Oto Pan Bóg mnie wspomaga

(5) Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem. (6) Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem. (7) Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam. (8) Blisko jest Ten, który mnie uniewinni. Kto się odważy toczyć spór ze mną? Wystąpmy razem! Kto jest moim oskarżycielem? Niech się zbliży do mnie! (9) Oto Pan Bóg mnie wspomaga. Któż mnie potępi? Wszyscy razem pójdą w strzępy jak odzież, mól ich pożre.
(Iz 50)
Zdecydowanie brakuje mi takiej pewności, jaką posiadał Izajasz. Wierzę w to, że potrafię wsłuchiwać się w to, co do mnie mówi Duch Święty – w konsekwencji, że moje pisanie nie jest pisaniem wg własnego widzimisię (a tym bardziej pod dyktando szatana), lecz prawdziwie tłumaczy Pisma.
Pewności jednak nie mam i wcale nie wykluczam, że rację mają ci, którzy widzą we mnie kogoś zupełnie innego – ostatnie wydarzenia raczej na to wskazują…
A jednak skoro mimo wszystko wierzę, że to Duchowi Świętemu pozwalam się prowadzić, to chyba nie powinienem milknąć – szczególnie, że osoby, które tu przychodzą, to nie są osoby przypadkowe, którym ktokolwiek mógłby zaszkodzić w ich wierze.

Izajasz dobrze wiedział, kto go powołał i na to powołanie odpowiedział. Tym samym wiedział, za kim idzie, a to dawało mu siłę – był mocny Jego mocą!