Bożonarodzeniowo

Dziś dzielimy się ze wszystkimi tym, co mamy. I ja chcę się z wami podzielić najpiękniejszą piosenką, którą szczególnie dedykuję tym, którym wydaje się, że nie mają się czym dzielić:

Nawet jak już kompletnie nie mamy co dać, to zawsze możemy dać spokój…
I tego wszystkim życzę 🙂

Szczęśliwa jest Ta, która uwierzyła

(39) W tych dniach Maryja wybrała się w drogę i spiesząc się, poszła w górskie okolice, do pewnego miasta judzkiego. (40) Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. (41) Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, podskoczyło dziec­ko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. (42) I zawołała donośnym głosem: „Błogosławiona jesteś między niewiasta­mi i błogosławiony owoc Twojego łona! (43) Czemu zawdzię­czam to, że matka mojego Pana przychodzi do mnie? (44) Gdy tylko usłyszałam Twoje pozdrowienie, podskoczyło z radości dziecko w moim łonie. (45) Szczęśliwa jest Ta, która uwierzyła, że wypełnią się słowa powiedziane Jej przez Pana. (Łk 1)
To wielka sprawa uwierzyć – niełatwo uwierzyć w coś, co na zdrowy rozum wydaje się kompletnie niemożliwe. O tym, czy się uwierzy, czy nie uwierzy, decyduje przekonanie, czy to rzeczywiście Pan do mnie przemówił… Jak wielka musiała być wiara Maryi, że to rzeczywiście przyszedł do Niej anioł Boży, skoro uwierzyła w jego słowa.
Pomyślmy przez chwilę, co by się stało, gdyby Ona nie uwierzyła? – Bóg nigdy nie działa wbrew woli człowieka; do naszego zbawienia konieczna była Jej zgoda, a Jej zgoda zależała od tego, czy uwierzy…
I ta historia zbawienia powtarza się w życiu każdego z nas – również do nas Pan wysyła swoich posłańców (???????ángelos to posłaniec) i my, albo uwierzymy, że to Jego posłaniec, a wówczas wypełni się Jego wola, albo nie uwierzymy… (ale oczywiście może być i tak, że nam się jedynie wydawało, iż to Pan do nas przemówił i uwierzymy w coś, co od początku wydawało się niemożliwe, ale też niemożliwym pozostało już do końca – nawet mimo takiego doświadczenia nadal powinniśmy być gotowi, by uwierzyć w to, z czym przyszedł posłaniec).

Radujcie się

(4) Radujcie się zawsze w Panu! Jeszcze raz mówię: radujcie się! (5) Niech wasza łagodność będzie znana wszystkim ludziom. Pan jest blisko. (6) O nic się nie martwcie, lecz we wszystkim zano­ście wasze prośby do Boga, modląc się i błagając z dziękczy­nieniem. (7) A pokój Boży, który przewyższa wszelkie poznanie, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. (Flp 4)

Tak lubimy niepokoić się o wszystko! Wszystko bierzemy na siebie, choć wiemy, że nie wszystko zależy od nas. W rezultacie nasz niepokój rośnie – bo tak łatwo jest nie przewidzieć jakiegoś zagrożenia, bo mamy świadomość, że nie trzymamy wszystkich sznurków w swoim ręku…
Tymczasem rozwiązanie problemu jest proste – O nic się nie martwcie, lecz we wszystkim zano­ście wasze prośby do Boga, modląc się i błagając z dziękczy­nieniem. To Bóg jest panem dziejów, to od Niego wszystko zależy. O ile tylko potrafimy Mu w pełni zaufać, to pokój Boży, który przewyższa wszelkie poznanie, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie.
Szczególną uwagę zwracam na te początkowe słowa, w których mowa jest o tym, że pokój Boży przewyższa wszelkie poznanie – ten niepokój jest całkiem racjonalny, bo rzeczywiście nie panujemy nad wszystkim. Jednak pokój Boży przewyższa to wszystko – ten, kto całkowicie potrafi Mu zaufać, nie odczuwa żadnego niepokoju.

Ale to rozumowanie można odwrócić – o ile odczuwam niepokój, to znaczy, że Jemu nie ufam…
Zwracam przy tym uwagę, iż zgodnie z tym, co przed chwilą napisałem, obawy mogą być całkiem racjonalne (tak, jak w moim przypadku całkowicie racjonalne są obawy, że w swoim czasie fałszywie rozpoznałem wolę Bożą i własnym pragnieniom nadałem taką rangę) – ale nawet wtedy świadczą tylko o tym, że Jemu nie ufam (Jemu, lub sobie, że jestem od Niego za daleko).

Wyprostujcie Jego ścieżki!

(1) W piętnastym roku panowania cesarza Tyberiusza, kie­dy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod te­trarchą Galilei, jego brat Filip tetrarchą Iturei i ziemi Trachonu, Lizaniasz tetrarchą Abileny; (2) za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza, przemówił Bóg na pustyni do Jana, syna Zachariasza. (3) Przeszedł on wszystkie krainy nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. (4) Tak bowiem jest napisane w księdze mów proro­ka Izajasza: Głos, który wola na pustyni: Przygotujcie drogę Pana! Wyprostujcie Jego ścieżki! (5) Każda dolina niech będzie wypełniona, a wszystkie góry i pagórki niech zostaną zrównane! Drogi kręte niech będą wyprostowane, a wyboiste niech staną się gładkimi! (6) Wtedy każde stworzenie ujrzy zbawienie Boga. (Łk 3)

Oj te kręte drogi – tyle ich wokół nas. I tyle udawania, że są one proste… Tym razem wypowiem się w sprawach bieżącej polityki, bo jakoś tak się w tym czytaniem wiąże.
PO w ostatnich dniach, gdy to było możliwe, zrobiło zamach na Trybunał Konstytucyjny i wbrew obowiązującemu prawu przeprowadziło wybór 5 nowych sędziów. Tym samym jednoznacznie potwierdziło, że niezawisłość władzy sądowniczej w naszym państwie, to fikcja – nigdy jej nie było, a Trybunał Konstytucyjny to organ POLITYCZNY (jakby takim nie był, PO nie posunęłaby się do łamania prawa – łamała, bo widziała w tym konkretne korzyści polityczne).
Teraz występuje w roli obrońcy demokracji w Polsce i niezawisłości władzy sądowniczej. Jest to jednak czysta hipokryzja – dla PO Trybunał Konstytucyjny to jedynie narzędzie, dzięki któremu będzie mogło blokować wszelkie poczynania PiS-u, nic więcej.
Ma rację aktualny prezydent, że dziś najważniejszą sprawą jest stworzenie takich ram prawnych, doboru takiego powoływania sędziów Trybunału, by w przyszłości Trybunał Konstytucyjny nie mógł się stać narzędziem w rękach jednej partii. Okazuje się jednak, że prostowanie krętych ścieżek nie jest wcale łatwym zadaniem.