Kohelet

2 Marność nad marnościami, powiada Kohelet,
    marność nad marnościami – wszystko marność. (Koh 1)
21 Jest nieraz człowiek, który w swej pracy
    odznacza się mądrością, wiedzą i dzielnością,
    a udział swój musi on oddać człowiekowi,
    który nie włożył w nią trudu.
    To także jest marność i wielkie zło.
22 Cóż bowiem ma człowiek z wszelkiego swego trudu
    i z pracy ducha swego, którą mozoli się pod słońcem?
23 Bo wszystkie dni jego są cierpieniem,
    a zajęcia jego utrapieniem.
    Nawet w nocy serce jego nie zazna spokoju.
    To także jest marność. (Koh 2)  
Dziś będzie nietypowa notka. Pierwszym czytaniem na najbliższą niedzielę, są właśnie te fragmenty księgi Koheleta – nie będę jednak tłumaczył samego czytania, lecz opowiem pewną historię ze swojego życia, która się z nim wiąże.
Rzecz się działa przeszło 30 lat temu. Byłem wówczas Kierownikiem Inspektoratu Młodzieżowych Kręgów Instruktorskich Komendy Hufca ZHP i prowadziłem ostatni kurs przewodniczących MKI, gdy już było wiadomo, że po wakacjach Młodzieżowe Kręgi Instruktorskie zostaną rozwiązane. Był to czas, kiedy to wszystkie organizacje młodzieżowe dostawały przymiotnik „Socjalistyczny” w swojej nazwie (ZMS+ZMW+ZMWojskowej->ZSMP, ZSP->SZSP), a jedynie ZHP wykpił się przyjęciem programu nazwanego Harcerska Służba Polsce Socjalistycznej (adresowanego do młodzieży szkół średnich) w miejsce zmiany nazwy – to właśnie był powód likwidowania tych moich Kręgów Instruktorskich (w moim hufcu we wszystkich liceach były Młodzieżowe Kręgi Instruktorskie, a w innych szkołach tzw. drużyny specjalistyczne – turystyczne, wodniaków itp). Ponieważ na kursie miałem m.in. młodzież z liceum, które sam ukończyłem, to dałem się namówić na to, by z nimi wrócić do szkoły i założyć tam w miejsce rozwiązywanego Kręgu cały szczep harcerski. Moim zastępcą miał być Jacek Borzęcki, którego być może ktoś pamięta z programu telewizyjnego 5-10-15, w którym występował jako dyrektor podstawówki przejaznej uczniom (rzeczywiście był nim wtedy). To właśnie Jacek miał pomysł, by centralnym punktem akcji rekrutacyjnej była forma parateatralna oparta o Księgę Koheleta. I takie przedstawienie przygotowaliśmy.
Wyraźnie ktoś doniósł dyrektowi szkoły o Kohelecie, bo w dniu imprezy zamknięto przed nami drzwi szkoły. Pod drzwiami kłębiło się ok. 150 osób, ale akcja nie mogła się odbyć, bo drzwi całkiem dosłownie zostały przed nami zamknięte; woźny wyjaśnił mi, że dostał takie polecenie od dyrektora (dyrektorem był dr Jan Gad – osoba bardzo zasłużona dla szkolnictwa podziemnego w okresie okupacji), w tym polecenie, by mnie w ogóle nie wpuszczać na teren szkoły.
Nigdy oficjalnie nie poznałem przyczyny owej decyzji, ale ponieważ dyrektor potrafił zrywać uczniom krzyż z szyi ph. „szkoła jest świecka” (taką przygodę miała ówczesna Przewodnicząca MKI), to sądzę, że właśnie Kohelet był bezpośrednim powodem.
I cóż nam zostało wtedy, jak nie powtórzyć za Koheletem „Marność nad marnościami, a wszystko to marność”.

Kierowcy o sobie

80% polskich kierowców lubi prowadzić samochód (zadawano pytanie W jakim stopniu stwierdzenie „bardzo lubię jeździć samochodem, sprawia mi to przyjemność” pasuje do Pani/Pana i 38% odpowiedziało doskonale pasuje, 42% raczej pasuje, 10% ani pasuje, ani nie pasuje, 7% raczej nie pasuje i tylko 2% w ogóle nie pasuje).
Jeszcze więcej kierowców uważa siebie za rozważnych – 90% (tylko najmłodsi kierowcy tak o sobie nie mówili). 87% uważa siebie za kierowców kulturalnych, leżdżących pewnie i zdecydowanie, przewidujących, co zrobią inni użytkownicy drogi. Prawie tyle samo (86%) deklaruje, że dobrze zna przepisy i nigdy nie spowodowało poważnego wypadku drogowego. 
(Wszystkie dane z badań OBOP, jakie przeprowadzono w marcu tego toku na próbce 432 kierowców)
 
Ciekawe, co św. Krzysztof by o tym powiedział?
 

Ojcze nasz (5)

1 Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów». 2 A On rzekł do nich: «Kiedy się modlicie, mówcie: 
    Ojcze, niech się święci Twoje imię; 
    niech przyjdzie Twoje królestwo! 
3 Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień 
4
 i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini; 
    i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».  (
Łk 11)
 
 

I nie dopuść, byśmy ulegli pokusie. 
 

Ty Panie nigdy nie wystawiasz mnie na próbę, ale takie próby do mnie dopuszczasz. To, czy im ulegnę, w ostatecznym rozrachunku zależy ode mnie. Nie to, bym był w stanie nie ulec pokusie – do tego nie jestem zdolny. Ale zawsze mogę zwrócić się do Ciebie, byś to Ty Panie, mnie do tego uzdolnił. 

Ojcze nasz (4)

1 Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów». 2 A On rzekł do nich: «Kiedy się modlicie, mówcie: 
    Ojcze, niech się święci Twoje imię; 
    niech przyjdzie Twoje królestwo! 
3 Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień 
4
 i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini; 
    i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».  (
Łk 11)

 
 

I przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini; 

Muszę nauczyć się przebaczać. Bez mojego przebaczenia, sam go nigdy nie zaznam. Jeśli sam nie nauczę się przebaczać, nie uwierzę, że i mnie przebaczono. Nie uwierzę, że Bóg mi przebaczył.

Ojcze nasz (3)

1 Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów». 2 A On rzekł do nich: «Kiedy się modlicie, mówcie: 
    Ojcze, niech się święci Twoje imię; 
    niech przyjdzie Twoje królestwo! 
3 Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień 
4
 i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini; 
    i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».  (
Łk 11)
 
 

Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień 

Właściwą perspektywą nie są lata, nie są miesiące, ani nawet tygodnie – właściwą perspektywą jest dzień. Jeden dzień.
Za to każdy…

Każdego dnia mam uznawać, że to nie ode mnie zależy zaspokojenie moich potrzeb – poczynając od tych najbardziej elementarnych, a na najwyższych kończąc. Ze wszystkimi, czy dotyczy to chleba, czy miłości, mam mam się zwracać do Boga. 

Ojcze nasz (2)

1 Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów». 2 A On rzekł do nich: «Kiedy się modlicie, mówcie: 
    Ojcze, niech się święci Twoje imię; 
    niech przyjdzie Twoje królestwo! 
3 Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień 
4
 i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini; 
    i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».  (
Łk 11)
 
 

Niech przyjdzie Twoje królestwo!

Ty Panie jesteś wszechmocny. Dlaczego więc to ja, zwykły człowiek, mam się modlić dopiero o to, by przyszło Twoje królestwo?
Bóg jest wszechmocny; ale On, Wszechmocny, szanuje naszą wolność, którą On sam nam dał. Jego królestwo na tyle tylko jest tu na ziemi, na ile my jesteśmy skłonni wypełniać Jego wolę.
  

Ojcze nasz (1)

1 Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów». 2 A On rzekł do nich: «Kiedy się modlicie, mówcie:
    Ojcze, niech się święci Twoje imię;
    niech przyjdzie Twoje królestwo!
3 Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień
4
 i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini;
    i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».  (
Łk 11)
 
 
Ojcze, niech się święci Twoje imię; 

Do kogo mam się zwracać w swojej modlitwie? Czy do wielkiego Boga, stwórcy, pana życia i śmierci? – taki przecież Bóg jest…
Nie – mam się zwracać do swojego ojca.
Jednak to nie może być poklepywaniem po ramieniu, jak to jest dzisiaj w modzie – ja mam głosić Jego chwałę!



 

Telewizja i upały

OBOP przysłał mi bardzo ciekawy wykres:
  
Im zimniej, tym więcej telewizji oglądamy. Po kilku dniach względnego oddechu znowu czekają nas upały – z telewizji zrezygnujemy.

Maria i Marta

 38 W dalszej ich podróży przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. 39 Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. 40 Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła». 41 A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, 42 a potrzeba <mało albo> tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona». (Łk 10

Maria przeczuwała, że to, co ją spotkało, to coś wyjątkowego, że szkoda byłaby wielka, gdyby uroniła choćby jedno słowo, które wypowie Pan…
Tymczasem Marta robiła to, co zawsze – dobrze wiedziała, co należy do obowiązków osoby, która przyjmuje pod swoim dachem gościa. Po ludzku patrząc skarga Marty była jak najbardziej uzasadniona – nie ma powodu, dla którego siostra nie miałaby jej wspomagać w godnym przyjęciu tego, który – na co liczyła – uzdrowi ich brata (jeśli kto nie kojarzy, to przypominam, iż były one siostrami Łazarza; Marta wezwała Jezusa do ciężko chorego brata). 
Tymczasem „Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba <mało albo> tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona».” (a jak już tak wspominam J11, to przypomnę, że u Łukasza Maria była zasłuchana, a u Jana namaściła Pana olejkiem i włosami otarła Jego nogi – a więc tą najlepsza cząstką jest wsłuchanie łącznie z uwielbieniem)

Pytanie czy my zawsze potrafimy rozpoznać ten wyjątkowy czas, w którym normalne troski mają stać się nieważne, niegodne tego, by się nimi zajmować? Czy potrafimy rozpoznać ten czas, w którym powinniśmy się zatrzymać i skoncetrować na tym Gościu, który przychodzi do nas w drugim człowieku? 
A może jest tak, że nawet nie staramy się wsłuchiwać w to, co ten Gość do nas mówi (bo i po co, skoro wszystko wiemy lepiej)?

Msza św. pogrzebowa ks. prał. H. Jankowskiego

No to już wiem, dlaczego Pan tak wszystkim pokierował, by abp Leszek Głódź objął diecezję gdańską – chodziło o to, by to on wygłosił mowę na pogrzebie ks. prał. Henryka Jankowskiego.
Przypomniał tego, któremu urobiono gębę wyrywając zdania z kontekstu, przedstawiając go, jako człowieka miłującego przepych, gdy tymczasem cały jego dobytek zmieścił się w jednej walizce, gdy musiał opuścić zajmowane przy swojej parafii mieszkanie, gdy miał tylko dwa garnitury – biały i czarny, gdy to nie zające i przepiórki gościły na jego stole, ale całkiem zwyczajne jedzenie – urobiono i zaszczuto, odsunięto od wszystkiego. Który miał wiele odznaczeń obcych, ale o którym zapomniała jego własna ojczyzna. W którego obronie nie stanęli ci, którzy w latach 80-tych byli jego przyjaciółmi.