Jesienin

Dziś kompletnie nietypowo – bo dziś żona doniosła mi, że moje piosenki (które pisałem 30 parę lat temu) krążą po internecie. Zapraszam do wysłuchania Michała Dyszyńskiego:

(tu proszę kliknąć)

 

Jest to walczyk, jaki napisałem do wiersza Sergiusza Jesienina

„Krążą liście miedziane i złote”

(tłum. Tadeusz Mongrid)

 

(żona nawet zaczęła korespondować z wykonawcą, przedstawiając kto jest autorem muzyki, co od razu znalazło odzwierciedlenie w opisie; tu, gdzie podaję linka, ta anonimowość została zachowana, bo nie tak łatwo jest sobie przypomnieć dawno nieużywane hasło)

Michał Dyszyński nigdy nie miał okazji wysłuchania mojego wykonania (jak sądzę, choć tego nie wiem, znał ją „z drugiej ręki” z wykonania prof. Joanny Tokarskiej-Bakir) i zapewne dlatego jego wykonanie miejscami się różni od oryginału, ale równie dobrze te różnice można wytłumaczyć świadomą interpretacją, do której każdy wykonawca ma prawo.

Mam nadzieję, że przynajmniej przez chwilę, ta melodia pozostanie w Was!

 

Paralityk

Gdy po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: „Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”. A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich: „Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, oprócz jednego Boga?” Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: „Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!”. On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: „Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego”. (Mk 2,1-12)

 

Niedawno pisałem, że będąc trędowatym, miałbym tyle śmiałości, by złamać zakaz opuszczania miejsca odosobnienia, a tym bardziej by zaczepić Jezusa. Dziś podobna sprawa – nie znalazłbym czterech przyjaciół, których namówiłbym, by wzięli mnie na nosze i zanieśli do Niego. Pewnie chciałbym być tam, gdzie On głosi Słowo, ale uznałbym, że po prostu to nie jest mi dane…

Nie jestem dobrym przykładem…

 

 

Barometr miłości

Dziś nietypowo – OBOP ph. Barometr miłości (badania z 2009 roku):

 

Jesteśmy  coraz  bardziej  romantyczni.  Większość  z  nas  wierzy  w  miłość  od pierwszego  wejrzenia.  W  2001  roku  co  drugi  Polak  (55%)  przyznawał, że wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia, w tym roku takich osób jest więcej – 63%.

Opinie  Polaków  na  temat  prawdziwej  miłości  są  po  równo  podzielne.  48% respondentów  uwaSa, Se  naprawdę  kocha  się  tylko  raz.  Odmiennego  zdania jest 44% badanych. 8% nie ma zadania na ten temat.

Święto  Zakochanych  zagościło  w  Polsce  na  dobre.  Ponad  połowa  Polaków (54%)  zamierza  wysłać  komuś  walentynkową  kartkę  lub  obdarować  kogoś drobnym upominkiem, niewiele mniejszy odsetek badanych (46%) nie powziął takiego postanowienia.

 

CZY WIERZY PAN(I), CZY NIE WIERZY, W MIŁOŚĆ OD PIERWSZEGO WEJRZENIA?
                             2001  2009
Tak, wierzę             55%   63%
Nie                         35%   32%
Trudno powiedzieć  10%     5%

Im lepiej respondenci oceniają swoją sytuację materialną tym częściej wierzą w miłość  od  pierwszego  wejrzenia  (od  49%  wśród  źle  do  68%  wśród  dobrze  ją oceniających).    Częściej  niS  męSczyźni  skłonne  do  przejawiania  tego  uczucia  są kobiety (67% wobec 58%). Wśród grup wiekowych  najczęściej nastolatkowie (76%), trzydziestolatkowie (68%) i pięćdziesięciolatkowie (70%) deklarują wiarę w miłość od pierwszego  wejrzenia.  Uczucie  to  częściej  niS  innym  towarzyszy  rolnikom  (84%), kierownikom  i  specjalistom  (77%),  osobom  z wykształceniem  wySszym  (68%)  oraz uczniom  i  studentom  (67%),  a  takSe,  co  ciekawe  osobom  o  poglądach  centrowych (centrolewicowych  –  76%  i  centroprawicowych  –  69%) oraz  mieszkańcom  regionu wschodniego (68%), wielkopolskiego i centralnego (po 67%).

Kto nie wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia? Częściej niS inni bardziej racjonalnie do miłości podchodzą prywatni przedsiębiorcy (45%), bezrobotni (41%), dwudziestolatkowie (39%) oraz mieszkańcy małopolski (38%).

NAPRAWDĘ KOCHA SIĘ TYLKO RAZ?

Opinie Polaków na temat „prawdziwej” miłości są po równo podzielne. 48% respondentów uwaSa, Se naprawdę kocha się tylko raz. Odmiennego zdania jest 44% badanych. 8% nie ma zadania na ten temat.

ZGADZA SIĘ PAN(I) Z TWIERDZENIEM, śE NAPRAWDĘ KOCHA SIĘ TYLKO RAZ? 

                            2001  2009
Tak                         51%   48%
Nie                         35%   44%
Trudno powiedzieć  14%    8%

Im bardziej respondenci związani są z wiarą i praktykami religijnymi (od 32% wśród wierzących lecz niepraktykujących do 56% wśród wierzących i regularnie praktykujących) oraz im słabiej są wykształceni (od 39% wśród badanych z wykształceniem wyższym do 60% wśród respondentów, których edukacja zakończyła się na szkole podstawowej lub gimnazjum), tym częściej są przekonani, Se w Syciu można prawdziwie kochać tylko raz. O tym, że prawdziwa miłość zdarza się tylko raz mówią przede wszystkim gospodynie domowe (55%), robotnicy i rolnicy (po 53%), mieszkańcy miast do 100 tys. (53%) oraz badani zamieszkujący region małopolski (60%).

O  tym, że  miłość  nie  jedno  ma  imię, że  naprawdę  można  kochać  więcej  niż jeden  raz  mówią  częściej  niż  pozostali  badani  z  wyższym  wykształceniem  (53%), mieszańcy  dużych  i  największych  miast  (101-500  tys.  –  52%  i  powyżej  500  tys.  – 51%),  respondenci  pochodzący  z  regionu  dolnośląskiego  i  pomorskiego  (po  53%), uczniowie  i  studenci  (50%),  a  także  osoby  o  poglądach  lewicowych  (56%) i centrolewicowych (49%).

 

 

 

Trędowaty

Dalej powiedział Pan do Mojżesza i Aarona: „Jeżeli u kogoś na skórze ciała pojawi się nabrzmienie albo wysypka, albo biała plama, która na skórze jego ciała jest oznaką trądu, to przyprowadzą go do kapłana Aarona albo do jednego z jego synów kapłanów. Trędowaty, który podlega tej chorobie, będzie miał rozerwane szaty, włosy w nieładzie, brodę zasłoniętą i będzie wołać: „Nieczysty, nieczysty!” Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem. (Kpl 13, 1-2, 45-46)

Gdybym żył w czasach Mojżesza właśnie uznany byłbym za trędowatego i obowiązywałyby mnie wszystkie te restrykcje, bo całe moje ciało obsypane jest jedną wielką wysypką (choć z drugiej strony w czasach Mojżesza nie było antybiotyków – a więc nie ujawniłoby się takie uczulenie). Czy potrafiłbym żyć w takim wykluczeniu ze społeczności i w takim poniżeniu? Wołałbym przez cały dzień „Nieczysty, nieczysty!”? – zapewne właśnie to by było dla mnie najtrudniejsze (bo jak można się czuć zwracając na siebie uwagę?). W sumie jednak myślę, że przetrwałbym ten czas – bo czy i dziś nie bywa tak, że inni widzą we mnie trędowatego?

Wtedy przyszedł do Niego trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: „Chcę, bądź oczyszczony!”. Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: „Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”. Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego. (Mk 1, 40-45)

A czy przyszedłbym do Jezusa i odezwał się do Niego w takich właśnie słowach: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”?

„Jeśli chcesz…” – to jest klucz do tego zdarzenia. Trędowaty wiedział, że Jezus może go uzdrowić – ale wiedział zarazem, że On wcale nie musi chcieć…
Czy więc podszedłbym i poprosiłbym „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”?

Wydaje mi się, że tego bym nie potrafił…

 

 

Teściowa Piotra

Zaraz po wyjściu z synagogi przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała. Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest. Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pospieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: „Wszyscy Cię szukają”. Lecz On rzekł do nich: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem „. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy. (Mk 1,29-39)

 

No i wychodzi na to, że po to, by ktoś im usługiwał, Jezus musiał uzdrowić teściową Piotra, bo na jego żonę nie mieli co liczyć:)

To oczywiście tylko żart (ale coś musiało być na rzeczy, skoro Jezus nie wytrzymał i nad ranem cichcem się wyniósł i zapierał się rękami i nogami, by tam już nie wrócić).

„Wszyscy Cię szukają”

A czy Ty szukasz Jezusa?

 

Wisława Szymborska

Myślę,

że nikt inny z żyjących

nie nauczył tak wielu

tego,

czym jest miłość,

jak ona właśnie.

  

Niby z Bogiem

skłócona

(a może tylko obrażona),

ale jakoś dziwnie pewny jestem,

że już Mu siedzi

na Jego Ojcowskich kolanach.