Przyznaję, że chciałem się wpisać na blogu Basi, po jej ostatniej notce Czy winien tylko Putin? Nie wiem, czy mój komentarz nie był za długi (przypuszczam, że taki był powód), czy co innego, ale mimo wielu prób, tego komentarza mi się nie udało mi się zamieścić. A napisałem tak:
Basiu, wydaje mi się, że mimo wszystko nie ma co rozpamiętywać, kto i jaki sposób przyczynił się do tego, jak dziś zachowuje się Putin. Na pewno Angela Merkel należała do głównych kreatorów tej postawy. Ale nie ona jedyna…
Zgadzam się z Jackiem Bartosiakiem, że Putin wypowiedział wojnę wcale nie Ukrainie, lecz Stanom Zjednoczonym. W tej chwili padło na Ukrainę, ale jedynie jako miejsce walki – z Ukrainą nie wyszło, a więc nawet militarne zwycięstwo nad nią, wcale nie kończy sprawy.
Paradoksalnie Putin uzyskał efekt odwrotny od zamierzonego. Zgubiła go pycha… (jak to zwykle bywa w takich przypadkach). Był naprawdę na dobrej drodze do zwycięstwa. Joe Biden od dawna zamierzał się wycofać z Europy, pozostawiając Niemcy, jako głównych karbowych. Putin chciał więc wspólnie z Niemcami wzorując się na historycznych resentymentach z czasów kanclerza Bismarcka, zawładnąć całym kontynentem eurazjatyckim – poczynając od Kamczatki, aż po Portugalię. I generalnie miał na to zgodę (łącznie z tym stwierdzeniem Bidena, by ograniczył się jedynie do Donbasu i Ługańska)!
Tymczasem właśnie on tę łagodność Bidena, potraktował jako uległość świata zachodniego (dodatkowo potwierdzaną wizytami Macrona i Scholza), a więc zaczął żądać swojej strefy wpływu aż do Odry. Atak na Ukrainę był o tyle wygodny, że nie był atakiem bezpośrednio na któryś z krajów NATO. I gdyby nie to, że Ukraina wcale się nie poddała, to by wszystko załatwił – cały świat zachodu zgodziłby się na takie przesunięcie strefy wpływu. Owszem nikt by Polski nie wyrzucał od razu z NATO, ale zapewne uznano by, że już żadne jednostki armii amerykańskiej nie muszą u nas nawet okresowo stacjonować. Bo i po co? A więc niby bylibyśmy w NATO, jednak Putin dobrze by wiedział, że nawet wkraczając na nasze ziemie, by zainstalować tu jakiś rząd marionetkowy, art. 5 NATO wcale nie byłby uruchomiony.
Znamienne są te słowa, jakie ambasador Ukrainy usłyszał od ministrów niemieckich, że Ukraina nie dostanie pomocy, bo przecież po kilku dniach już będzie po wszystkim…
24 lutego wkroczenie do Ukrainy, a 27 lutego kanclerz Scholz pod wpływem nastrojów swoich obywateli odwrócił całą dotychczasową politykę Niemiec. Teraz najważniejsze dla nas jest to, by się z tego nie mógł wycofać!
A to wcale nie jest takie pewne… Czyż to nie dziwne, że SWIFT nie obejmuje dwóch najważniejszych rosyjskich banków?
Prawdę powiedziawszy najgorsze, co by mogło się teraz stać, to by w Rosji nastąpił przewrót pałacowy – pojawiłby się ktoś, kto by zaczął mówić o tym, jak okrutny był ten Putin – ot, jakie to wypaczenia; a tymczasem my jesteśmy prawdziwi demokraci. I Scholz i Macron odetchnęliby z ulgą, że mogą znowu zacząć się z Rosjanami klepać po plecach. Biden zadowolony, że przy takiej przyjaźni w Europie może całkowicie wycofać swoje wojska – bo po co wśród przyjaciół miałaby stacjonować jego armia? No i wszyscy zadowoleni…
No poza nami…
Jeśli jednak nie będzie takich, którzy odważyliby się urządzić Putinowi pucz, to Putin za jakieś 6-7 lat (gdy jego armia podreperuje straty), znowu będzie chciał Amerykanom (pewnie już nie Bidenowi) postawić warunek, by jego strefa wpływów sięgała do Odry – bo cel ciągle będzie ten sam!