Od bardzo dawna mój blog był całkowicie martwy i pewnie taki by pozostał, gdyby nie pewna wypowiedź, jaką pod wpływem bieżących wydarzeń, zamieściłem na blogu Basi (a która nawet nie została zauważona):
I teraz do tego wracam, by tę myśl rozwinąć.
Ja’ir Lapid był ministrem finansów w rządzie Beniamina Netanjahu, ale do ostrego konfliktu doszło między nimi pod koniec 2014 roku w sprawie forsowanej przez Likud ustawy określającej państwo Izrael, jako państwo żydowskie (w wyniku czego odbyły się wcześniejsze wybory i Lapid ze swoim ugrupowaniem nie wszedł już do koalicji rządzącej). Innymi słowy chodziło o to, by odwoływać się do własnej tradycji żydowskiej. Tymczasem wielu Izraelczyków wcale nie chce odwoływać się do tradycji; oni nie szukają swojej tożsamości bycia Żydami w tradycji – i dlatego tak ostro wystąpili przeciw premierowi Netanjahu. Ich tożsamość kształtowana jest przez coś zupełnie innego, przez mit, jaki sobie wytworzyli, dotyczący II Wojny Światowej, iż to oni są jedynymi ofiarami zagłady. Właśnie ten mit kształtuje ich poczucie bycia Żydami. Dla nich Żydem jest ten, kto odnajduje się w tym micie.
Tymczasem tego mitu nie da się pogodzić z tym, o co my się upominamy w ustawie o IPN, że my również jesteśmy ofiarami najazdu hitlerowskich Niemiec. Że w wyniku tego najazdu utraciło życie 6 mln obywateli polskich, w tym 3 mln pochodzenia żydowskiego. Że obozy śmierci były niemieckimi obozami śmierci lokalizowanymi na terenie Polski, bo tu była ta ludność, którą Niemcy zamierzali zgładzić – to Niemcy wybierali miejsca na terenach przez siebie okupowanych, sami organizowali te obozy i sami nimi zarządzali. Nikt poza Niemcami nie miał w tym jakiegokolwiek udziału.
Co ważne w tym micie bycia Żydem, istotne jest stwierdzenie, iż ofiary oprawców nie ponoszą odpowiedzialności choćby w najmniejszym stopniu w tych zbrodniach, którym były poddane. Choćby 2,5 tysiąca policjantów w getcie warszawskim, nie jest obarczana jakąkolwiek odpowiedzialnością, także moralną, za swój współudział w zbrodni. To jest bardzo istotne stwierdzenie dla tych, którzy swoją żydowskość zyskują nie z tradycji, a właśnie z tego mitu – to z niego wynika, iż (w tym micie) nie ma nikogo, poza Żydami, kogo by dotyczyło pojęcie ofiar faszyzmu. Polakom należy odmawiać, iż oni również są ofiarami faszyzmu, bo inaczej nie można by było ich oskarżać o zbrodnie!
Narracja, jaką się wokół tego tworzy, jest zupełnie inna – to wszyscy byli przeciwko Żydom; my jesteśmy narodem prześladowanym przez wszystkich – a tym samym jesteśmy wyrzutem dla wszystkich narodów, z którymi los nas zetknął. Nie ma narodu, który by nie miał swojego udziału w pogromie Żydów. I my mamy prawo wam to wypominać!
Podkreślam jednak wyraźnie, iż to dotyczy tych, którzy szukają swojej tożsamości nie w tradycji, lecz w przynależności do owego mitu. Tak jak polskie środowiska laickie nie potrafią odnaleźć siebie w tradycji katolickiej, tak też żydowskie mają ten sam problem i dlatego określają swoje poczucie bycia Żydem, poprzez zgodność z tym mitem (i obie pozostają niezrozumiałe dla samych siebie).
Przypuszczam, że nasza ustawa o IPN spokojnie sobie przeleżała, bo poza drobnymi uwagami rząd premiera Beniamina Netanjahu nie miał do niej żadnych zastrzeżeń. Ale ten sam rząd nie przewidział skali reakcji swoich oponentów (z Ja’irem Lapidem na czele) i to bieżąca polityka wpłynęła na aktualne wydarzenia.
Miejmy jednak nadzieję, że to zło, do którego Pan dopuścił, zrodzi dobre owoce – bo tylko w prawdzie, która jest i naszą i naszych starszych w wierze braci, prawdą, odnajdziemy to, co nas łączy. Bo prawda jest jedna i zawiera się w kilku prostych zdaniach:
- zarówno my, jak i Żydzi byliśmy ofiarami niemieckiej przemocy,
- to Niemcy są jedynymi odpowiedzialnymi za zagładę Żydów; ani Polacy, jako naród, ani tym bardziej państwo podziemne tej odpowiedzialności nie ponoszą,
- i to Niemcy wybierali miejsca na terenach okupowanych dla zakładania obozów koncetracyjnych, organizowali je i nimi zarządzali,
- natomiast również w naszym narodzie byli tacy, których nie można nazwać inaczej, jak kanaliami – jednak to na nich były wykonywane wyroki państwa podziemnego; los narodu żydowskiego nie był nam obojętny, to Polacy informowali aliantów o tym, co ich dotyka i żaden inny naród nie ocalił tylu Żydów, choć to tylko u nas Niemcy karali śmiercią Polaków za udzielanie jakiejkolwiek pomocy.
Nie mam przyjemności być z Żydów – to wielka sprawa mieć za sobą kilka tysięcy lat swojej własnej historii i trzymać się tradycji, jaka z tej historii wypływa.
Ale rzeczywiście trzymać się tej tradycji.
Czy to teraz nie spotykają się ze sobą ci, którym do tej tradycji daleko (jak słynny już były minister finansów), z takimi ludźmi, jak Włodzimierz Cimoszewicz (którego słuchałem dzisiaj w tvn-nie, jak ujadał na nową ustawę)?
שמע ישראל szma isra’el Słuchaj Izraelu