Bernard Margueritte

Nigdy bym nie podejrzewał siebie, że kiedykolwiek będę głosował na PSL. Tymczasem w piątek poprzez naszą-klasę odezwał się do mnie Bernard Margueritte – Zostałeś zaproszony do listy znajomych przez: Bernard Margueritte. Oczywiście doskonale wiedziałem kto to jest, ale przecież miałem świadomość, że on z kolei nie wie kim ja jestem. Skąd więc to zaproszenie?

Wystarczyło wejść na podanego linka, by wszystko się wyjaśniło: Bernard Margueritte kandyduje do europarlamentu, a osobą otwierającą listę znajomych jest Jarosław Kalinowski.

Można się zastanawiać, czy nasza-klasa jest drogą wystarczająco efektywną w zdobywaniu elektoratu na to, by rzeczywiście zostać wybranym – do ilu osób uda się wysłać zaproszenia, ile z tych osób odpowie, a nade wsystko do ilu osób kandydatura Bernarda Margueritte trafi w gust wyborczy?

Stosunkowo łatwo da się coś powiedzieć o pierwszych liczbach – w piątek w południe grono znajomych liczyło 500 osób, a przez dwa i pół dnia powiększyło o 350; jeśli przyjąć, że ten przyrost jest przyrostem liniowym, to nie wróżę sukcesu. Jednak konto powstało 4 kwietnia – może więc ten przyrost jest przyrostem geometrycznym?

Załóżmy więc, że zaproszenia trafią do wystarczającej liczby osób; pytanie, jak sama akceptacja w n-k będzie się przekładać na głosowanie?

Oczywiście moja odpowiedź, to zwykłe wróżenie z fusów – absolutnie nie mam żadnych przesłanek, by to przewidywać. Wydaje mi się jednak, że u nas nade wszystko głosuje się na partie, a dopiero w drugiej kolejności na osoby. Jeśli się nie mylę w tym stwierdzeniu, to wynik wyborczy nie będzie korzystny dla Bernarda Margueritte.

Jednak do mnie Bernard Margueritte przemówił; posłuchajcie tego:

 

Ale dlaczego kandyduję? To jest dość długa historia. Od wielu lat widać u przywódców III RP taką tendencję, aby wstydzić się własnego kraju. Zamiast być dumni swojej ojczyzny- a przynajmniej z Polski Solidarności i Jana Pawła II- są chorzy na Polskę! Nie chcą, aby wreszcie „Polska była Polską”, lecz w minimalistycznym dążeniu, aby była „drugą Irlandią czy drugą Japonią”. W pełni więc akceptują Polskę marazmu, skandali, korupcję, tak daleką od Ideałów Sierpnia!

(…)

Gdybym był wybrany moim pierwszym celem byłoby więc bronić godności Polski, powiedzieć ludziom Zachodu, że powinni przestać patrzyć na Polskę z góry, że właściwie od Polski, od Polski Solidarności i Jana Pawła II, mogą się wciąż wiele nauczyć. W naturalny sposób mógłbym stać się pomostem między Francją, a szerzej Europą Zachodnią a Polską. Znając mentalność ludzi z Zachodu, mówiąc ich językami, łatwiej będzie mi nawiązać skuteczny kontakt.

Zachęcam zresztą do przeczytania całej notki! Ach, żeby  to wszyscy nasi europarlamentarzyści byli tacy..