Ewangelia na uroczystość Chrystusa Króla (J 18, 33b-37):
(33) Wtedy Piłat powtórnie wszedł do pretorium, a przywoławszy Jezusa, rzekł do Niego: Czy ty jesteś Królem żydowskim? (34) Jezus odpowiedział: Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie? (35) Piłat odparł: Czy ja jestem Żydem? Naród twój i arcykapłani wydali mi ciebie. Co uczyniłeś? (36) Odpowiedział Jezus: Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd. (37) Piłat zatem powiedział do Niego: A więc jesteś królem? Odpowiedział Jezus: Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu.
Kazanie wygłoszone przez ks. Piotra Celejewskiego na mszy o 9:00:
W ostatnią niedzielę roku liturgicznego wsłuchujemy się w przedziwny dialog między Jezusem, a Piłatem. To część dramatycznego procesu, niesprawiedliwego sądu nad Jezusem. Ale to jest ciekawe, że tylko w tym dialogu, tylko w tym fragmencie Ewangelii, Jezus jeden jedyny raz sam siebie nazywa królem. W tej po ludzku beznadziejnej sytuacji mówi o sobie „Jestem królem”. Warto sięgnąć do całego tego dialogu w domu. Przeczytać go sobie, bo Jan pisze go w sposób genialny. Kiedy Piłat przyprowadza Jezusa – zasiada. Ale Jan tak to napisał, że właściwie nie wiadomo, kto zasiada na tronie. Kto zasiada na trybunale. Kto tam jest sędzią, a kto jest skazany? Kto tak naprawdę ma władzę? – Jezus, czy Piłat? Piłat jest przekonany, że to on ma władzę, bo przecież za nim stoi cała potęga wielkiego Rzymu, armia cesarska. Kim jest Jezus? – cieśla, od którego odwrócili się nawet jego właśni ziomkowie, którego sprzedał przyjaciel za cenę niewolnika – 30 srebrników.
Piłat jest przekonany, że to on ma władzę, ale tak naprawdę jest uwikłany w zależności, nie ma swobody działania, jest zależny od Rzymu. Ale jest też pod presją arcykapłanów, uczonych w piśmie, pod presją sanhedrynu… On chciałby dobrze postąpić, chciałby dokonać sprawiedliwego wyboru – ale ceną może być jego kariera, może być jego wygoda, komfort, dobra opinia. Wybiera spokój. Poświęca prawdę.
Prawda jest narzędziem królowania Jezusa. Jezus w tym fragmencie, który dzisiaj usłyszeliśmy, mówi „Ja przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie”. W świecie, w kulturze europejskiej, w której żyjemy, prawda jest cechą zdania. Mówimy „zdanie jest prawdziwe”, ale w biblii prawda jest cechą człowieka. Nie tyle chodzi „Czy znasz prawdę?”, ale „Czy jesteś prawdziwy?”.
W języku polskim jest piękna konotacja tej myśli. Prawdziwy lekarz – każdy zna takiego i chce do niego chodzić. Prawdziwy nauczyciel, prawdziwy ksiądz – taki z powołania. Prawdziwy przyjaciel – każdy z nas takiego chce mieć. To nie chodzi, czy znasz prawdę, ale czy jesteś prawdziwy! I to dotyczy każdego z nas – czy jesteś prawdziwy jako ojciec, jako matka, mąż, żona… Tu chodzi o to, czy nie ma w tobie jakiejś podwójności, dwulicowości, czy nie podejmujesz czasem takich decyzji, takich wyborów, które są sprzeczne z twoją tożsamością, których byś się wstydził, które zaprzeczają temu kim jesteś. Taki jest jest Piłat. Rozdarty wewnętrznie. On jest chodzącą sprzecznością. Z jednej strony chcę być dobry, chce dokonać dobrego wyboru, ale jest zniewolony zależnościami, w której się uwikłał. Jezus w tej scenie, po ludzku beznadziejnej, jest wolny, Jezus ma absolutną władzę w dysponowaniu samym sobą. On stoi przed Piłatem jako wolny człowiek. Chociaż sytuacja zewnętrzna jest nie do pozazdroszczenia, Jezus mówi „Nikt mi życia nie odbiera, Ja swoje życie oddaję”. To jest definicja wolności – czy masz swoje życie w swoich dłoniach? Jezus chce ze swego życia uczynić dar. Wielokrotnie w jego życiu były takie sytuacje, że jego przeciwnicy chcieli pozbawić go życia, nastawali na niego. On przechodzi pośród nich, ale przychodzi taki moment, że Jezus sam podejmuje decyzję, że chce ze swojego życia uczynić bezprecedensowy dar, bezinteresowny dar i to jest absolutna wolność Jezusa. Jezus w tej postawie jest całkowicie wolny i do tej wolności nas zaprasza. Możesz ze swojego życia uczynić dar. Masz taką władzę nad sobą. Od momentu Chrztu Świętego każde z nas jest królewskim dzieckiem. Jest dzieckiem króla. Masz w sobie taką władzę, że możesz swoje życie komuś dać. Władza Chrystusa polega na tym, że relacja z nim mnie porządkuje, układa, kształtuje. Jezus stojąc przed Piłatem w czasie niesprawiedliwego procesu, jest całkowicie wolny, niezależny.
Pamiętam historię o trapistach w Algierii (między innymi opowiedzianą przez film „Ludzie Boga”). Zakonnicy przez wiele lat żyli w świecie muzułmańskim – pracowali, modlili się. W pewnym momencie, pewnego dnia do ich zakonu wpada trzydziestu terrorystów uzbrojonych po zęby i żądają pieniędzy, na co przeor Krystian odpowiada, że nie mają pieniędzy, mają odrobinę chleba i trochę warzyw. „Żądamy pieniędzy!”. Przeor znowu mówi: „U nas nie ma żadnych pieniędzy, mamy tylko to, co tutaj widzicie”. Wówczas terrorysta przystawił karabin maszynowy do brzucha zakonnika i mówi „Nie masz wyboru!”. Na co zakonnik ze spokojem w oczach i w głosie odpowiedział „Wybór mam zawsze”. Czujecie, to jest wolność! Absolutna wolność decydowania o sobie! To nie sytuacje zewnętrzne nas ograniczają, ale to, co dzieje się wewnątrz. O wiele więcej dzieje się wewnątrz nas, niż na zewnątrz, co we mnie panuje. Tylko my często jesteśmy uwikłani w nasze grzechy, które nas zniewalają konsekwencjami naszych kolejnych błędnych decyzji i wyborów. Tak, jak biblijnego króla Dawida, który brnie od grzechu w grzech, przechodzi od lenistwa, który doskonale wszyscy znamy, do cudzołóstwa – to niedaleka droga. Od kłamstwa, do morderstwa przyjaciela. Z każdym grzechem posuwa się coraz bardziej, traci możliwość swobody działania. Nie może się już wycofać – to powoduje z nami grzech, zabiera nam wolność, ogranicza nas, czyni nas niewolnikami naszej słabości. Chrystus przyszedł na świat po to, aby obdarzyć mnie i ciebie wolnością, oddał za mnie i ciebie swoje życie, abyśmy mogli być wolni. Relacja z Nim może nas układać, porządkować, kształtować, wprowadzać wewnętrzny pokój. Ludzie, którzy przyjęli Chrystusa, jako swojego Króla i Pana, w których jest Królestwo Chrystusa, to ludzie, którzy są jak słupy graniczne w tym świecie, do których zło może dojść, ale nie może ich dotknąć. Może ich zabić, ale nie może ich zniszczyć – nie może wejść do ich wnętrza. Takimi ludźmi byli chociażby Edyta Stein w Birkenau, Maksymilian Kolbe w Oświęcimu, rodzina Ulmów. Zło mogło do nich dojść, ale musiało się na nich zatrzymać, nie mogło ich dotknąć wewnętrznie. Zło mogło ich zabić, ale nie mogło ich zmienić. Świat w którym żyjemy, to nie jest kraina mlekiem i miodem płynąca. Doskonale każdy z nas o tym wie. Wielokrotnie może nas powalić na kolana. Zło może nas okładać ciosami – i nie chodzi o to jak mocno ja mogę oddać, ale chodzi o to, jak dużo ciosów mogę przyjąć i się nie zmienić, robić swoje, być sobą, nie pozwolić, żeby sytuacja zewnętrzna mnie zmieniła. Tego uczy Chrystus. Ludzie, którzy wprowadzają w sobie Jego Królestwo, są jak słupy graniczne – zło może do nich dojść, ale nie może przez nich przejść. Może ich zabić, ale nie może zniszczyć ich wnętrza. Każdy z nas jest zaproszony dzisiaj do takiej wolności. Od momentu Chrztu Świętego, każdy z nas ma w sobie królewską godność. Jesteś dzieckiem króla, jesteś królewskim dzieckiem, masz w sobie godność, którą nie musisz posiąść – ty już ją posiadasz, musisz ją odkryć, rozpoznać w sobie. Masz władzę nad sobą, możesz swoje życie komuś dać. Możesz ze swojego życia uczynić dar. To ty możesz kierować swoim życiem, to ty możesz decydować o sensie swojego życia. To jest nieprawdopodobna godność wyrażająca się w wolności, w wolności króla.
Dzisiaj Jezus mówi „Królestwo moje nie jest z tego świata”. To zdanie trzeba bardzo precyzyjnie przeczytać, bo to, że królestwo nie jest z tego świata, wcale nie oznacza, że nie jest już na tym świecie. Nie jest z tego świata, to znaczy nie posługuje się logiką tego świata. Logika tego świata to przemoc, siła, gwałt, wojna. Logika Królestwa Bożego to słabość, pokora, kruchość, służba, miłość. Te wszystkie cechy wydają się nam we współczesnym świecie zbyt małe. Tymczasem kiedy Jezus mówi o Królestwie Bożym, zawsze używa obrazu czegoś, co wydaje się mizerne, niewidoczne, gdzieś głęboko ukryte, jak ziarno gorczycy, odrobina kwasu chlebowego, skarb ukryty w roli, czy piękna perła. Ale wszystkie te obrazy mają w sobie niesamowity potencjał, dynamizm, siłę – z ziarna może wyrosnąć potężne drzewo, odrobina kwasu może zakwasić trzy miary mąki – to znaczy ponad 40 kg mąki. Jeżeli ktoś odkryje skarb, drogocenną piękną perłę, jest tak uruchomiony, że jest w stanie sprzedać wszystko co ma, żeby tylko ten skarb posiąść. Królestwo Boże może być w tobie; ono nie jest tu, czy tam. Bóg chce królować w tobie. Chcę ciebie porządkować, układać, kształtować. Módlmy się dzisiaj „Przyjdź Królestwo Twoje. We mnie! Przyjdź Chryste i chociaż dzisiaj może Twoje Królestwo we mnie jest wielkości ziarnka gorczycy, drobiny kwasu chlebowego, przemieniaj mnie, bo chcę być wolnym człowiekiem. Chcę być królewskim dzieckiem”.
I oto się módlmy.
Amen.
Oryginalny zapis kazania