nie mam racji, bo nie o rację tutaj biega.
            Ty się staraj i módl, aby to nie było wielce prawdopodobne, że zostaniesz potępiony, bo to nie o to chodzi – kto będzie potępiony.
            „Komu wiele dano od tego wiele WYMAGAĆ BĘDĄ”; tam nie ma mowy o potępieniu; lecz o wymaganiu.
            To nie do nas należy wyrokować kto będzie potępiony a kto nie. Nie wcielaj się w rolę Boga.
            Psinco prawda, że umiałam nieść Jezusa innym. To tylko Twoje wyobrażenie. Przecież widzisz, jak odsądzają mnie od czci i wiary; jak kpią i szydzą z mojej wiary , choćby tylko na blogach. Gdybym potrafiła nieść Jezusa innym, nie spotykałby mnie taki ostracyzm na blogach.
            Nie szydziłam i nie kpiłam pisząc, że
            „jesteś bardziej uduchowiony ode mnie; bardziej pobożny;”
            bo to prawda. A wynika to między innymi z tego, że jesteś bardziej wykształcony, obracasz siew innym świecie niż mój. Masz po prostu ku temu inne zdolności i inne warunki. Dla mnie wzorem miłości Boga i bliźniego jest nasz Proboszcz, ale ja nigdy nie wzniosę się na takie wyżyny pobożności, bo…to wynika z wielu uwarunkowań. Miłości człowiek uczy się od poczęcia aż do śmierci. U mnie z tym bywało różnie.

          2. Ad 23:01
            Basiu, tylko ja cały czas zwracam uwagę na to, że to nie jest kwestia talentu – bo przecież Bóg nikogo nie chce odtrącać: temu będę wskazywał drogę, a tego nie lubię, to on niech sam sobie radzi. Bóg kocha każdego, więc u każdego rozbudza myśli, które są wskazówkami do właściwego działania. Milknie jedynie wtedy, gdy człowiek sam obiera najwłaściwaszą drogę. Jeśli jednak człowiek błądzi, to On zawsze będzie podpowiadał właściwą drogę.
            Problemem jest jednak to, że nam jest bardzo łatwo zagłuszyć Jego słowa – bo On nikomu swego zdania nie narzuca!

          3. Ad 23:16
            Basiu, ale ja mówię o konkretach – i nie mówię o tych, którzy trafiają na bloga; mówię o Twoich synach! Im przekazałaś swoją wiarę, a oni niosą ją do swoich dzieci.
            Ja swojej wiary nikomu nie przekazałem. Syn na świadka bierzmowania wybrał mamę i oboje na tym zakończyli kontakt z Kościołem; córka nadal chodzi do Kościoła, ale jej wiara nie jest tak żywa, jakiej ja bym dla niej pragnął.
            A przy tym najprawdopodobniej miałem jeszcze jedno zadanie, któremu kompletnie nie podołałem…
            Nie wyrokuję, czy będę potępiony – wskazuje jedynie, że jest to o wiele bardziej prawdopodobne, niż w Twoim przypadku. To uduchowienie, o którym mówisz, nie ma nic do rzeczy – ważne są konkrety. Gdyby była choć jedna osoba, której naprawdę coś dałem? W czasach harcerskich może kilku osobom coś dałem (choć coś niewielkiego), ale w dorosłym życiu?
            Ja tam liczę jedynie na miłosierdzie Boże…

  3. P.S. ” już taki komentarz wstawiłem, ale ten komentarz się nie pojawił, że w końcu uznałem, iż cały dialog przeniosłem do siebie…”
    sprawdzałam kilkakrotnie – u mnie nie ma śladu, że w ogóle usiłowałeś wstawić komentarz.
    Zastanawia mnie to -dlaczego?
    Nie mam żadnych obostrzeń i ograniczeń do zamieszczania komentarzy.
    Dziwię się tylko, dlaczego NIKT z Czytelników u mnie się nie odzywa??? .

        1. Wykryto duplikat komentarza: wygląda na to, że już to powiedziano! – spróbuję coś zmienić.

          1. Przy czym jak Ci przesłałem printScreena byłem zalogowany do wordPressa.

Możliwość komentowania została wyłączona.