Zbigniew Zapasiewicz

  

 

Wczoraj TVP Kultura zgotowała nam ucztę – przez cały dzień można było i oglądać i słuchać Zbigniewa Zapasiewicza.

Szkoda tylko, że powód tej uczty był taki, jaki był. To już chyba ostatni tak wielki aktor…

 

 

 

Ghandi

Tym razem na weekend zabrałem ze sobą „Ghandiego”. Oglądałem ten film wtedy, gdy powstał, a więc jakieś ćwierć wieku temu. Doskonały był to wybór – oglądało mi się fantastycznie. Zachęcam do pójścia w moje ślady.

A na zachętę chcę przedstawić dialog z samego początku filmu, jaki Ghandi prowadził z duchownym anglikańskim – zaczyna Ghandi:

 

– Napisano, jeśli ktoś uderzy cię w prawy policzek, nadstaw mu drugi.
– Może to przenośnia?
– Nie jestem pewny. Dużo o tym myślałem. Podejrzewam, że chodzi o to, żeby mieć odwagę przyjąć cios, kilka ciosów i nie oddać. Ale nie ustąpić. Wtedy coś w ludzkiej naturze sprawia, że nienawiść ustępuje szacunkowi.

 

Przyznam, że warto to obejrzeć choćby tylko dla tego dialogu – spostrzeżenie Ghandiego jest niezwykle trafne.

 

  Leszek

 

 

 

PS: U mnie na działce można już iść na grzybobranie (na samej działce):

 

 

 

 

Szkiełko

– Jedzcie ostrożnie, bo szkło mi wpadło do sosu!zostaliśmy uprzedzeni. Ledwo to usłyszałem, a poczułem szkło w języku. Nie czułem, bym na nie natrafił podczas jedzenia – poczułem od razu w języku. Nie wystawało nic – tylko gdy ciągnąłem palec po języku, czułem, jakby mnie coś drapało.

Próbowałem wyjąć – najpierw cążkami, a później dostałem pensetę od żony. Nie udawało mi się chwycić. Żona już była przekonana, że sobie wmawiam – Przecież nie krwawisz!, jednak krwawienie, aczkolwiek niewielkie, to jednak było.

Sam już przez moment zacząłem wątpić – nawet pod palcem nic nie wyczuwałem.

Wziąłem małe lusterko (wcześniej próbowałem przy dużym w łazience), usiadłem i okazało się, że tym razem chwyciłem bez problemu.

Szkiełko miało ok. 7-8 mm długości, z obu końców było ostre jak igiełka i zresztą do igły było podobne – grubość w obu kierunkach nie przekraczała milimetra.

 

Miałem niesamowite szczęście, że wbiło mi się w język – równie dobrze mogło się wbić w ściankę żołądka, czy podziurawić jelita…

 

Nie dokończyłem obiadu, choć zjadłem tylko jeden kęs – lepiej wyrzucić jedzenie, niż narażać się na perforację. Tyle lat musiałem żyć, by się przekonać, że ze szkłem nie ma żartów…