Z tyłu głowy
Dziś w Gazecie Wyborczej ukazał się artykuł pod wpływem którego jedna z moich czytelniczek, jak sądzę bardzo młoda, Gosia, napisała po notką Na Wawelu następujący komentarz:
Z ciekawości zapytam, co on takiego bohaterskiego uczynił? to że zginął wcale nie czyni go bohaterem, bohaterem jest ten kto np. ratujac czyjeś zycie sam zginie. A co będzie jak wyjdzie na jaw że to była powtórka z Gruzji? Będzie „bohaterem” odpowiedzialnym za smierć 95 osób.
Nic nie wiedziałem o tym artykule i przyznam, że w pierwszej chwili odpowiedziałem tak, że zupełnie nie dotykałem tego, co w tej sytuacji było istotą sprawy. Odpowiedź była taka:
Ty nie pytasz z ciekawości – Ty pytasz z nienawiści! Nienawiść Cię opanowała i widzisz świat przez krzywe zwierciadła. KAŻDA z tych osób, które były na pokładzie samolotu w chwili katastrofy, pełniła służbę i właśnie to sprawiło, że my tak powszechnie przejęliśmy się śmiercią KAŻDEJ z tych osób. Zastanów się nad sobą…
Bezpośrednio po tej odpowiedzi przełączyłem kanał w telewizorze i trafiłem na to, jak Marcin Meller dokonywał prezentacji wspomnianego artykułu. Nie czekając więc na nic od razu napisałem drugą odpowiedź Gosi:
Chwilę po tym, jak Ci odpowiedziałem, na chwilę włączyłem tvn i dowiedziałem się stamtąd, o dzisiejszym artykule w Gazecie Wyborczej (widzisz, jak Bóg nad wszystkim czuwa? – po ludzku to był przypadek, a włączyłem akurat wtedy, gdy Meller o tym mówił). A więc muszę skorygować – w Twoim przypadku, to nie nienawiść, lecz podatność na manipulację.
Wątek nacisków prezydenta na pilota pojawiał się od samego początku – już dwa tygodnie temu. Niewiele wiemy o rozmowach pilotów, ale akurat to zostało ujawnione, że nie było żadnych głosów spoza załogi. Skoro ten wątek upadł, to teraz jest odgrzewany w postaci, jak to ujął naczelny Playboya, że pilot po wydarzeniach w Gruzji „miał zakodowane w tyle głowy, że jak nie wyląduje, to będzie rozpierducha międzynarodowa”.
Zwróć jednak uwagę, że po pierwsze ten pułkownik, którego wypowiedź jest koronna dla lansowanej tezy, odmówił autoryzacji tekstu, a po drugie w ogóle ta konstrukcja jest dziwaczna! To są typowe działania speców od PR-u. Czy rasowy dziennikarz, któremu zależy na ujawnieniu prawdy odważyłby się na opublikowanie tego materiału, jeśli z jego treścią nie zgadza się rzekomy autor? – jest oczywiste, że nie.
Dlaczego więc ten dziennikarz na to się zdecydował? – bo publikacja nie dąży do ujawnienia prawdy, lecz jest podporządkowana pewnym działaniom PR-owskim. Innymi słowy autor (nie wiem, kto jest autorem – znam sprawę tylko z relacji Marcina Mellera), jest nawet gotów później przeprosić wszystkich, jemu chodzi tylko o to, by odwrócić naturalne emocje wynikające ze współczucia, w emocje przeciwne. Ostatnie sondaże pokazały nadspodziewany wzrost poparcia dla PiS-u – skoro nadspodziewany, to wynikający z emocji; a w tej sytuacji dla speców od PR-u oczywiste jest to, że trzeba wytworzyć w ludziach obraz równie silnie działający na emocje, ale w stronę przeciwną – a więc obraz despotycznego prezydenta, który potrafił tak zastraszyć pilota, że już na wiele miesięcy w tyle jego głowy zostało zakodowane ryzykowanie życiem innych, byle się nie narazić niewypowiedzianym życzeniom prezydenta (tylko skrajny despota potrafi tak zastraszyć ludzi). A więc obraz prezydenta, który moralnie jest odpowiedzialny za śmierć 95 osób.
Jak ktoś przy tej okazji zacznie myśleć, to tego nie kupi – ale przecież wiele osób nade wszystko poddaje się emocjom i to do nich jest adresowana ta akcja (no bo to oni zaczęli popierać PiS).
Na tym blogu namawiam na to, byśmy się uczyli rozpoznawać działania speców od PR-u i bardzo Ci dziękuję, że się odezwałaś. Jak sądzę jesteś osobą młodą i dlatego tak podatną na manipulację. Przepraszam, że tak Ci pierwotnie odpowiedziałem, ale nic nie wiedziałem o tym artykule. Myślę wręcz, że z tej odpowiedzi powinienem zrobić odrębną notkę, bo to ważne, by i inni poznali „jak działa jamniczek”. Jeszcze raz przepraszam.
No i właśnie czynię to, co zapowiedziałem
Różyczka
Chmura
Najwyższy Reżyser zawsze nas potrafi czymś zaskoczyć. Gdy zapowiadało się, że na uroczystości przyjedzie tyle osób z pierwszych stron gazet, jak jeszcze nigdy w historii Polski, nagle na Islandii rozpoczął swoją erupcję wulkan. Chmura pyłu przysłoniła Europę, kolejne kraje zamykały swoją przestrzeń powietrzną.
I wtedy się okazało, że kolejni politycy odwołują swój przyjazd na uroczystości.
Przyjechali tylko ci, którzy naprawdę tego chcieli. Najlepszy tego dowód dał prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili – tragiczna wiadomość zastała go podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych. Stamtąd poleciał do Portugalii, dalej do Włoch, gdzie utknął w Rzymie. Gdy w końcu udało mu się stamtąd wyrwać, dotarł do Turcji, Dalej do Bułgarii i Rumunii. Już tylko jeden skok i wylądował wreszcie w Krakowie. Okazało się, że nawet wtedy, gdy nie dysponuje się najwspanialszym samolotem wojskowym Air Force 1, można i w takich warunkach do Polski dolecieć.
Kto nie przybył na uroczystości?
Zależność jest uderzająca – im jakiś polityk jest bardziej plastikowy, tym łatwiej przyszło mu skorzystanie z pretekstu i odwołanie wizyty (żal mi tylko Angeli Merkel, bo jak sądzę, ona rzeczywiście chciała być z nami – był za to prezydent Horst Koehler, który doleciał śmigłowcem). Z polityków unijnych przybył tylko Jerzy Buzek, który po prostu wsiadł do samochodu i przyjechał – inni jakoś nie mogli (miał być przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso oraz przewodniczący Rady Europejskiej Herman von Rompuy). Nie przybył prezydent Francji Nicolas Sarkozy, premier Hiszpanii Jose Luis Zapatero, czy Włoch Silvio Berlusconi… Nie przybył nawet prezydent Austrii Heinz Fischer, który w końcu z Wiednia był oddalony od Krakowa raptem o rzut beretem…(nie wymieniam tu wszystkich, bo to długa lista, a w końcu nie o to chodzi)
Czy gdyby nie ta chmura, to by przybyli?
Jasne że tak – skoro zapowiedzieli się, to by byli. Wystarczyła jednak drobna przeszkoda, by się wycofać.
Cały czas podkreślam, że Pan poprzez tę tragedię chce nas przebudzić z letargu, byśmy odrzucali to, co powierzchowne, a zapragnęli prawdy, byśmy zaczęli w końcu cenić ludzi posiadających jakieś poglądy, posiadających odwagę prezentowania tych poglądów bez względu na to, jak w danym środowisku zostaną one przyjęte, mających odwagę walczenia o te poglądy (właśnie taki był Lech Kaczyński i wielu, wielu na pokładzie tego samolotu)
Ta chmura uwydatniła, jak to jest ważne, kogo wybieramy. Na plastikowych polityków nie mamy co liczyć – pierwsza lepsza trudność, a już ich nie ma…
Na Wawelu
Tak dziwnie się złożyło, że zapoczątkowałem dyskusję, a sam w niej nie uczestniczyłem. Zaczęło się od tego, że w pracy nie mogłem zajmować się dyskusją, a później okazało się, że tak wspaniale idzie wam ta dyskusja, iż doszedłem do wniosku, że właściwie nie powinienem się wtrącać. Pora jednak zająć jakieś stanowisko przynajmniej w tej najważniejszej sprawie, która podzieliła Polaków.
Zacznę od tego, że nie było w całej historii od czasów królów ani jednego przypadku chowania kogoś na Wawelu, by to nie zrodziło protestów – największe, o czym zapewne nie wszyscy wiedzą, dotyczyły Józefa Piłsudskiego.
Nikt nie występował przeciwko Marszałkowi – argumenty, które były podnoszone, dotyczyły tego, że decyzja o pochowaniu na Wawelu, została podjęta pod wpływem emocji, że ci, którzy ją podejmowali, nie mieli – bo nie mogli – właściwego dystansu.
Dziś te wątpliwości wydają się być dziwne – w powszechnej świadomości w całym XX wieku nie mieliśmy wybitniejszego polityka, niż Józef Piłsudski! W końcu to on był głównym architektem odzyskania niepodległości i to on dokonał Cudu nad Wisłą…
Wtedy jednak podnoszono, że sama decyzja wynikała z porywów serca, że powinno upłynąć co najmniej kilka lat od śmierci…
Te protesty, jakie są teraz, to było nic w porównaniu z tamtymi protestami, a historia jak najbardziej potwierdziła słuszność tamtej decyzji.
Czy i tym razem potwierdzi?
Ktoś, kto podpowiedział Jarosławowi Kaczyńskiemu pomysł Wawelu, fatalnie się przysłużył Panu Prezydentowi. Józef Piłsudski pragnął być pochowanym na Wawelu (było to zapisane w jego testamencie) – Lech Kaczyński, jak sądzę, wolałby jakieś miejsce skromniejsze, bardziej zaciszne… Ale nade wszystko nie chciałby, aby jego osoba dzieliła Polaków… Bo czym innym są wyraziste poglądy, które siłą rzeczy jedni podzielają, a inni są im przeciwni, a czym innym honory przypisane osobie – o te Pan Prezydent nie dbał.
Nie winię tu Jarosława Kaczyńskiego, choć dziś już wiemy, że inicjatywa kard. Dziwisza była odpowiedzią na jego prośbę; nie winię jednak, bo trudno się spodziewać, by dziś miał on zdolność do rozeznania sytuacji – tę jednak powinni mieć jego doradcy.
Szczęśliwie już te protesty ucichły, choć obawiam się, że powrócą, gdy minie okres żałoby.
A czy Lech Kaczyński zasługuje na to miejsce?
Jeśli porównać jego dokonania do dokonań Józefa Piłsudskiego, to oczywiście to porównanie będzie dla niego niekorzystne.
Ale jeśli śmierć Pana Prezydenta, jego żony oraz tylu osób, których życie było służbą dla innych, będzie dla nas przebudzeniem, to okaże się, że nikt ze współczesnych nie zasługuje bardziej na to miejsce. Pan Prezydent już swoje zrobił, pokazując nam, że także w XXI wieku (i to nawet narażając się na epitety w stylu „polityczny dinozaur”) można mieć własne poglądy, głosić je, gdy dla innych będzie to niewygodne i tych poglądów bronić. Teraz pora na nas, byśmy i my mieli poglądy (a nie dostosowywali się do wymagań poprawności politycznej) i byśmy zaczęli cenić ludzi, którzy je mają.
I od razu uprzedzając to nie chodzi o jedyną słuszną opcję polityczną – marzy mi się, by wszystkie opcje polityczne kierowały się tymi zasadami.
Wasz ból jest i naszym
W pierwszą niedzielę i poniedziałek po Wielkanocy prawosławni odwiedzają groby zmarłych, (tak, jak katolicy 2 listopada). Byłam w tym dniu na cmentarzu w rodzinnej wiosce, gdzie razem mieszkają i katolicy, i prawosławni. Wśród imion i nazwisk podanych przez kapłana podczas modlitwy o wieczny odpoczynek, wiele rodzin wpisało „za rodaków Polaków zmarłych w katastrofie lotniczej”.
Wasz ból jest i naszym.
Mołdawia Wam współczuje. I nie tylko polonia, ale wszyscy Mołdawianie. Przed ambasadą Polski kwiaty, świece, szarfy z wyrazami współczucia, słowami z modlitwy. Czekałam na przystanku naprzeciw ambasady na syna i synową – poszli kupić znicz (u nas polska ambasada daleko od centrum). Trochę padało, a ludzie przychodzili tworzyli znak krzyża, zapalali świece. Wśród nich osoby polskiego pochodzenia, parafianie kiszyniowskiego kościoła, przedstawiciele władz i po prostu mieszkańcy miasta. Prawosławna ikona obok portretu Prezydenta Polski.
Wtorek dzień żałoby w całej Mołdawii. We wszystkich cerkwiach Mołdawii odprawiano Msze Święte za tych, co zginęli pod Smoleńskiem. Pytałam uczniów, czy słyszeli wcześniej o Katyniu? Tylko jedna dziewczyna umiała coś powiedzieć, jej mama czytała w sowieckiej prasie…
Dziś prawda o Katyniu brzmi na cały świat. Rosyjska telewizja pokazała „Katyń”. Dzwoniłam do znajomych żeby oglądali – znam ten film, był specjalnie pokazywany dla polonii mołdawskiej. Przypomniałam sobie, jak podczas pobytu w Polsce odwiedziliśmy muzeum i słuchaliśmy opowieści o Katyniu. Dla mnie kobiety z „sowieckim” wykształceniem był to straszny szok.
Mało komu o tym wtedy mówiłam, a dziś… Nie mogę nie tłumaczyć, czym jest dla Polaków Katyń, dlaczego tak śpieszył się Pan Prezydent…
Nela
Darujcie sobie
„Darujcie sobie komentarze, że … każde ich zachowanie to dbanie o swój wizerunek medialny” – a ja sobie nie daruję. Tym nade wszystko różnił się Lech Kaczyński od Donalda Tuska, że ten pierwszy zawsze mówił to, co myślał, a drugi nie mówił nic, póki nie znał sondaży i nie wiedział, jaka wypowiedź przysporzy mu większą liczbę zwolenników. Myślę, że ta straszna katastrofa nade wszystko miała nam uzmysłowić, że to są dwie zupełnie różne szkoły uprawiania polityki i że zarówno dla nas, jak i dla całej Europy to ostatni dzwonek, by przywrócić poszanowanie dla tej pierwszej szkoły. Jeszcze raz podkreślam – to jest potrzebne Europie, a nie tylko Polsce! Bez tej nauki Europa zginie.
To dlatego Bóg dopuścił do tej tragedii i to w takich okolicznościach – w Katyniu, na chwilę przed uroczystościami, z tak wieloma osobami na pokładzie, które całe swoje życie poświęciły służbie (a nie kreowaniu własnego wizerunku)…
Wczoraj największe wrażenie zrobiła na mnie Monika Olejnik, która prowadząc „Kropkę nad i” zaczęła płakać – ona też miała swój udział w urabianiu gęby Prezydentowi, a teraz widzi, jaką tym wyrządzała mu krzywdę…
A tak a propos urabiania gęby – dziś syn doniósł mi, że Aleksander Kwaśniewski był raptem 3 cm wyższy od Lecha Kaczyńskiego – a jednak tylko o Kaczyńskim mówiło się kurdupel…
(widzisz Kamisiu tym jednym „Darujcie sobie..” sprowokowałaś mnie, bym napisał notkę)
Defilada
Dziś ks. Piotr Pawlukiewicz bardzo ładnie powiedział:
To nie ci spotkali się z żołnierzami, którzy dojechali tam pociągami; spotkali się ci, którzy nie dolecieli. W niebie na pewno odbyła się defilada przed Panem Prezydentem wszystkich poległych żołnierzy – na jego powitanie.
(niestety cytuję z pamięci)
Kilka nieuczesanych myśli
Gdy czytałem listę osób znajdujących się w samolocie, nade wszystko zwróciłem uwagę na Annę Walentynowicz. To wielka osoba dalekiego planu. Obawiam się, że niewiele osób będzie o niej pamiętać. Naprawdę wielka – nie z tych, którzy sami siebie czynią wielkimi, lecz naprawdę. Tylko raz w życiu miałem z nią bezpośredni kontakt, ale mimo, że od tamtej chwili upłynęło 29 lat, do dziś jestem pod jej wrażeniem.
Śmierć tej skromnej suwnicowej wstrząsnęła mną najsilniej.
Ale później pomyślałem sobie, że w tym był jakiś zamysł – ona, najskromniejsza ze skromnych, uhonorowana dopiero przez Lecha Kaczyńskiego, wcześniej przez wszystkich pomijana, na koniec znalazła się wśród wielkich…
To trzeba przyznać Lechowi Kaczyńskiemu, że zawsze był wierny wartościom; jego poprzednicy tym się nie kierowali (szczególnie bolesne to w odniesieniu do Lecha Wałęsy, który Annie Walentynowicz bardzo wiele zawdzięczał). Ta wierność wartościom doprowadziła do uhonorowania Anny Walentynowicz, do uhonorowania Powstania Warszawskiego i jego bohaterów i ta sama wierność skierowała Prezydenta do Katynia.
Już nigdy nie dowiemy się, co chciał powiedzieć światu nad grobami bestialsko pomordowanych…
Ta sama wierność sprawiła, że na liście znalazł się Prezes IPN Janusz Kurtyka. Nad Instytutem od dawna gromadziły się czarne chmury i tylko Prezydent starał się, na ile tylko mógł, rozpinać parasol ochronny i nad Prezesem, i nad Instytutem. Po ostatnim haniebnym głosowaniu w Senacie, z którego ostentacyjnie wyszedł Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, by nie brać w nim udziału, już tylko Lech Kaczyński mógł zatrzymać proces odbierania niezależności Instytutowi. Już nie zatrzyma… A i prezesa będzie trzeba mianować nowego…
Czy 10 kwietnia okaże się dniem końca świata wartości?
Którym odpuścicie grzechy…
19 Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» 20 A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. 21 A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». 22 Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! 23 Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane». (J20)
Jezus ukazał się swoim apostołom, którzy żyli jeszcze w strachu, po raz pierwszy. Ten strach sprawił, że uczniowie zaryglowali drzwi, a my z kolei dzięki temu wiemy, że ciało Zmartwychwstałego było odmienne od naszego.
Uradowali się. Trudno, by się nie uradowali, skoro cały czas żyli w strachu. Teraz zaczynała w nich kiełkować nadzieja, że może nie wszystko stracone.
«Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam».
I rzeczywiście nie jest stracone, skoro Mistrz nas posyła.
22 Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego!
A więc gdy mamy uczynić coś ważnego, zacząć musimy od wzięcia Ducha Świętego.
No i wreszcie te słowa, o których współcześni chcieliby zapomnieć:
23 Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».