O co ci chodzi Grzegorzu?

Incydent z gaśnicą zdominował ostatnie wydarzenia – filmiki z tego wydarzenia, wywiady z Grzegorzem Braunem, różne tego podsumowania, zdominowały internet. Świetne wystąpienie Krzysztofa Bosaka po Exposé Donalda Tuska przeszło zupełnie bez echa, a gdy się mówi o Bosaku, to jedynie w kontekście tego, czy nadal powinien być wicemarszałkiem, czy też należy go ukarać dymisją? 

Na początek zastanówmy się nad tym, na ile sam incydent wynika z ugruntowanych poglądów Grzegorza Brauna? 

Na wstępie proponuję obejrzeć następujący filmik:  Film o poglądach Grzegorza Brauna, którego autor nade wszystko zajął się postawą judeo-realizmu (w odróżnieniu od judeo-idealizmu) – Grzegorz Braun rzeczywiście neguje postawę judeo-idealizmu i sam upomina się o judeo-realizm. W samym filmie zwraca uwagę na to, iż judaizm oparty o Talmud, jest religią dzielącą ludzi na Żydów i goim/gojów; a w komentarzach dotyczących samego wydarzenia podkreśla, iż organizatorem obrzędów chanuki jest sekta Chabad-Lubowicz (która nb. nie jest w Polsce kościołem zarejestrowanym, a przed wojną była nawet zakazana), w której uważa się, że dusze gojów są stworzone przez demony (w odróżnieniu od dusz żydów, które pochodzą od Boga – co oczywiście wyznacza stosunek Żydów do nie-Żydów). 

Z tego powodu Grzegorz Braun sam komentując to zdarzenie mówił: Nie może być miejsca na akty rasistowskiego plemiennego talmudycznego kultu na terenie Rzeczpospolitej Polskiej. 

Widzimy więc, że cała ta akcja wynika z ugruntowanych przekonań posła Brauna. 

Pytanie jednak czy było to typowe dla choleryka działanie pod wpływem impulsu, a więc czy rzeczywiście była to akcja spontaniczna, czy też nie? 

Początkowo wydawało mi się, że tak – szczególnie gdy dowiedziałem się, iż Grzegorz Braun rozmawiał właśnie z Tomaszem Sommerem (aktualnym redaktorem Najwyższego Czasu), gdy dostał SMS-a o zapaleniu świeczek chanukowych i wówczas przerwał rozmowę i pobiegł gasić (mówił o tym w wywiadzie udzielonym Tomaszowi Sommerowi – Wywiad Grzegorza Brauna udzielony redaktorowi Najwyższego Czasu) – tyle że w tym samym wywiadzie Grzegorz Braun poinformował, iż złożył wniosek o zwołanie Kongresu Konfederacji – najwyższego organu Konfederacji, który powinien się zbierać co 5 lat, a właśnie mija owe 5 lat od założenia Konfy. Celem Kongresu jest wybór nowych władz partii. 

A więc nie ma najmniejszych wątpliwości – akcja Grzegorza Brauna była tylko po to, by umoczyć Krzysztofa Bosaka (jak już PiS popiera odwołanie obecnego wicemarszałka, to nie ma najmniejszych wątpliwości, że zostanie odwołany) oraz by spolaryzować członków Konfederacji i zmobilizować zwolenników Brauna i Korwina (w Kongresie uczestniczą wszyscy członkowie Konfederacji, którzy przyjadą na Kongres i wpłacą wpisowe) – no i w efekcie usunąć Bosaka, Mentzena i Wiplera, a przywrócić Korwina i wprowadzić Michalkiewicza (Braun już jest i będzie nadal). Narracja będzie taka: Nas odsunęli na czas kampanii, zwracali się do centrum, ale to centrum wybrało Trzecią Drogę, a nie Konfę – to nie zdało egzaminu. Trzeba wrócić do tego, co było, trzeba dbać o nasz tradycyjny elektorat. Kto najlepiej to zrobi? – wiadomo my (a na dodatek razem z Michalkiewiczem)! (a SMS był po to, by powiadomić Grzegorza Brauna, że świece już są zapalone i jest co gasić)

Polityka, to także kasa – pytanie, jak te zmiany wpłyną na podział pieniędzy?

Rzeczywiście duże pieniądze są dla partii, które dostaną się do sejmu –  Grzegorz Braun żądał 1/3 tych pieniędzy (choć Korona Polska ma jedynie 4 posłów), a Rada Liderów nie uwzględniła tego żądania. Tymczasem po usunięciu obecnych liderów, podział zacznie się na nowo, a i tak całe pieniądze pozostaną przy Konfederacji. Znacznie mniejsze pieniądze są wypłacane dla samych posłów (jako uposażenie i na utrzymanie biura). Posłów nie ma jak zmusić do zrzeczenia się mandatów – i zapewne żaden z tych odsuniętych od władzy z mandatu nie zrezygnuje; będą mogli jedynie założyć nową partię (ale bez pieniędzy) – i pewnie tak zrobią, a dotychczasowy klub poselski podzieli się na dwa koła. Pieniędzy na kampanię do europarlamentu nie będą mieli. Może pod koniec kadencji swoją pracą w sejmie zdobędą wsparcie w następnej kampanii wyborczej do sejmu? Jeśli nie, kariera polityczna Bosaka zakończy się wraz z końcem tej kadencji. 

*  *

Kto się najbardziej ucieszy z takiego rozwoju wydarzeń?

Wydaje mi się, że tą osobą będzie Jarosław Kaczyński. Już sama ta wypowiedź na temat usunięcia Krzysztofa Bosaka z funkcji wicemarszałka, mocno mnie zdumiała – bo niby jaki może być powód takiej decyzji (szczególnie, że Bosak w tym czasie prowadził posiedzenie)?

No ale Prezes wyraźnie czuł się zagrożony, skoro najpierw przywalił Bosakowi taśmami Banasia (same taśmy świadczyły o tym, że PO boi się Bosaka – ale wiadomo było, że ludzie zareagują tak, jakby to Konfederacja była na usługach PO) – no a teraz bał się, że rzeczowe wypowiedzi posłów Konfederacji będą odbierać PiS-owi wyborców.

PiS nie przepracował swojej klęski – łatwiej mu było obrazić się na wyborców, niż zrozumieć co zwykłych ludzi odpychało od PiS-u? Teraz Prezes będzie mógł odetchnąć z ulgą, bo taka Konfederacja, jaką ona się na nowo stanie z nowymi-starymi wodzami, PiS-owi nie będzie już zagrażać.

Niestety to będzie jednocześnie oznaczać, że PiS już nigdy się nie zmieni. Zaś z drugiej strony nie będzie już żadnego ugrupowania, w oparciu o które prawica mogłaby się odbudować.

 

Przyznałem rację Prezesowi

Na koniec poprzedniej notki przyznałem rację Prezesowi, że on niczego nie musi zmieniać – wystarczy zewrzeć szeregi, okopać się i czekać, aż koalicja się rozpadnie (bo że się kiedyś rozpadnie, to pewne). Owszem przyznałem rację, ale nie spytałem, dla kogo jest to dobre?
A to jest dobre, ale dla partii, lecz nie dla Patrii! (skorzystam tu z gry liter, jaką się posłużył Szymon Hołownia)! Tusk bawi się Hołownią – pozwala mu mówić o powrocie do demokracji, o praworządności, pozwala wskazywać na Ojczyznę, jako tę, której służyć mamy przez całe życie… – a jednocześnie kierując swoim ugrupowaniem robi z tych słów Hołowni czystą kpinę. Proszę mnie dobrze zrozumieć – Szymon Hołownia to wszystko robi szczerze, on naprawdę wierzy w to, co mówi – nie zarzucam mu hipokryzji; to dopiero Donald Tusk sprawia, że te wszystkie słowa Marszalka Sejmu stają się kpiną…

Już tłumaczyłem, dlaczego tak jest? – Trzecia Droga była potrzebna Tuskowi po to, by on ze swoim ugrupowaniem mógł stanąć na czele rządu, ale na tym rola tego ugrupowania się kończy. On chce prowadzić rząd tak, jak sam chce, a przywódców Trzeciej Drogi chce po prostu ośmieszyć (przypuszczam, że resort obrony dla Władysława Kosiniaka-Kamysza pełni dokładnie tę samą rolę – ale o tym jeszcze się przekonamy).

Ale przecież to, iż przywoływanie Ojczyzny przez Szymona Hołownie staje się kpiną, nie zmienia faktu, iż rzeczywiście wszystko, co czynimy powinno służyć Ojczyźnie… Dla partii to wygodne, że inne partie się nie liczą i że wszystko daje się zamknąć w prostych schematach walki dobra ze złem (oczywiście PiS i PO odmiennie nazywają to, co jest dobrem i czym jest zło, ale obaj przywódcy są uosobieniem dobra – w świetle propagandy swoich ugrupowań). W takim świecie podzielonym równo na pół, łatwo o utrzymanie swojego elektoratu w pełnej gotowości; nie trzeba się z niczego rozliczać – wystarczy zewrzeć szeregi i niczym się nie przejmować!

Ale czy naprawdę?

Przecież to podejście fałszuje obraz świata – skoro cały świat dzielimy na pół, świat PiS-u i świat PO, to gdzie jest ten rzeczywisty świat?

Właśnie w tym momencie trzeba wrócić do tego słowa Patria, do słowa Ojczyzna, na które zwracał uwagę Szymon Hołownia. Jesteśmy Polakami i do świata wnosimy to, w czym sami wyrośliśmy we własnej Ojczyźnie. Jesteśmy jacyś (a nie bezkształtni, bezpostaciowi) tylko dlatego, że właśnie tu wyrośliśmy i wrośliśmy w tę ziemię.

Jeśli dobro partii staje się ważniejsze niż dobro Ojczyzny, to z taką partią należy się żegnać.

W 2015 roku pożegnałem PO, choć w czasach konspiracyjnych wzrastałem w tym właśnie środowisku. Bezpośrednio w partii – ani w Unii Demokratycznej, ani w Unii Wolności, ani w Porozumieniu Obywatelskim nigdy mnie nie było – ale kolejno na te ugrupowania głosowałem. Pożegnałem, bo PO przedłożyło interes partyjny ponad interes Polski i zerwało wcześniejszą umowę z PiS-em na  utworzenie wspólnego rządu POPiS (PO liczyło, że zdobędzie więcej głosów, niż PiS; tak się jednak nie stało, więc wysuwało żądania zaporowe – jeśli PiS by się zgodził, no to PO by wygrało, bo mimo przegranej z PiS-em pełniłoby te same funkcje, jakie chciało, gdy zgodnie z sondażami przewidywało inny wynik; ale mimo, że PiS się nie zgodził, to też wygrało, bo przewidywało klęskę przy wchodzeniu PiS-u w koalicję z LPR-em i Samoobroną – no i tak też się stało).

Tym razem to PiS postawił dobro partii ponad dobro Ojczyzny. Mógł przecież wygrać te wybory – wystarczyło otworzyć się na inne ugrupowania – PJJ oraz nade wszystko Konfederację. Jednak Prezes kierując się dobrem partii, wolał pogrążyć Konfederację – i to mimo, iż w Unii są teraz forsowane takie zmiany, po których Polska utraci swoją suwerenność.

To boli, gdy się okazuje, że kolejny mój wybór polityczny przedkłada dobro swojej partii ponad dobro Ojczyzny – ale to znak, że pora szukać tych, dla których Polska jest najważniejsza (to zresztą też paradoks, bo przez moment było tak, iż sądziłem, że tą partią będzie PJN).

Wicemarszałkowie

Oto kolejne głosowania na wicemarszałków sejmu:

Krzysztof Bosak KONFEDERACJA

Klub/Koło Liczba czł. Głosowało Za Przeciw Wstrzymało się Nie głosowało
PiS 194 189 189 5
KO 157 154 1 153 3
Polska2050 33 33 33
PSL 32 32 32
Nowa_Lewica 26 26 26
Konfederacja 18 18 18

 

Włodzimierz Czarzasty LEWICA

Klub/Koło Liczba czł. Głosowało Za Przeciw Wstrzymało się Nie głosowało
PiS 194 193 2 187 4 1
KO 157 156 156 1
Polska2050 33 33 33
PSL 32 32 32
Nowa_Lewica 26 26 26
Konfederacja 18 18 1 9 8

 

Dorota Niedziela PO

Klub/Koło Liczba czł. Głosowało Za Przeciw Wstrzymało się Nie głosowało
PiS 194 193 3 185 5 1
KO 157 156 156 1
Polska2050 33 33 33
PSL 32 32 32
Nowa_Lewica 26 26 26
Konfederacja 18 18 7 11

 

Monika Wielichowska PO

Klub/Koło Liczba czł. Głosowało Za Przeciw Wstrzymało się Nie głosowało
PiS 194 191 3 186 2 3
KO 157 156 156 1
Polska2050 33 33 33
PSL 32 32 32
Nowa_Lewica 26 26 26
Konfederacja 18 18 2 16

 

Elżbieta Witek PiS

Klub/Koło Liczba czł. Głosowało Za Przeciw Wstrzymało się Nie głosowało
PiS 194 193 193 1
KO 157 156 156 1
Polska2050 33 33 33
PSL 32 32 32
Nowa_Lewica 26 26 26
Konfederacja 18 18 10 5 3

 

Piotr Zgorzelski PSL

Klub/Koło Liczba czł. Głosowało Za Przeciw Wstrzymało się Nie głosowało
PiS 194 192 3 184 5 2
KO 157 155 155 2
Polska2050 33 33 33
PSL 32 32 32
Nowa_Lewica 26 26 26
Konfederacja 18 18 18

 

Z PiS-u prawie zawsze ZA głosowało 3 posłów: Paweł Kukiz, Marek Jakubiak oraz Jarosław Sachajko (z tym, że Marek Jakubiak głosował przeciwko Czarzastemu). W przypadku głosowania na Elżbietę Witek oczywiście wszyscy posłowie PiS-u głosowali ZA (poza nieobecnym Mateckim). Jedyną partią, która poparła panią Witek, była Konfederacja – ZA głosowało 10 posłów; ale PRZECIW głosowało 5 (Berkowicz, Braun, Fritz, Skalik, Wipler – przypominam, że Prezez Korony Polskiej ma osobisty uraz do marszałek Witek, jako że za nienoszenie maseczki ukarała go na kilkadziesiąt tysięcy złotych), a wstrzymało się 3 (Połtyn, Płaczek, Zapałowski)

Pierwsze głosowanie było na Krzysztofa Bosaka. ZA oczywiście głosowali wszyscy z Konfy 18 posłów, wszyscy z PSL – 32 oraz z POLSKI 2050 – 33. Z PiS-u głosowało 189 posłów (oprócz fizycznie nieobecnego Mateckiego, doszło jeszcze 4 nieobecnych w głosowaniu posłów). Natomiast PRZECIW był tylko jeden poseł PO  (Sterczewski), a reszta albo wstrzymała się, albo nie wzięła udziału w głosowaniu.

Obecnie narracja PiS jest taka – Wyłączną sprawą każdego klubu jest to, kto powinien być wicemarszałkiem danego klubu. Oczekujemy więc od innych klubów, wyboru naszej kandydatki! 

Tyle, że głosowania samego PiS-u tego nie potwierdzają. Owszem tak głosowała Trzecia Droga we wszystkich głosowaniach (jedynie z wyjątkiem głosowania na Elżbietę Witek); pozostałe ugrupowania tej zasady nie wyznawały – łącznie z samym PiS-em. W pierwszym głosowaniu (Krzysztof Bosak) PiS rzeczywiście tak głosował. Jednak już w drugim głosowaniu, głosował PRZECIW. I powtarzało się to w każdym następnym głosowaniu jedynie z wyjątkiem własnej kandydatki. Skoro tak głosował PiS, to niby dlaczego oczekiwał odmiennego podejścia od wszystkich pozostałych klubów?

Innymi słowy ta narracja, jaką głosi PiS, jest wyssana z palca, nigdy przez nikogo nie stosowana. Wybory wicemarszałków są zwyczajnymi demokratycznymi wyborami, w których każdy poseł decyduje o tym, czy chce mieć takiego marszałka, czy jednak nie chce. Problemem PiS-u jest to, że wystawił nieobieralną kandydatkę. Mało – nie chce z tej kandydatury zrezygnować!

Dlaczego tak?

To jest nowy mit założycielski PiS-u: Zemsta opozycji na PiS-e, płynąca z nienawiści do PiS-u, sprawia, że największy klub parlamentarny nie ma swego wicemarszałka! Jesteśmy otoczeni, dyskryminowani – nie możemy oddać pola! 

Prezes nie chce analizować błędów (jakich błędów? – żadnych błędów nie było!) – trzeba zewrzeć szeregi i czekać, aż ludzie zauważą swój błąd, wybierając opozycję. Jeszcze trochę, a sami się przekonają, że nie ma jak PiS!

W moim przekonaniu, to podejście, to początek końca…

Ale popatrzmy jeszcze na Tuska. Popatrzmy, jak on rozgrywa Hołownię?

Przecież Hołownia cały czas powtarza, że do sejmu wraca pełnia demokracji, wraca praworządność – mówi choćby to, że stanowisko wicemarszałka cały czas czeka na PiS; to nie jest zemsta na PiS-ie, ale to ta kandydatka nie jest dobrą kandydatką. Trzeba wystawić inną kandydaturę… Jestem przekonany, że Hołownia w to, co mówi,  szczerze wierzy…

Popatrzmy jednak na Marka Pęka – kandydata PiS-u na wicemarszałka senatu. On również nie został wybrany, choć wobec niego nie było jakichkolwiek sensownych zastrzeżeń.

A więc Tusk rzeczywiście zarządził zemstę na PiS-ie – i to każdy widzi, a Hołownia się jedynie ośmiesza. W jego gadki nikt nie wierzy… Tusk wzmocnił Trzecią Drogę, bo inaczej sam by nie utworzył rządu, ale teraz tym 3 milionom, które głosowały na 3D, chce pokazać, że nie było warto: Patrzcie, ci ludzie nie wprowadzą w polskiej polityce jakichkolwiek zmian. Sami zobaczcie, jacy są śmieszni! Zapomnijcie o nich! Trzymajcie się mnie, a jeśli tego nie chcecie, to zapomnijcie o polityce – wykorzystałem was. Jeśli się do tego nie chcecie przyznać i udajecie, że tak nie było, to idźcie ze mną; jeśli jednak sami to widzicie, to zapomnijcie o polityce, bo się do niej nie nadajecie… 

Innymi słowy Tusk dąży do pozostawienia jedynie i wyłącznie tego, co było do tej pory – silnych antagonizmów między dwiema tylko partiami… Może więc to ja nie mam racji? – może to Prezes wie, że niczego nie musi zmieniać, bo następna rozgrywka znowu będzie wyłącznie między PO i PiS-em! Wystarczy zewrzeć szeregi i niczym się nie przejmować – wystarczy czekać na to, że obecna koalicja się rozleci… (bo rozleci się na pewno).

Co by było, gdyby…

Wcześniej w aplikacji firmowej dodałem słowniki pozwalające na wpisywanie sondaży. Teraz założyłem nowy słownik, który zawiera wszystkich kandydatów w poszczególnych okręgach wyborczych wraz z uzyskanymi przez nich głosami. Dodatkowe dwa słowniki, to słownik okręgów wyborczych (gdzie m.in, jest określona liczba mandatów przypisanych do konkretnego okręgu) oraz słownik komitetów wyborczych (tu przyznaję, że wprowadziłem pewne oszustwo – otóż w trzech okręgach występowały różne komitety, którym nadano ten sam numer listy – 11. Ja ten numer 11 pozostawiłem jedynie w okręgu 21 – Opole, gdzie ten numer został przypisany mniejszości niemieckiej. Dwa pozostałe listy wyborcze 11 zyskały u mnie oznaczenie 12 oraz 13. Dzięki temu zabiegowi NrListy stał się numerem unikalnym – jednoznacznie przypisanym do konkretnego ugrupowania politycznego (przy czym te pozostałe 11-tki są tak mało znaczące, że na pewno nikt nie będzie szukał ich wyników).

Na tych danych dotyczących kandydatów do sejmu utworzyłem kilka widoków, aby po pierwsze zobaczyć wszystkich posłów dobranych metodą d’Hondta (zrobiłem to tak sprytnie, że w tym słowniku nie trzeba uruchamiać metody d’Hondta – ona się na bieżąco wylicza w oparciu o podaną liczbę głosów i przypisaną liczbę mandatów dla każdego okręgu). Kolejny widok obrazuje liczbę mandatów uzyskanych w poszczególnych okręgach przez poszczególne ugrupowania. Wreszcie ostatni widok, który przedstawia rezultaty krajowe.

Popatrzmy na te wyniki, które i tak każdy dobrze zna:

Jeszcze raz podkreślam, że tabela gromadząca dane zawiera jedynie nazwiska kandydatów na poszczególnych listach wyborczych oraz liczby oddanych głosów. Pozostałe dane, takie jak procent oddanych głosów, czy liczba uzyskanych mandatów, są na bieżąco wyznaczane z tych danych podstawowych.

W tym słowniku wprowadziłem dwie procedury – Przepisz głosy oraz Przywróć głosy.  Do czego służą te procedury, łatwo jest się domyślić. Zacznę od banalnego zabiegu – zwróćmy uwagę, że wśród różnych komitetów występuje komitet wyborczy Polska Jest Jedna (PJJ). Jak widać komitet ten w całym kraju uzyskał wcale nie tak mało, bo 351 tys. głosów, ale jednak nie uzyskał ani jednego mandatu. No to spytajmy się, co by się stało, gdyby PiS odpowiednio wcześniej zaproponował umieszczenie części tych kandydatów na swoich listach?

Stanąłem na liście komitetu PJJ, co zainicjowało listę źródłową, jako listę przeznaczenia wpisałem listę PiS-u, z której startowaliby ci kandydaci, no i ustawiłem 100% – wyniki tej listy w całości przechodzą na PiS:

Liczba mandatów wzrosła o 6 (procentowo ten wynik to 37,1%) – ale i tak nawet razem z Konfederacją to za mało, by PiS mógł powołać rząd.

No to teraz wyobraźmy sobie, że PiS w ostatnim dniu kampanii nie wyciągnąłby taśm Banasia. Gdyby tak było 3D uzyskałaby mniej głosów – głosujący pierwotnie na Konfederację (wg sondaży z tego końcowego okresu) nie uciekliby do Trzeciej Drogi. Wywołajmy więc jeszcze raz tę procedurę:

Wpisałem tu zaledwie 340 tys. głosów w całym kraju – zobaczmy, jaki to daje efekt:

No i proszę – Konfederacja z 16 mandatów (więcej dla PiS w poprzednim kroku spowodowała mniej dla Konfederacji) zwiększyła ich liczbę do 36 mandatów. A więc w sumie PiS i Konfederacja ma 231 mandatów (opozycja ma ich 229). Zwracam przy tym uwagę, że procentowo Konfederacja uzyskała 8,8%, co jest sporo mniej, niż ostatnie sondaże Konfederacji przed taśmami Banasia,

A więc niestety to sam PiS doprowadził do tego, że nie jest zdolny założyć rządu. Wystarczyło tylko zastanowić się nad tym, dlaczego Tusk przestał niszczyć Trzecią Drogę?

Ale oczywiście problem jest poważniejszy – bo tu PiS musi zmienić swoje myślenie o innych ugrupowaniach – nawyk PiS-u był zawsze jeden – wszystkich innych na glebę, a tymczasem dziś tak już się nie da – szczególnie, jeśli uwzględni się wiek obecnych zwolenników PiS-u.

 

Wyniki late poll

Przyznam, że nawet o 3:00 w nocy sprawdzałem już wyniki late poll – nie było. Wiadomość ta dotarła do mnie dopiero rano z interii, jako late poll IPSOS dla polsatu. Dane te wprowadziłem do swojego słownika sondaży wyborczych:

late pollProszę pamiętać, że o ile owe procenty głosów pochodzą rzeczywiście z tych komisji obwodowych, o tyle podział mandatów jest dokonany przez sondażownię IPSOS (czyli tę samą sondażownię, która podawała wyniki z exit poll). W tej sytuacji pokażę to, co przelicza mój słownik:

mandatyJak widać moje wyliczenia są bardziej korzystne dla PiS-u (przyjmuję, że preferencje wyborcze w każdym okręgu w tym roku, będą dokładnie te same, co przy poprzednich wyborach; przy czym preferencje PSL-u z poprzednich wyborów, przeniosłem na całą Trzecią Drogę).  Jednak u mnie Konfederacja ma jeszcze mniej mandatów, niż to pokazuje IPSOS – u mnie tylko 9, a wg IPSOS 14 mandatów.

Ale sama PKW ogłosiła częściowe wyniki głosowania z 8995 obwodowych komisji wyborczych (na 31497 – tj. 28,56%) o godzinie 10:00 z godziny 9:50. Dane te wprowadziłem również do swojego słownika sondaży wyborczych:

W tych wynikach nie ma podziału mandatów, bo PKW zrobi to dopiero wtedy, gdy wszystkie dane do niej spłyną. A oto moje przeliczenia:

Okazuje się, że wzrosła liczba mandatów i PiS-u i Konfederacji – 222 mandaty PiS-u to trochę za mało, ale przy poparciu Konfederacji taki rząd może powstać.

Proszę jednak pamiętać, że to za mało obwodów przeliczonych, by można było ogłaszać triumf – nade wszystko nie ma tu jeszcze głosów z żadnego z największych miast – a tam PiS będzie miał zdecydowanie mniej głosów. Jedyna szansa, że przybędzie trochę Konfederacji.

No i teraz dopiero widać skrajną głupotę PiS-u: PiS cały czas pragnie, by na prawo od PiS-u nie było żadnej liczącej się partii – i to z tego powodu w ostatnim dniu przed ciszą wyborczą puszczał taśmy Banasia. Ktoś, kto trzeźwo do tego podchodzi, z tych taśm wyciąga jeden wniosek – opozycji najbardziej zależało na tym, by przypadkiem nie doszło do koalicji PiS-u z Konfederacją; tyle, że PiS liczył na inny odbiór tych taśm – że ta cała Konfa jest tylko pacynką w rękach PO! I niestety tak to podziałało – gwałtowny spadek oddawanych głosów właśnie tego dowodzi. Stało się to, czego pragnął PiS!

Tyle, że obawiam się, iż bez poparcia Konfederacji ten rząd w ogóle nie powstanie – bo przecież wszystkie następne przeliczone głosy, będą się wiązały ze spadkiem poparcia dla PiS-u – a nawet te wyniki wymagają poparcia.

 

 

PS: Kolejne wyniki z 17679 na 31497 (56,13%) obwodów głosowania:

Jak widać już te procenty na PiS spadły. A oto, jak to wygląda w mandatach:

Niestety za mało – choć pewnie tylu posłów Prezes ściągnie z PSL-u do siebie oferując różne teki ministerialne, jak to miał w zwyczaju.  Ale czy ludzie z PSL-u będą ryzykować, bo się może okazać, że PiS z Konfą się nie dogada na głosowanie na ten rząd (w samej Konfie zdania na ten temat mogą być podzielone po tym ostatnim numerze z Bansiem).

PS: Plany Krzysztofa Bosaka w sprawie JKM-a się sprawdziły:

JKM odejdzie na emeryturę (wg mojego algorytmu również Karina nie wejdzie – bo z tego okręgu nikt nie wejdzie, ale nawet jeśli byłby tu 1 mandat, to przypadnie Karinie).

Ciekawie jest w okręgu 19:

Tu wg mojego algorytmu wejdą dwie osoby i niewykluczone, że dwójka stąd nie wejdzie (a wejdzie czwórka).

PS: Kolejny late poll – dane z 23 324 na 31 497 (74,05%):

A więc kolejny spadek – PiS-owi brakuje dokładnie 30 mandatów; Trzecia Droga ma ich 68, ale pytanie, ile z tego przypada na starą kadrę PSL-u (bo wiadomo, że WKK woli zostać z Hołownią i Tuskiem – do przekabacenia są zapewne jedynie ci, jeszcze z czasów Pawlaka). Jak zacząłem tak liczyć PSL-owców w trzeciej drodze, to wydaje mi się, że w gronie kandydatów ich nie ma ich nawet połowy.  Prawdopodobnie jest ich za mało, by z samych PSL-owców zapewnić sobie utworzenie rządu. Bez Konfederacji się nie obejdzie.

PS: Kolejny late exit – dane z 28 939 na 31 497 (91,88%) obwodów głosowania:

Strata kolejnych 5 mandatów.

PS: I już ostatni late poll 99% – dane z 31 311 na 31 497 (99,41%) obwodów głosowania:

Strata jeszcze jednego mandatu – tym razem Konfederacji.

Ostateczny rezultat pewnie będzie się bardziej różnił. ale już nie z powodu tych kilku brakujących obwodów, lecz z powodu tego, że to nie trzeba będzie już niczego szacować, lecz odczytać konkretne wartości. Prawdę powiedziawszy już dawno powinienem to zrobić. Nade wszystko zamiast brać uprawnionych z wyborów sprzed 4 lat, powinienem wziąć tegoroczne – bo te już są podawane.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Metoda D’Hondta – preferencje regionalne

Tak jak zapowiadałem, zająłem się uwzględnianiem preferencji regionalnych. Np. moja babcia (urodzona 1891 roku, której zresztą nigdy nie poznałem, bo za późno przyszedłem na świat) sama urodziła się we wsi Godziszów, a gmina Godziszów od początku istnienia PiS-u zasłynęła z tego, że na każdych wyborach głosowała niemal w 100% na tę właśnie partię (jedyna taka gmina w Polsce). Jeśli będziemy patrzyli na całe okręgi wyborcze, to aż tak wielkiej zgodności nie znajdziemy – jednak mimo wszystko wiadomo, że wschód Polski będzie preferował PiS, a zachód PO. A zatem te moje wyliczenia powinny uwzględniać ten fakt.

Nie wiem, czy te sondażownie, które podają przewidywaną liczbę mandatów dla poszczególnych partii już w samej doborze próbki uwzględniają poszczególne okręgi wyborcze, czy też tego nie czynią, ale ja i tak dostępu do takich danych nie posiadam – a więc powinienem uwzględnić jakiś model matematyczny, który by uwzględniał takie zależności.

Pomysł wydaje mi się być prosty – w ciągu 4 lat od ostatnich wyborów preferencje poszczególnych regionów mogły się trochę zmienić – ale tylko trochę – na wschodzie nadal procent oddanych głosów na PiS będzie większy, a na zachodzie nadal będzie mniejszy. A więc zamiast przypisywać w każdym okręgu wyborczym ten sam procent głosów oddawanych na poszczególne partie, powinienem przeanalizować wyniki z ostatnich wyborów.

Protokoły wyborów w poszczególnych okręgach zawierają informacje o liczbie ważnie oddanych głosów na poszczególne partie, co pozwala obliczyć procenty oddanych głosów w każdym okręgu oddzielnie. Mając te procenty oraz procenty ze wszystkich okręgów łącznie, można dla każdego okręgu wyznaczyć współczynnik, przez jaki należy przemnożyć sondażowy procent na daną partię, a to przez liczbę uprawnionych do głosowania w danym okręgu, by ostatecznie wyliczyć przewidywaną liczbę głosów w danym okręgu na poszczególne partie. A to jest wystarczające, by zastosować metodę d’Hondta, by te głosy przeliczyć na liczbę mandatów. Zwracam przy tym uwagę, iż owe współczynniki preferencji służą jedynie do wyznaczenia liczby głosów oddanych na daną partię w poszczególnych okręgach – jednak procent głosów oddanych na daną partię pozostaje jedynie ten, przedstawiony w sondażu. Wynika to z faktu, że wszystkie koalicje, które nie osiągnęły 8% oraz wszystkie partie, które nie osiągnęły 5%, w ogóle nie uczestniczą w podziale mandatów. A więc nawet jeśli w danym okręgu partia zdobyła choćby 10%, to i tak nie zdobędzie ani jednego mandatu, jeśli globalnie nie uzyskała owych 5% (a więc pod tym względem ważne są jedynie same sondaże).

Myślę, że na początek tych informacji starczy – popatrzmy na te same wyniki, jakie prezentowałem poprzednio:

Mandaty po uwzględnieniu preferencji w regionach

Jak widać wyniki te są korzystniejsze dla PiS-u w stosunku do tych, w których preferencji regionalnych nie uwzględniałem. Ten rekord, na którym stoję, jest tym, który rzeczywiście został podany przez sondażownię; pozostałe obrazują sytuację, w której PiS część swojego poparcia przekazuje Konfederacji. Zwróćmy uwagę, że PiS nie ma szans na utworzenie rządu większościowego – sam nawet wtedy, gdyby wchłonął wszystkich zwolenników Konfy i tak nie ma szans na 231 mandatów (przypominam, że to jest minimalna liczba głosów wymagana do zatwierdzenia rządu) – nawet przy 37% głosów posłów będzie miał jedynie 217; dla powołania rządu PiS-u konieczne jest za tym poparcie posłów Konfederacji (jedynego ugrupowania w parlamencie gotowego do powołania tego rządu). Wystarczy, że PiS przekaże Konfederacji to, co więcej niż 30%, a już rodzi się zdolność powołania rządu; mało – proszę zauważyć, że ta zdolność nie znika (gdy preferencje nie były uwzględniane przekazanie za dużo procentów objawiało się spadkiem sumy mandatów – tu w tym zakresie, jaki pokazałem, tego zjawiska nie ma). Jedyne ograniczenie to takie, by liczba posłów PiS-u nie była mniejsza niż liczba posłów PO – gdyby tak się stało, to Andrzej Duda powierzyłby zadanie utworzenia rządu Donaldowi Tuskowi (formalnie takiego obowiązku nie ma, ale taki zwyczaj do tej pory zawsze funkcjonował).

O czym to świadczy, że te wyniki są korzystniejsze dla PiS-u niż te wcześniejsze?

Ano o tym, że PiS umie korzystać z mikrotargetowania – gdy jedzie z jakimś wozm strażackim do jakiejś gminy, to akurat do wchodzącej do tego okręgu, gdzie wcześniej niewiele brakowało, by mieć kolejnego posła.

Podkreślę jednak, że ten mój algorytm nie jest wcale taki najkorzystniejszy. Otóż prof. Jarosław Flis z UJ utworzył pierwszy kalkulator mandatowy, ale jego algorytm okazał się niedoszacowujący PiS – w poprzednich wyborach znacznie lepszy okazał się kalkulator Marcina Palade. Mój aż tak hojny dla PiS-u nie jest.

Skąd się biorą takie różnice?

Po pierwsze we wszystkich sondażach jest deklarowana frekwencja. Ja z ostatnich wyborów wyliczyłem frekwencję dla każdego okręgu i wyznaczyłem współczynniki frekwencji wyznaczonych dla całego kraju. W oparciu o to wyznaczam liczbę głosujących w danym okręgu, korzystając z liczby uprawnionych w poprzednich wyborach. Ale tu pojawia się dodatkowy problem – Nie wiem na kogo głosować? Ja w swoim algorytmie tych ludzi traktuję, jakby w ogóle nie przyszli głosować – ale można ich uwzględniać i szacować ich liczbę. Pytanie jednak, jak rozkładać głosy tych ludzi?

Druga sprawa to preferencje w okręgach na poszczególne partie polityczne. Tu zrobiłem podobnie, co w przypadku frekwencji – wyznaczyłem współczynniki procentu głosów na daną partię do procentu globalnego dla całego kraju. Czego nie uwzględniam? – tego, że wiele osób nie chce się przyznać, że będzie głosować na partię, o której  funkcjonuje przekonanie, że głosować na nich, to obciach. Przyznam, że nie wiem, jak to uwzględniać – ale jednak Marcin Palade miał na to jakiś pomysł (pewnie oparty o jakieś badanie owego obciachu).

Na koniec pokażę trochę nowszych nowszy badań porównując je z tym, co pokazuje Marcin Palade. Otóż właśnie on zestawia różne badania, pomijając takie sondażownie, do których nie można mieć zaufania (takich, jak Kantar, których sondaże służą wyłącznie propagandzie; ale nie uwzględnia także OBOP-u, bo tam ankietowani nie czynią tego anonimowo). Skrajne wyniki odrzuca, a z pozostałych wyprowadza średnie. I właśnie ostatnie takie wyniki są wpisane w tym rekordzie, na którym stoję:

Palade

Jak widać Marcin Palade wprowadził  tu podział na mandaty wg swojego algorytmu. Po kilku dniach opublikował zakresy, w jakich się znajdą poszczególne partie. W Palade_max wpisałem maksymalne wartości PiS-u i Konfederacji, a dla pozostałych partii wpisałem wartości minimalne. W Palade_min postąpiłem na odwrót. Dla tych trzech rekordów przeliczyłem mandaty za pomocą własnego algorytmu:

Palade

Co ciekawe PO w obu wyliczeniach jest dokładnie to samo – 152 mandatów; tymczasem PiS ma tam 201 mandatów, a u mnie jedynie 185. Ta różnica PiS-u odbywa się kosztem Konfederacji, Lewicy i Trzeciej Drogi.

Proponuję też spojrzeć na te dwa pozostałe rekordy – wynikają one z przedziałów ufności dla tych badań; no i okazuje się, że możliwe są oba przeciwstawne przypadki – zarówno ten, że PiS tworzy rząd, i ten, że taki rząd tworzy cała totalna opozycja. Ale wróćmy jeszcze do tego najbardziej prawdopodobnego wyniku – wg Palade rząd utworzy PiS po wsparciu przez Konfederację; ale wg mojego algorytmu powstaje pat – ani PiS, ani PO nie mają większości dla utworzenia rządu. Władzę nadal pełni PiS, ale na wiosnę czekają nas nowe wybory.

A więc wiem, że nic nie wiem…

 

PS: Aby wszystko jeszcze bardziej skomplikować, dziś Sławomir Mentzen na jutro zapowiedział propozycję nowego premiera. Jak sądzę będzie to propozycja premiera dla przyszłego rządu technicznego. A więc jeszcze jedna wersja (i co ciekawe w inną stronę niż ze strony narodowościowców – nie popierał Bosaka na Marszałka Sejmu).

 

Metoda D’Hondta

Nie tak dawno na blogu Basi po tym, gdy Basia doniosła o spadku poparcia dla PiS-u i Konfederacji przy jednoczesnym wzroście poparcia dla Trzeciej Drogi, zacząłem pisać o tym, że choć wcześniej mówiłem o tym, by nie głosować na Konfederację (lecz na PiS i to argumentowałem), to nagle zmieniłem zdanie – zacząłem pisać, że w tej sytuacji należy wesprzeć Konfederację. Chodziło mi po prostu o to, że w tych wyborach PiS jest za słaby, by zdobyć większość (tj. uzyskać 231 mandatów – 50% z 460 posłów + 1), co jest konieczne dla zatwierdzenia przez sejm rządu – a w tej sytuacji konieczne jest znalezienie innego ugrupowania, które powołanie tego rządu poprze. Żadne z ugrupowań opozycji totalnej tego nie uczyni – jedyna szansa, to Konfederacja. Konfederacja co prawda zapowiada, że nie wejdzie do rządu z kimkolwiek (czy to z PiS-sem, czy z PO), ale powstanie rządu PiS-u jak najbardziej poprze.

No ale w takim razie aby rząd PiS-u mógł powstać, wcale nie jest najważniejszy wynik PiS-u, co wynik Konfederacji – konieczne jest by oba te ugrupowania liczyły co najmniej 231 posłów.

A skąd się bierze to, że w tej sytuacji należy wesprzeć Konfederację? – wynika to z metody D’Hondta przeliczania głosów na liczbę mandatów!

Ta metoda nie jest wcale taka prosta, ale jej algorytm jest ogólnie dostępny, więc w swojej aplikacji firmowej napisałem słowniki do wprowadzania sondaży i dodałem procedurę, która przelicza wprowadzony sondaż na liczbę mandatów. Podstawowe informacje o poszczególnych okręgach można pobrać ze strony PKW – niestety brakuje w nich jeszcze liczby uprawnionych do głosowania (bo przecież jeszcze każdy obywatel może to zmieniać). W tej sytuacji pobrałem te dane z poprzednich wyborów – bo choć w szczegółach może to być w tym roku nieco inna wartość, to jednak proporcje będą zachowane. Gorsza sprawa jest niestety taka, że publikowane sondaże podają dane globalne, a nie te, które odnoszą się do poszczególnych okręgów – tymczasem przeliczanie liczby głosów na mandaty odbywa się w każdym okręgu oddzielnie. Jest to poważny problem, jako że np. gmina Godziszów od zawsze niemal w 100% głosuje na PiS – poszczególne okręgi wyborcze mają swoje preferencje, a więc do tych przeliczeń potrzebne by były sondaże z poszczególnych okręgów (a przynajmniej jakiś model matematyczny odzwierciedlający te różnice regionalne). Tymczasem ani nie mam dostępu do tak szczegółowych badań, ani też nie utworzyłem takiego modelu matematycznego (a można by było go oprzeć na wynikach poprzednich wyborów; z danych z poszczególnych okręgów można wyliczyć owe procenty i porównać je z wynikami ogólnokrajowymi – i w takich proporcjach przeliczać liczbę głosów). Ponieważ jednak tego nie zrobiłem, to proszę się nie dziwić, że moje przeliczenia na mandaty, przynoszą błędne rezultaty. Jednak fakt pozostaje faktem, że w ten sposób można wymodelować pewne zjawiska.

Pierwszy sondaż jaki wprowadziłem, był następujący:

Oryginalny sondaż jest ten, na którym stoję kursorem, ale wprowadziłem drugi, w którym 1% głosów oddanych na PiS, przepisałem na Konfederację. Zmienię teraz sposób pokazywania wyników, aby zaprezentować moje przeliczenia na D’Hondta:

Proszę więc zauważyć, że choć PiS-owi ubyły 4 mandaty, to Konfederacji przybyło ich aż 9 – a więc łączna liczba mandatów z 219 wzrosła do 224. A więc moja teza głoszona u Basi, jak najbardziej się potwierdza. Tyle tylko, że ta liczba mandatów jest za mała na to, by udało się powołać rząd PiS-u (tymczasem przy tych wynikach opozycja bez problemu będzie mogła taki rząd utworzyć).

No to pokażę te moje wyliczenia dla sondażu innej sondażowni (o 2 dni późniejszej), w której pobawiłem się bardziej, by przy tych samych procentach dla partii opozycyjnych wygenerować mandaty, dla różnych proporcji między PiS-em, a Konfederacją:

Proszę zauważyć, że PiS samodzielnie nie byłby w stanie utworzyć rządu (i to nawet wówczas, gdyby wszyscy zwolennicy Konfederacji zagłosowali na PiS!) – konieczne jest wsparcie Konfederacji. Na szaro są zaznaczone wszystkie te przypadki, w których utworzenie takiego rządu byłoby możliwe. Dopiero wtedy, gdyby poparcie PiS-u spadło tylko do 33,3% rząd mogłoby utworzyć PO. Ten rzeczywisty sondaż pochodził z 23 września.

No cóż, Basia nie wierzyła, że PiS bez wsparcia Konfederacji wyborów nie wygra, ale dziś nawet nie mam szans na to, by ją przekonać – po tamtej notce, do której dałem link, Basia mnie po prostu zbanowała! Taka polaryzacja, jaka dziś występuje, prowadzi niestety do zaślepienia 🙁

Plany obronne z 2011 roku

Od dawien dawna niczego nie pisałem. I nadal nie chcę niczego napisać, ale chcę przedstawić analizę Jarosława Wolskiego po odtajnieniu planów obronnych z 2011 roku. Sam się oczywiście nie znam, ale materiał, jaki przygotował na twitterze Jarosław Wolski jest tak ciekawy, że warto go tu przedstawić.

Pierwsza notka była taka:

No dobrze, dzięki uprzejmości @michalrachon  i TVP mamy wgląd w dokument który w innych krajach NATO byłby ujawniony w okolicach circa 2063 roku. 

Dystansując się od politycznej nawalanki mamy unikalny i fascynujący wgląd w PUSZ2011. Co z owej strony możemy się dowiedzieć? 

„w drugim etapie (…) czterech brygad ogólnowojskowych i trzech batalionów wojsk aeromobilnych (jednej brygady aeromobilnej) zgrupowanych w pasie przesłaniania prowadzone będą działania opóźniające na kolejnych rubieżach z zachowaniem ich zdolności bojowej do prowadzenia działań w późniejszym okresie (2 dni). „

Inaczej rzecz ujmując zakładano prowadzenie działań opóźniających ale bez obrony manewrowej lub uporczywej tak aby nie rozbito SZ RP. Zakładano że owe działania będzie prowadzić 1/3 wojsk lądowych oraz prawdopodobnie 6BPD. Warto podkreślić że wprost napisano że owe ZT muszą zachować siły do dalszej walki i temu poświęcano pas przesłaniania – i ów pas miał być oddany przeciwnikowi byle nie dopuścić do zniszczenia w/w ZT. Logiczne i zgodne z każdym możliwym kanonem prowadzenia działań. Dalej:

 „w trzecim  etapie cztery brygady rozmieszczone w taktycznej strefie obrony prowadzić będą obronę manewrową obniżając tempo natarcia oraz potencjał bojowy przeciwnika (2 dni) „

Znów logicznie – przeciwnik jest opóźniany w pasie przesłaniania i po 2 dniach kiedy jasne są kierunki główne i pomocnicze itp SZ RP prowadzą obronę manewrową zatem „cięższą” do pokonania i nastawioną na wykrwawienie przeciwnika. W tym celu użyte są kolejne cztery brygady o ile dobrze rozumiem w/w. Dalej:

„W czwartym etapie w operacyjnej strefie obrony siły jednej brygady ze składu głównych sił obrony oraz czterech brygad wycofywanych z pasa przesłaniania prowadzić będą obronę manewrową tworząc tym samym dogodne warunki do ostatecznego zatrzymania przeciwnika na rubieży strategicznej (2 dni) „

Znów logiczne: wobec przewagi przeciwnika mamy łącznie 6 dni wycofywania się z czego 2 dni w pasie przesłaniania (5 brygad), 2 dni ( nowe cztery brygady) obrony manewrowej  + dodatkowe 2dni  obrony manewrowej z czego w ostatnim przypadku siłami 4 brygady wycofanych z pasa przesłaniania  wspartych 1 dodatkowej brygady. Zapytacie co się stało z  „trzema batalionami wojsk aeromobilnych (jednej brygady aeromobilnej)”?  Poległy za Ojczyznę w pasie przesłaniania. Co wynika z wyliczanki niżej. Dalej: 

„W piątym etapie po wycofaniu się na rubież strategiczną główny wysiłek zostanie skupiony na zatrzymaniu natarcia przeciwnika, utrzymaniu przyczółków na prawym brzegu Wisły w rejonach Nr.1 GRUDZIĄDZ, TORYŃ, BYDGOSZCZ, oraz Nr.2 OTWOCK, GARWOLIN, RYKI, a także zabezpieczeniu przyjęcia SSW. Na kierunku nadmorski  7 Brygada Obrony Wybrzeża będzie w gotowości do zwalczania desantów morskich przeciwnika. Odwód operacyjny stanowić będzie 25 BKPow. a strategiczny 34BKPanc”

Z tego i poprzednich  fragmentów jasno wynika że wobec przewagi sił przeciwnika zamierzano „wyhamować” SZ FR na obszarze prawie połowy kraju – najpierw działaniami opóźniającymi w pasie przesłaniania, a potem obroną manewrową. Tak aby przyjąć Sojusznicze Siły Wsparcia (SSW) czyli potocznie jednostki NATO. Brak informacji o tym co się miało dziać z metropolią Warszawy (obrona uporczywa?) brak też informacji o siłach. Pewnie w ramach nawalanki politycznej dowiemy się tego w dniach następnych.  Warto podkreślić że  WARTA-00101 to samodzielna operacja obronna – czyli wariant NAJGORSZY kiedy SSW nie dotarły do nas PRZED wybuchem konfliktu. To co widzimy to najgorszy możliwy wariant – brak sił NATO w PL, gigantyczna przewaga przeciwnika i konieczność obrony siłami polskimi tylko. 

Widać to po wyliczance:

pas przesłaniania – 1 brygada aeromobilna, 4 brygady ogólnowojskowe, potem obrona manewrowa i 4 nowe brygady zaś druga faza obrony manewrowej – 1 świeża brygada (i 4 wycofane z pasa przesłaniania). W odwodzie są 2 brygady (34 i 25) zaś 7BOW osłania wybrzeże.

Mamy zatem wyliczone równo 13 brygad Wojsk Lądowych które najpierw opóźniają impet natarcia przeciwnika a potem go wyhamowują obroną manewrową zadając straty czołówkom nieprzyjaciela. Więcej nie ma.  Potem zaś miało nastąpić przyjęcie SSW i próba odbicia utraconego terenu.  Tak jak pisałem: z punktu czysto militarnego ja nie widzę tutaj kontrowersji pamiętając o słabości SZRP w 2011 roku oraz o tym że to NAJGORSZY wariant SAMODZIELNEJ obrony. Straszne ale opcją było zniszczenie SZ RP i błyskawiczna kląska militarna gorsza niż wrzesień 1939. Natomiast POLITYCZNIE ów plan jawi się jako w najlepszym razie potworne ryzyko lub niemalże samobójstwo. Myślę że Rosjanie bardzo szybko powołaliby PKWN-bis i jakąś „Polską Republikę Nadwiślańską”  czyli NRDówek bis. I pod groźbą broni A próbowaliby zamrozić konflikt na tym etapie.  Ale to już temat na osobny wpis.

Po jakimś czasie pojawiła się druga, która nade wszystko posługiwała się mapką obrazującą kolejne dni obrony Polski od agresji nadchodzącej jednocześnie z okręgu królewieckiego oraz z Białorusi:

Pobawiłem się trochę mapą żeby pokazać co wynikało z PUSZ2011  w ramach „Warty”

link do mapki: Military Map

Teza że zamierzano oddać bez walki północno-wschodnią część Polski kompletnie nie pokrywa się z opisem faz działań w ramach PUSZ „Warta”.

Natomiast owszem zamierzano wycofać się żeby kosztem utraty terenu nie dopuścić do zniszczenia SZ RP. Czyli zakładano że konieczne będzie oddane terenu w miarę wycofywania się i bronienia kolejnych rubieży w kierunku Warszawy oraz linii Wisły.

Przy czym ewidentnie w PUSZ2011 mowa jest o całości SZ RP po rozwinięciu mobilizacyjnym czyli 11 brygad zmechanizowanych i pancernych, 2 aeromobilne (6 i 25), 1 obrony wybrzeża (zmech), oraz prawdopodobnie dodatkowych 4-8 brygad wystawianych w ramach rozwinięcia mobilizacyjnego.

Z tej ilości bronić wschodu (i  wycofywać się) miało:

pas przesłaniania – 1 brygada aeromobilna, 4 brygady ogólnowojskowe (5 razem)

obrona manewrowa – 4 nowe brygady

obrona manewrowa faza II  – 1 świeża brygada (i 4 wycofane z pasa przesłaniania).

Realnie zatem miało bronić obszaru od granicy z Białorusią do Warszawy 10 brygad (!) czyli 75% Wojsk Lądowych z 2011 roku przed rozwinięciem mobilizacyjnym.

W ostatniej fazie – na rubieży Wisły + Warszawa miano bronić się tym co ocalało z w/w faz plus reszta brygad (4 do 8?) oraz przyjąć Siły Wsparcia NATO.

Tak jak pisałem w poprzednim wpisie:

z punktu czysto militarnego ja nie widzę tutaj kontrowersji pamiętając o słabości SZRP w 2011 roku oraz o tym że to NAJGORSZY wariant SAMODZIELNEJ obrony. Wygląda oczywiście straszne ale alternatywą było zniszczenie SZ RP w jakiejś parodii bitwy granicznej i błyskawiczna kląska militarna gorsza niż wrzesień 1939.

Natomiast politycznie – ryzykowne założenie to było z przyczyn które wspomniałem.

PS: oficerów proszę o nie oglądanie moich mapkowych wypocin bo traficie na L4

mapa

Rekolekcje adwentowe

Chciałbym zaprosić na rekolekcje adwentowe, jakie wygłosił ks. dr Marek Dziewiecki w Świątyni Opatrzności od 11 do 14 grudnia.

Po śmierci Jerzego Urbana

Po śmierci Jerzego Urbana zaczęto przypominać takie historie, jak ta – Przez nich Jerzy Urban oddał się do dyspozycji Wojciecha Jaruzelskiego. „General tylko się śmiał”:

Byłem i na tym ślubie i na weselu. Tak, jak mówiła Magda (córka Jerzego Urbana – proponuję przeczytać ten artykuł), na ten ślub było zaproszonych 50 osób, a przyszlo 350. Byłem wsród tych zaproszonych, a sytuacja była właśnie taka, że na ten ślub, który córka ówczesnego rzecznika rządu zawierała z drukarzem Niezależnej Oficyny Wydawniczej „Nowa”, oprócz jej ojca zaproszeni byli jedynie i wyłącznie ludzie z konspiracji.

Jerzy Urban stanął na samym końcu sali w Palacu Ślubów (stanął, a nie zasiadał w jednym z krzeseł); wyraźnie czuł się nieswojo w tym towarzystwie. Stał akurat w tym rogu, który tu był jeszcze pusty (na tym zdjeciu powyżej nawet go nie widać):

Po zakończonej ceremonii wszyscy wyszli przed salę, gdzie następowało składanie życzeń. Wtedy właśnie Adam (czyli ów drukarz) podszedł do swojego teścia, co zostało przyjęte burzliwymi oklaskami.

Wracam do tej historii, bo sam wyrosłem w tym właśnie środowisku i wówczas było je stać na oklaski, gdy to zięć takiego teścia podchodził do niego, aby go ucałować, a dziś ci sami ludzie, jak się odnoszą do tych, którzy wówczas byli co prawda „w innej parafii”, ale jednak walczyli z tym samym wrogiem? – brak słów za dzisiejsze zachowania.

I druga refleksja – dziś nikt już tego nie przypomina, że Jerzy Urban zaczynał w „Po prostu”, że przez wiele lat był jednym z tych, którzy w „Polityce” pisali felietony Bywalca (obok Daniela Passenta) – to wszystko stało się kompletnie nieważne po tym, gdy Jerzy Urban się zeszmacił, przyjmując rolę rzecznika stanu wojennego (co przypominam wszystkim, którym taka rola odpowiada).