Dlaczego Bóg pozwolił na wojnę?

Wszystko zaczęło się od tego, że DEON zamieścił krótki fragment homilii ks. Piotra Pawlukiewicza:

Asmodeusz na swoim blogu podał link do tego filmu (chwała mu za to), ale napisał notkę, w której kompletnie przeinaczał sens wypowiedzi ks. Piotra, a to po to, by napisać:

Dziś narzuca mi się pytanie, czy znajdzie się w naszym kraju ksiądz, który nie grzeszy głupotą?
To pytanie jest w jakimś sensie obraźliwe i już teraz przepraszam wszystkich tych księży, którzy faktycznie na to miano nie zasługują. Tak mi się palnęło, po wysłuchaniu fragmentu homilii ks. Piotra Pawlukiewicza1, umieszczonego na portalu Deon.pl.

Gdy Basia przeczytała te słowa, a wiedziała, że znam ks. Piotra, napisała do mnie, bym tam zajrzał i zareagował. Napisałem tam:

Asmodeuszu piszesz Idąc tropem jego myślenia nie należy się oburzać na zamachy terrorystyczne islamistów, w których ginie dziesiątki, setki niewinnych ludzi, bo taki jest plan Boga, bo być może w tych zamachach zginie ktoś na miarę nowego Hitlera., ale to nie jest trop mylenia ks. Piotra (on nie jest takim prymitywem, jak sugerujesz, by tak miał myśleć) – to jest trop Twojego myślenia, który próbujesz mu wmówić. Bardzo mnie cieszy, że napisałeś tę notkę, bo dzięki Tobie więcej osób trafi do tego, co powiedział ks. Pawlukiewicz i wielu z nich ułoży się spojrzenie na sprawę.
Ks. Piotr powiedział tam Nie wiem, ja nie jestem Panem Bogiem. Ja tylko ufam, że się wszyscy bardzo zawstydzimy za te nasze mówienie „a dlaczego Pan Bóg tego nie zrobił?!” – i to jest istotą problemu. My nie wiedząc, nie dorównując Panu Bogu (bo niby jak byt niższy ma dorównać wyższemu), uważamy się za wszechwiedzących i sądzimy Boga! Tymczasem gdy już przejdziemy na tamta stronę i poznamy prawdę, nie pozostanie nam nic innego, jak wstyd.
I pamiętaj Bóg nie jest źródłem zła – byłaby to sprzeczność sama w sobie: zło jest brakiem dobra, tam gdzie jest Bóg, jest dobro, tam gdzie Go nie ma, jest zło. Bóg jedynie dopuszcza do zła (czyli do tego, by nie była odczuwalna Jego obecność), ale tylko wtedy, gdy z tego może wyprowadzić jeszcze więcej dobra. Mamy prawo nie rozumieć konkretnych przypadków, bo nasze spojrzenie jest bardzo mocno ograniczone (choćby tylko przez to, że my czas odczuwamy sekwencyjnie, nie jesteśmy w stanie czasu „zobaczyć” naraz. Ale wracając do kazania ks. Piotra, tak jak dziecko powinno ufać swoim rodzicom, że nawet gdy są dla niego surowi, to z miłości do niego tak czynią, tak i my powinniśmy ufać Panu Bogu. Po latach dorastamy do takiego momentu, że rozumiemy postępowanie naszych rodziców, tak i Bogu powinniśmy ufać i wierzyć, że kiedyś dorośniemy i wszystko stanie się dla nas jasne.

A po jakimś czasie (po odpowiedzi Asmodeusza) dodałem jeszcze:

Asmodeuszu,
Bo jeśli wierzącym nie wolno pytać, bo się zawstydzą, to ja zapytam…
Usilnie próbujesz wmówić ks. Piotrowi coś, czego on nie powiedział. Gdzie masz stwierdzenie, że wierzącemu nie wolno pytać? Ks. Piotr mówił jedynie o wstydzie, jaki pojawi się u tych, którzy nie rozumiejąc dziejów, dziś oskarżają Boga za zło, do którego dopuścił, a który to wstyd pojawi się, gdy i oni zrozumieją dzieje. Przy czym ks. Piotr wyraźnie mówi, ze on sam dziś również nie rozumie (bo człowiek tu na ziemi nie może zrozumieć). I ks. Piotr niczego nie tłumaczy (co usiłujesz mu wmówić) – on jedynie pokazuje, że nawet posługując się tą samą prymitywną logiką z oskarżeń, na poczekaniu można wymyślić jakieś wytłumaczenia (tyle samo warte, co i te oskarżenia). Dopiero gdy i my będziemy poza czasem, będziemy szanse na rzeczywiste zrozumienie dziejów.
I bardzo Cię proszę staraj się na razie zrozumieć jedynie to, co do Ciebie mówię – mnie również (nie tylko ks. Piotrowi) nie przypisuj słów, których nie powiedziałem. Piszesz W żadnym przypadku nie przekonuje mnie twierdzenie, że tam gdzie jest dobro jest Bóg, tam gdzie jest zło, jest Szatan – przecież ja pisałem, że zło jest tam, gdzie nie ma Boga! To coś zupełnie innego. Szatan jest jedynie zbuntowanym stworzeniem, które poczuło się urażone tym, ze stojąc na wyższym poziomie (bo jako anioł, czyli istota duchowa, nie podlega ograniczeniom, jakie wnosi do naszego życia ciało) ma służyć człowiekowi. I ten urażony anioł chce teraz pokazać Bogu, ze człowiek nie zasługuje na takie hołubienie, jakim Bóg go obdarzył – stara się odwodzić człowieka od Boga tak, by ten tworzył wokół siebie pustkę bez Boga. Nie ma czegoś takiego, jak walka dobra ze złem (to jest tylko obrazek, który ułatwia tłumaczenie trudnych spraw dzieciom) – zło jest brakiem dobra. Ty, który sam mówisz o sobie, ze nie wierzysz w Boga, zapewne w swoim życiu najczęściej wybierasz to, co Ci mówi Twoje sumienie, a wiec choć się od tego odżegnujesz, idziesz za tym, co Ci mówi Bóg (bo sumienie to Jego głos). Czynisz więc dobro, bo jesteś tam, gdzie skierował Ciebie Bóg. Dopiero gdy zagłuszysz w sobie Jego głos, zaczynasz czynić zło. Szatan jest w tym wszystkim jedynie aktywnym obserwatorem. Aktywnym, ale tylko obserwatorem. Ty masz wolną wolę i to Ty wybierasz drogę. Szatan może Ci jakąś drogę podkolorować, by wydawało Ci się, że wybierasz dobro – on jest mistrzem kamuflażu i będzie cię zwodził, byś Ty wybrał drogę odległą od tej, którą wskazał Ci Bóg. Ale to Ty wybierasz – szatan nie jest w stanie Ciebie do niczego zmusić (Bóg by mógł, ale tego nie czyni, bo odbierając Ci wolność, nie dałby Ci szansy na to, byś nauczył się kochać). Cala sytuacja bardziej przypomina taką dziecięcą zabawę „zygu-zygu marcheweczka” (to jedyne, co szatan może zrobić Bogu), niż klasyczny obraz walki dobra ze złem. Szatan z góry jest skazany na przegraną i dobrze o tym wie.
I proszę pamiętaj, ze właściwą perspektywą życia człowieka, jest życie wieczne; perspektywa życia tu na ziemi, to tak jak zdjęcie z żabiej perspektywy, na dodatek zrobione „rybim okiem” – kompletnie deformuje prawdziwy obraz. W konsekwencji to użalanie się nad przerwanym życiem dziecka, jest uzasadnione jedynie z Twojej perspektywy – człowieka niewierzącego; z perspektywy wieczności, do której wierzący aspirują, to jakieś nieporozumienie. Dla człowieka wierzącego nie ma większego szczęścia od ujrzenia Boga w Jego obliczu.

Te moje wypowiedzi zdecydowanie nie pomogły – Asmodeusz, jak to Asmodeusz (o czym kompletnie zapomniałem, bo od dawna z nim nie polemizowałem) tak, jak ks. Pawlukiewiczowi przypisywał zdania, których on nie powiedział, tak i ze mną postępował. Nawet w jakimś stopniu go rozumiem – jak się nie ma żadnych argumentów, to jakimś pomysłem może być polemika z własnymi myślami, które się wkłada osobie, z którą się polemizuje.