27 [V 1937]. Boże Ciało.
W czasie modlitwy usłyszałam te słowa: Córko Moja, niech się napełni radością serce twoje. Ja, Pan, jestem z tobą, nie lękaj się niczego, jesteś w sercu Moim. W tym momencie poznałam wielki majestat Boga i zrozumiałam, że z jednym poznaniem Boga nic nie może iść w porównanie; zewnętrzna wielkość niknie jak proszek, przed jednym aktem głębszego poznania Boga.
(Dz 1133)
Zawsze w swoich notkach zaczynam od czytań przypadających na ten dzień – a dziś wyjątek: zacytowałem dzienniczek s. Faustyny. Życzę wszystkim uczestnicząctm w procesji Bożego Ciała (czy to realnie, czy tylko duchowo), by poczuli, jak to Pan napełnia ich serce radością, by prawdziwie poczuli, że są w Jego sercu. Bo rzeczywiście są.
W tym roku w mojej wiejskiej parafii procesji dla wszystkich nie będzie. Oto cytat z ogłoszeń parafialnych: W tym roku odbędzie się symboliczna Procesja eucharystyczna wokół świątyni w Kazuniu o godz. 12.00 z udziałem dzieci komunijnych. A ja myślałem wcześniej, że będzie to dzień, w którym powrócę do aktywnego uczestnictwa w liturgii…
U nas była procesja Bożego Ciała dzielnicą osiedla. Wokół kościoła będzie w oktawie Bożego Ciała.
Niestety, mnie nie dane było w niej uczestniczyć. Na układy nie ma rady. A szkoda, bo ta uroczystość przywołuje w mej pamięci dzieciństwo, gdy sama sypałam kwiatki przed Panem Jezusem w Monstrancji. Podziwiałam tylko starania i zabiegi dekorujących obraz. To jednoczy sąsiadów.
Przyznam, że przebogaty był Twój ołtarz.
Podobno „mój” ołtarz był najbiedniejszy 🙂
przyczyna – w ostatniej chwili powiadomiono mnie,
że nie można skorzystać z banerów kościelnych;
chociaż to mi obiecano; było dużo nerwów z tego powodu;
ratowałam się jak mogłam;
znałam, że to nie konkurs na najpiękniejszy ołtarz,
ołtarz „mój” był skromny, ale koncepcja nietuzinkowa;
robiłam w naszym kościele zdjęcia figury Maryi i św.o.Pio ;
[zdjęcia w górnych rogach]; zaś środkowy baner to wydruk
na drukarce przemysłowej 🙂 miał być jedynie uzupełnieniem
baneru kościelnego, którego nie dostałam.
Nie miał mi kto pomóc na drabinie upinać firanki, a sama
mam lek wysokości; w mojej części osiedla mieszkają wdowy/sąsiadki w podeszłym wieku ;
oj było dużo problemów i już więcej nie podjęłabym się
tej roli. Nie mam zdjęć z tegorocznej procesji Bożego Ciała;
A może już najwyższy czas poważnie się zastanowić nad filmem, który Tobie i wielu moim znajomym na FB podesłałem. Jak Basia chce obejrzeć, to również może. Przepraszam, że to nie na tematy religijne, ale ostatnio do tematów religijnych nie mam głowy.
https://www.youtube.com/watch?v=qyc24UxhM-g
ZBYSZKU> GŁOWĄ MURU NIE PRZEBIJESZ;
powiadasz, że ostatnio nie masz głowy do „tematów religijnych” ale masz głowę do wielkiej NIEWIADOMEJ jaką jest choroba
covid 19 ???
w kwestii pandemii i wirusa poruszamy się po omacku;
ci wszyscy specjaliści [z Bożej łaski] są tak samo omylni,
tak samo niepewni i tak samo zaskoczeni,
jak my wszyscy; akurat w tej sytuacji religia [wiara] to jedyny ratunek przed nieznanym; RYZYKO jest wielkie;
jakie mamy inne wyjście???
nie mamy czasu na badania, na sprawdzania, na testowanie;
„tonący brzytwy się chwyta”;
co nas nie zabije to nas wzmocni…
Kto po omacku, ten po omacku. Osobiście nie stronię od literatury w tej kwestii, a odkąd tłumacz Google znakomicie tłumaczy, to jest to moja cotygodniowa lektura, nie codzienna, ale cotygodniowa. Mniej więcej, właśnie ten facet streścił obecny stan wiedzy, dlatego z taką chęcią namawiam do wysłuchania tego gościa. Nie robię tego często, to znaczy nie narzucam ostro swojej optyki patrzenia, ale w tej kwestii ma to fundamentalne znaczenie. Nie często rządy doprowadzają do zbrodni na swojej ludności, a tym razem do tego doszło. Zatem, sprawa nie jest błaha i nie wolno jej bagatelizować. Bowiem już w maju ubiegłego roku odkryto, które leki są skuteczne na COVID. Tylko ja o tym zbyt późno się dowiedziałem. Stąd papugowałem narrację naszego rządu, jak totalny głupek.
Dlatego podziwiam tego faceta: ma nosa do szwindli. Od początku był przeciwko maskom, lockdownom etc. A ja w starciu z nim, bo miałem odrębne zdanie, tym razem wyszedłem na idiotę. A nie lubię się do tego przyznawać. Zresztą, zazwyczaj nie muszę, bo zazwyczaj mam rację. Tym razem dałem się zwieźć międzynarodowej propagandzie.
https://www.kontrowersje.net/szczepienie-dzieci-wbrew-wiedzy-medycznej-i-zasadom-etycznym-to-barbarzynstwo/
Zbyszku> płyniemy z nurtem; pod prąd nurtu nie dam rady.
Nasz syn, który ma maleńkie dziecko „na zimne dmucha”,
przestrogą dla niego były dwa pogrzeby kolegów [w młodym wieku]-wykładowców uczelni, na której syn pracuje ;przyczyną ich zgonu był covid 19.
Gdy się człowiek otrze o śmierć nie słucha „mądrości” pseudonaukowców. Koleżanka straciła całą, liczną rodzinę mieszkającą na Śląsku – wszyscy na covid; wśród nich młoda 34 letnia lekarka; został tylko jej mąż. Trzeba byłoby nie mieć sumienia aby powiedzieć takiej kobiecie, że covid to ściema.
A czym były leczone?
Przecież od kilku miesięcy trąbię, że rządy wraz z korporacjami są uwikłane w zbrodnie polegające na odmowie leczenia.
Nigdy nie twierdziłem, że COVIDA nie ma. Twierdzę, że dopuszczono się zbrodni zaniechania. W jakim celu? Sama sobie odpowiedz.
Basiu, skoro wszystko Wiesz, bez czytania, tylko z obserwacji znajomych, wytłumacz jeden prosty fenomen: dlaczego wirusy latem, zamiast pracować i zabijać, udają się na urlopy i same korzystają z wakacji?
Mam znajomości w zakładzie pogrzebowym, więc wiem jak wygląda sytuacja. A sytuacja wygląda następująco: suma zgonów COVID+ grypa jest stała.
Nie neguję, że COVID nie zabija. Zabija, tak jak zabijał wcześniej, zanim świat o nim oficjalnie się dowiedział. Mam znajomych, którzy chorowali, fakt ciężko, na COVIDA, zanim oficjalnie stwierdzono jego istnienie w Polsce. A skąd wiadomo? Bo mają antyciała charakterystyczne dla tej odmiany z marca, zaś chorowali w styczniu ubiegłego roku, zanim oficjalnie pandemię ogłoszono.
Czekam jednak na Twoją odpowiedź, na moje pytanie: dlaczego wirusy latem, zamiast pracować i zabijać, udają się na urlopy i same korzystają z wakacji? Innymi słowy, skąd się bierze sezonowość chorób? I dlaczego tylko zbuntowani lekarze z owej sezonowości wyciągają wnioski i wdrażają procedury lecznicze, które działają. Działają tak dobrze, że praktycznie nie mają na swoich oddziałach zgonów.
Obejrzałem i rozesłałem swojej rodzinie. Ale obawiam się, że paszporty wejdą i wcale nie będziemy protestować.
Też się tego obawiam. Zbyt wiele znaków na niebie i na ziemi wskazuje, że proces zniewalania się już rozpoczął. To, przed czym ostrzegałem na swoim blogu, niestety, niezbyt namolnie, dziś jest realizowane.
Basiu, ja nie jestem lekarzem. Zatem posłużę się głosem szarego lekarza:
https://vimeo.com/559051687/e9fbd2fad9
I tutaj Masz rysunek do mojego pytania: https://emedicine.medscape.com/article/227820-overview
Zbyszku> swoje pytanie zadaj lekarzom, nie mnie. Ja nie leczę, nie mam na ten temat żadnej wiedzy medycznej. Nie jest też moją rolą wymądrzanie się i dyktowanie lekarzom; jak oraz czym mają leczyć.
To jest sprawa ich wiedzy, doświadczenia medycznego oraz… ich sumienia- dobrej woli. Ciekawa jestem czy Ty byś pozwolił sobie narzucić wtrącanie się do Twojej pracy i Twojej specjalności?.
Oczywiście, że tak. Każdy klient wtrąca się w moją pracę, staram się wysłuchiwać wszelkich uwag. Gdy jednak uwagi mocno odbiegają od moich koncepcji, to prace wykonuję w dwóch wersjach. Mojej koncepcji i klienta. Zazwyczaj wybiera moją koncepcję, ale zdarza się dość często, że klienci pozostają przy swojej.
„Nie jest też moją rolą wymądrzanie się i dyktowanie lekarzom; jak oraz czym mają leczyć.” Czyżby?
A jeśli tak, to może jest właśnie powód, dla którego bez przerwy chorujesz?
Generalnie z Tobą się zgodzę, też jestem zdania, że to lekarze powinni decydować. Czy jednak w tym przypadku o wszystkim, łącznie z decyzją o braku leczenia, nie decydują za lekarza i za Ciebie politycy? Dlaczego do leczenia wtrącają się politycy? Mają większa wiedzę od mojej? Bo cały czas dyskutujemy o polityce leczenia, a nie o sposobach leczenia, a do takich dyskusji mamy prawo.
I jeszcze jedna kwestia, stosuję zasadę, której nauczył mnie tata „nigdy nie wierz lekarzom”. Dzięki tej zasadzie, mój tata przeżył dłużej od swoich kolegów. Gdy lekarz przepisał lekarstwo na nadciśnienie jednemu z kolegów, mój tata powiedział mu: „nie bierz tego świństwa”. Po kilku miesiącach kolega zmarł na atak serca. Ten jeden lekarz wysłał tym samym lekarstwem jeszcze kilku innych znajomych. Tata zmienił lekarza i poszedł do innego. Ciekawym trafem, wszyscy, którzy chodzili do tego drugiego lekarza, przeżyli wszystkich tych, którzy chodzili do tego pierwszego. Przypadek?
Wiadomość z dziś: Stan Kalifornii zmniejsza liczbę zgonów związanych z COVID-19 o 25% po stwierdzeniu, że niektóre zgony „wyraźnie nie były” spowodowane przez wirusa.
https://www.foxnews.com/health/california-county-cuts-covid-death-toll