Jak obfituje­cie we wszystko

(7) Jak obfituje­cie we wszystko: w wiarę, słowo, poznanie, gorliwość i mi­łość, której nauczyliście się od nas, obyście także w tę łaskę obfitowali! (9) Znacie przecież łaskę naszego Pana Jezusa Chrystusa: On, będąc bogaty, dla was stał się ubogi, abyście wy wzbogacili się Jego ubóstwem. (13) Nie cho­dzi przecież o to, aby innym ulżyć, a was obciążyć, ale by było równo. (14) W obecnym czasie wasz nadmiar zaspokoi ich ubóstwo, aby również ich nadmiar zaspokoił wasze ubóstwo i aby nastała równość, (15) jak jest napisane: Kto miał wiele, nie miał za dużo, a temu, kto miał mało, nie zabrakło. (2Kor 8)

Innymi słowy Pan każdemu z nas coś daje w obfitości, byśmy mieli się czym dzielić z innymi. Nikt z nas nie żyje dla siebie, nikt nie jest samowystarczalny – spełnić się możemy jedynie wraz z innymi, żyjąc dla nich, dając im to, co sami mamy w obfitości i czerpiąc od nich to, w czym jesteśmy ubodzy. W tym właśnie wypełnia się miłość – we wzajemnym dawaniu i czerpaniu (wszelako bez prowadzenia bilansu na kontach Winien i Ma – to by było zaprzeczeniem miłości).
Być może ktoś powie zaraz, że teraz dopiero pojechałem – przecież w tym czytaniu nie ma nic o miłości!
Otóż nie pojechałem, bo o miłości jest pominięty w dzisiejszym czytaniu wers 8:

(8) Mówiąc o tym, nie nakazuję wam niczego, ale wskazuję na gorliwość innych, aby poddać próbie szczerość waszej miłości.

Cze­mu się boicie?

(35) Tego samego dnia, gdy nastał wieczór, powiedział do nich: „Przeprawmy się na drugi brzeg”. (36) Zostawili więc tłum i za­brali Go, tak jak był, w łodzi, a inne łodzie płynęły za Nim. (37) Wtem zerwał się gwałtowny wiatr. Fale zalewały łódź, tak że już się napełniała. (38) On zaś spał w tyle łodzi oparty na podgłówku. Budzili Go, mówiąc: „Nauczycielu, nic Cię to nie ob­chodzi, że giniemy?”. (39) On obudzony, zgromił wiatr, a do je­ziora powiedział: „Milcz! Ucisz się!”. Wtedy wiatr ustał i zapanowała głęboka cisza. (40) Do nich zaś powiedział: „Cze­mu się boicie? Wciąż jeszcze nie wierzycie?”. (41) Wtedy ogar­nął ich wielki lęk i mówili jeden do drugiego: „Kim On wła­ściwie jest, że nawet wiatr i jezioro są Mu posłuszne?”.

Trudno się dziwić Uczniom, że się bali – gdy łódź nabierała wody, zagrożenie życia było całkiem realne. Jakże często my nawet bez zagrożenia życia popadamy w panikę i lęk decyduje o naszym postępowaniu…
Tymczasem Jezus obudzony przez spanikowanych Uczniów zadał im pytanie Cze­mu się boicie?, a kolejnym Wciąż jeszcze nie wierzycie? wskazał na przyczynę ich lęku.
Spytajmy więc i my samych siebie czy te nasze lęki (tak, jak ten mój największy, że Listy o miłości wcale nie były wypełnieniem woli Bożej) nie mają tej właśnie przyczyny? Wciąż jeszcze nie wierzycie?

Jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana

I tym razem przedstawię dwa tłumaczenia, a zacznę od Biblii Tysiąclecia:
(6) Tak więc, mając tę ufność, wiemy, że jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana. (7) Albowiem według wiary, a nie dzięki widzeniu postępujemy. (8) Mamy jednak nadzieję… i chcielibyśmy raczej opuścić nasze ciało i stanąć w obliczu Pana. (9) Dlatego też staramy się Jemu podobać, czy to gdy z Nim, czy gdy z daleka od Niego jesteśmy. (10) Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre. (2Kor 5)

A teraz to samo u paulistów:
(6) Ufamy więc zawsze, wiedząc, że jak długo przebywamy w ciele, tułamy się z dala od Pana, (7) gdyż wciąż jeszcze chodzimy w wierze, a nie w widzeniu. (8) Jesteśmy jednak pełni ufności i wolelibyśmy raczej opuścić ciało, a przebywać blisko Pana. (9) Dlatego ze wszystkich sił staramy się Jemu podobać zarówno wtedy, gdy przebywamy blisko, jak i wtedy, gdy tułamy się z dala. (10) Wszyscy bowiem musimy sta­wić się przed sądem Chrystusa, aby każdy otrzymał odpłatę za dokonane w ciele czyny, zarówno dobre, jak i złe. (2Kor 5)

Zacząłem od BT, bo w moim przekonaniu wyśmienicie oddaje istotę sprawy; tłumaczenie paulistów jest jednak tłumaczeniem bardziej dosłownym, a dzięki temu widzimy, że nie ma tu żadnego nadużycia (proszę nigdy nie doszukiwać się jakiejkolwiek manipulacji w tłumaczeniach biblijnych – jedyny wyjątek, to Biblia Nowego Świata, czyli tłumaczenie Świadków Jehowy).

Już pierwszy wers tego czytania powala nas na ziemię: jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana / jak długo przebywamy w ciele, tułamy się z dala od Pana. Nawet to drugie, bardziej dosłowne tłumaczenie, uwypukla nasze zagubienie. Myśląc o pielgrzymowaniu, widzimy cel tego pielgrzymowania, a tymczasem choć ten cel jest – jest nim Bóg – to my często gubimy się w naszym pielgrzymowaniu. A więc tułamy się – nasze życie tu na ziemi to tułaczka, w której dobrze, jeśli cały czas pamiętamy o celu; jednak to, czy pamiętamy, zależy wyłącznie od nas.
Problemem jest bowiem to, że według wiary, a nie dzięki widzeniu postępujemy / wciąż jeszcze chodzimy w wierze, a nie w widzeniu. Mamy oczy, lecz te oczy pozwalają nam dostrzegać jedynie nasz świat. Pamiętacie przemienienie na górze Tabor? – pytanie, czy to Jezus się przemienił, czy też na ten moment przemienił oczy wybranych uczniów?
Nasza pamięć o celu pielgrzymowania płynie jedynie z wiary, a nie z tego, że widzimy cel. Mamy jednak nadzieję… i chcielibyśmy raczej opuścić nasze ciało i stanąć w obliczu Pana / Jesteśmy jednak pełni ufności i wolelibyśmy raczej opuścić ciało, a przebywać blisko Pana.
Tak oczywiście jest, o ile tylko nie zagubiliśmy celu i dlatego też staramy się Jemu podobać / dlatego ze wszystkich sił staramy się Jemu podobać. Tu św. Paweł wyraźnie opisywał naszą mentalność – na dobrą sprawę mogłoby tu być wręcz słowo przypodobać. Tak rzeczywiście postępujemy (może nie wszyscy, ale jednak zdecydowana większość), że widząc cel, staramy się zasłużyć, by osiągnąć go w nagrodę. Szczególnie silnie uwypukla to tłumaczenie BT Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre – mowa tu o zapłacie / u paulistów mowa jest jedynie o odpłacie: Wszyscy bowiem musimy sta­wić się przed sądem Chrystusa, aby każdy otrzymał odpłatę za dokonane w ciele czyny, zarówno dobre, jak i złe.
Tak dokładnie w dniu sądu sądzeni będziemy z miłości – jeśli nasze życie wypełnione jest miłością, to naturalnymi owocami tej miłości są dobre uczynki / czyny; brak miłości objawiać się będzie złymi czynami.

Co widzialne, przemija, to natomiast co niewidzialne – trwa wiecznie

(13) Mamy zaś tego samego ducha wiary, o którym jest napisane: Uwierzyłem, dla­tego przemówiłem. My także wierzymy i dlatego mówimy. (14) Je­steśmy przekonani, że Ten, który wskrzesił Pana Jezusa, i nas wskrzesi razem z Jezusem i postawi przed sobą razem z wa­mi. (15) Wszystko to znosimy dla was, aby coraz większa łaska pomnażała dziękczynienie wielu na chwałę Boga. (16) Dlatego nie zniechęcamy się i chociaż nasz człowiek ze­wnętrzny niszczeje, to nasz człowiek wewnętrzny odnawia się każdego dnia. (17) Nasze obecne niewielkie i przemijające utra­pienie prowadzi nas do niewysłowionej chwały wiecznej. (18) Nie wpatrujemy się więc w to, co widzialne, ale w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to natomiast co niewidzialne – trwa wiecznie.
(1) Wiemy, że kiedy namiot, w którym mieszkamy tu na zie­mi, zostanie zwinięty, otrzymamy od Boga jako mieszka­nie budowlę nie wzniesioną rękami, lecz wieczną, w niebie. (2Kor 4, 5)

Uwierzyłem i dlatego przemawiam. Nie zniechęcam się, choć wydaje mi się, że właściwie powinienem – w tym tygodniu Maja poczuła się urażona tym, co napisałem. Jak widać, już powszechne jest przypisywanie mi złych intencji. Co gorsza nieprzekonywujący jestem w tym, co najważniejsze w życiu pisałem. W tym tygodniu u s. Marty zareagowałem na coś, co sądziłem, że jest tylko jakąś niezręcznością sformułowania Miłość … zakłada wzajemność, a okazało się, że Siostra napisała dokładnie to, co chciała napisać. Co gorsza nikogo nie potrafiłem przekonać, że wzajemność nie jest warunkiem koniecznym miłości. W Listach o miłości napisałem cały list poświęcony miłości nieodwzajemnionej i w tej dyskusji powtarzałem najważniejsze tezy, ale do nikogo one nie trafiały. Jestem absolutnie pewien, że w tej sprawie mam rację, ale co z tego, skoro nie potrafię przemówić tak, by inni to przyjęli.
Napisane jest jednak Nie wpatrujemy się więc w to, co widzialne, ale w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to natomiast co niewidzialne – trwa wiecznie.
Może więc nadal mam przemawiać, skoro uwierzyłem?