Bóg przygotowywując komuś jego drogę do Siebie, uwzględnia wszystkie wybory, jakich dokona ta osoba, a droga, którą pójdzie, jest drogą najlepszą. Oznacza to m.in., że każdy ma najlepszego męża / najlepszą żonę, jaką tylko mógł mieć. Inne możliwości wyboru były tylko potencjalne, bo albo nie były tak dobre, albo wymagały od tej osoby za dużo, albo z innego powodu były poza zasięgiem. Jeśli nawet po świecie chodził ktoś, kto mógłby być lepszym mężem / żoną, to co z tego, skoro ta osoba nigdy by go / jej nie wybrała. Okazuje się więc, że każdy, kto stara się rozeznać, jaka jest wola Boża wobec niego, podejmuje zawsze najlepszą decyzję, jaką tylko może podjąć – potencjalnie lepsza, jeśli nawet jest, jest tylko iluzją, bo nie uwzględnia wszystkich naszych zahamowań, wszystkich naszych ograniczeń, jakimi jesteśmy poddani.
Pamiętać trzeba przy tym, że to wszystko, co przeżywamy, choćbyśmy później to odrzucili, pozostawia w nas ślad, nas ubogaca.
Innymi słowy Pan przedstawiając nam możliwości, o których wie, że je odrzucimy (bo uważamy je za zbyt trudne, wymagające od nas za dużo…), czyni tak, bo wie, że one nas mimo wszystko ubogacą!
Nie możemy na nasze życie patrzeć w perspektywie śmierci, właściwą perspektywą jest perspektywa wieczności – Boży plan wobec nas jest planem w perspektywie wieczności.
Gdy patrzymy w perspektywie śmierci, to wszystkie te trudne wybory, wszystkie trudne odrzucone możliwości, wszystkie trudne wydarzenia, które płyną z nietrafionych wyborów – wszystko to jest bez sensu, wszystko to nas przytłacza, albo wręcz dołuje…
Nie jest jednak takie – to tylko źle przez nas obrana perspektywa.
To samo oglądane w perspektywie wieczności, nabiera zupełnie innego waloru – okazuje się bowiem, że to wszystko stanowi nasz czyściec, przez który przechodzimy jeszcze tu na ziemi… Skraca naszą drogę do pełnej jedności z Nim.