O błogosławionej pokorze

 

Ewangelia (Łk 5, 1-11)

(1) Pewnego razu – gdy tłum cisnął się do Niego, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret – (2) zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. (3) Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. (4) Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów! (5) A Szymon odpowiedział: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci. (6) Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. (7) Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. (8) Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. (9) I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; (10) jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. A Jezus rzekł do Szymona: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. (11) I wciągnąwszy łodzie na ląd, zostawili wszystko i poszli za Nim. 

Homilia wygłoszona przez ks. Piotra Celejewskiego w Świątyni Opatrzności 9 lutego 2025 o godz. 9:00:

Liturgia czyni nas dzisiaj świadkami powołania pierwsze uczniów. Liturgia ma taką moc, ma taką siłę, że nie tylko przypomina wydarzenia, które miały miejsce wiele lat temu, w odległej przeszłości. Ale liturgia ma taką siłę, że czyni nas świadkami tych wydarzeń.

Oto wielki tłum ciśnie się do Jezusa. Chcą go słuchać. Chcą go zobaczyć. Chcą z nim się spotkać. Chcą może go dotknąć. Jest w tym tłumie jakaś fascynacja, jakaś pasja, żeby być jak najbliżej nauczyciela z Nazaretu.

Wielu ludzi dzisiaj jest świątyni. Ta ewangelia jest o nas.

Jesteśmy w tym tłumie, ale w tym tłumie i w tej fascynacji nie uczestniczy Szymon. On jest jakoś z boku. Płucze sieci, ma doświadczenie porażki – całą noc, pracował i sieci są puste.

I myślę, że jest to doświadczenie wielu z nas – angażujemy się, pracujemy, wkładamy swój wysiłek, swoje talenty, swój czas… I doświadczamy pustki, doświadczamy bezowocności, bezsensu… Piotr/Szymon jest w jakiś sposób sfrustrowany tą sytuacją – widzi ten tłum, ale jest z boku tego wszystkiego. Inicjatywę przejmuje Jesus – wchodzi do łodzi Szymona, wchodzi w sam środek szymonowego świata, w sam środek szymonowego życia i mówi odpłyń nieco od brzegu. Szymon siłą rzeczy jest zmuszony do tego, żeby słuchać teraz Jezusa. Dystans się skrócił, ale Jezus cały czas mówi do tłumu, mówi do wszystkich i w pewnym momencie zwraca się tylko do Szymona, tylko i wyłącznie do niego – Wypłyń na głębię i zarzuć sieci. Wyobraźcie sobie tę sytuację, co musi dziać się w tym młodym mężczyźnie, dwudziestokilkuletnim – całą noc pracował, nie spał, jest zmęczony, zna się na sztuce rybackiej, wie, jak łowi się ryby. Wie, że ryb nie łowi się w dzień, w samo południe – bo to niemożliwe, to nie jest zgodne ze sztuką rybacką. I słyszy Wypłyń na głębię, zarzuć sieci!  Co musi się dziać w tym młodym człowieku? Przecież to nielogiczne. Przecież to nie ma żadnego sensu. – Całą noc łowiłem!

I tak naprawdę w tym momencie zaczyna się rozmowa o wierze na poważnie. Bo wiara jest odpowiedzią na słowo Boga. Słowo, które może nam się w danym momencie wydawać nielogiczne, bez sensu, nie mające nic wspólnego z naszym życiem. Kiedy się czyta Pismo Święte, czyta się Biblię, wszyscy bohaterowie wiary mieli takie doświadczenie, kiedy Bóg do nich mówił, to się wydawało, że to jest zupełnie bez sensu.

Abraham, 75-letni starzec, który miał bezpłodną żonę, słyszy: Będziesz ojcem wielkiego narodu. – Przecież to niemożliwe!

Dawid, młody, rudy chłopak, którego wstydził się jego własny rodzony ojciec Jesse, słyszy: Będziesz królem. – Tak, na pewno!

Mojżesz, jąkała, nie potrafił sklecić słowa, słyszy: Będziesz moimi ustami, będziesz moim prorokiem. – Ale ja nie potrafię mówić!

Maryja, młoda dziewczyna, słyszy: Będziesz matką. – Ale ja nie znam pożycia z mężem! To niemożliwe!

To jest pierwsza reakcja na słowo, które Bóg kieruje do człowieka – To nie ma żadnego sensu, to niemożliwe.

Jezioro Galilejskie ma głębokość ponad 43 metrów. Sieci rybackie wówczas rybaków z Kafarnaum, nie były większe niż 2 m długości. To nie ma żadnego sensu, żeby takie sieci zarzucać na głębinę. Szymon ma do wyboru z jednej strony całe jego życiowe doświadczenie, jako rybaka, które zbierał przez całe lata – z drugiej strony słowo nauczyciela z Nazaretu, który jest cieślą – i postanawia zaryzykować, postanawia pomimo zmęczenia, pomimo frustracji, pomimo nieprzespanej nocy – wypłynąć na głębię, zarzucić sieci… I zdarza się coś, co się nie mieściło w jego głowie.

Do każdego z nas Bóg kieruje takie słowo, które wydaje nam się niemożliwe.

Ile razy mam przebaczać?  Aż siedem razy? – Nie, 70 razy po siedem. Nadstaw drugi policzek, kochaj swoich nieprzyjaciół, tych, którzy cię skrzywdzili.

Przecież to niemożliwe, nie dam rady w ten sposób, nie umiem, nie potrafię…

Dobrze dzisiaj zobaczyć Jezusa, który wchodzi do mojej/twojej łodzi i chce, żeby to spotkanie było bardzo osobiste – bo wiara jest spotkaniem bardzo osobistym. Wiara jest odpowiedzią na bardzo osobiste słowo, z którym Bóg chce żebyś dzisiaj się zmierzył. Kiedy Piotr doświadcza cudownego połowu ryb, nie biegnie do Jezusa i nie rzuca mu się na szyję w podziękowaniu za dobry interes (przecież dużo zarobił), ale biegnie, żeby rzucić mu się do stóp. Nie trzyma kurczowo Jezusa przy sobie, jako gwaranta jego przyszłego sukcesu finansowego, ale mówi: Odejdź ode mnie, bo jestem człowiekiem grzesznym. I to jest doświadczenie wszystkich ludzi, którzy spotykają się z Bogiem. Im bliżej podchodzisz światła, tym więcej mroku widzisz w sobie; im bliżej podchodzisz do świętości, tym bardziej odkrywasz swój grzech i tym bardziej ci niezręcznie głupio i chciałbyś się schować. Jezus nie mówi do Piotra: Nie, nie jesteś grzesznikiem. Nie mówi również: Nie jesteś aż takim grzesznikiem, są więksi od ciebie, popełniają większe grzechy. I nie mówi: Ja tobie odpuszczam twoje grzechy. Raczej mówi: Tak, jesteś grzesznikiem i jako grzesznika ciebie chcę mieć w tej misji, ciebie powołuję. Bo do tej misji potrzebna jest pokora grzesznika, który wie, że nie jest samowystarczalny, a nie pewność pyszałka pewnego siebie, samego siebie, że wszystko mu w życiu wychodzi.

Oto Jezus z dzisiejszej liturgii zaprasza nas, abyśmy zobaczyli, jak wchodzi do łodzi naszego życia, jak chce zaangażować się w to życie, szczególnie w te momenty, kiedy czujesz, że twoje sieci są puste, że doświadczasz bezsensu swojej pracy. Urobiłeś się po łokcie i nic z tego nie ma. Znasz się na swojej pracy, ale nie odczuwasz z niej żadnej satysfakcji, żadnej radości. Jezus mówi: Wypłyń na głębię – ale czujemy się nieadekwatnie, czujemy się niewystarczająco, czujemy się grzesznymi ludźmi…

Jezus mówi: Nie bój się – i to nie chodzi o to, że Szymon bał się Jezusa, ale Szymon bał się samego siebie, swojego grzechu. To nie jest zgoda na grzech, to jest miłość do grzesznika: Moja miłość do ciebie jest większa niż mrok, który w tobie jest. Postarajmy się zwrócić dzisiaj uwagę na taki moment w czasie liturgii, kiedy każdy z nas klęka, kiedy następuje moment przeistoczenia, kiedy Bóg przenika swoją obecnością kawałek chleba i staje się obecny pośród nas. Kyrios. Pan. I wtedy każdy z nas klęka przed Panem. To, co dokonało się w Szymonie, Łukasz zapisuje w dwóch słowach. Do tej pory do cudownego połowu ryb, Szymon nazywał Jezusa nauczycielem, mistrzem; po cudownym połowie ryb, mówi do Niego Kyrios, Pan, Bóg. Kiedy uklękniemy dzisiaj w czasie przeistoczenia, mamy doświadczyć tego, że każdy z nas jest grzesznikiem, że nie radzimy sobie ze swoim grzechem, że nasze słabości nas przerastają. Jeżeli myślisz, że Nie, ja sobie z tym poradziłem; nie, jestem wystarczająco mocny, upadniesz. Tym, który nas podnosi, jest On. I to jest piękne w tym spotkaniu Jezusa z Szymonem, że kiedy Szymon pada do Jego nóg, do Jego stóp, bo czuje się niegodny – Jezus go podnosi. I chciałem, żeby to było udziałem dzisiaj każdego z nas, że Jezus dzisiaj każdego z nas – mnie i ciebie podnosi z naszego grzechu: Wybieram ciebie, bo ty jesteś mi potrzebny. To nie jest zgoda na grzech. To jest miłość do grzesznika. Niech to będzie udziałem każdego z nas. Że często jesteśmy w życiu, niewystarczający, że często czegoś nie potrafimy, że nasze sieci są puste – tylko że obfity połów nie wynika z umiejętności Szymona, ale z działania Jezusa. Jeżeli chcesz doświadczyć obfitości swojego życia, nie polegaj na swoich umiejętnościach, ale na jego Słowie i Jemu zaufaj.

Amen.

Kliknij tu, a posłuchasz:

6 odpowiedzi na “O błogosławionej pokorze”

Możliwość komentowania została wyłączona.