Afera szczepionkowa

Jak sądzę, sprawa wyglądała tak: Skoro prezes Agencji Materiałowych twierdzi, że żadnej dodatkowej puli nie było, to rzeczywiście jej nie było. WUM ptrzymała 450 szczepionek, co na ogólną liczbę pracowników 2944 (w tym nauczycieli akademickich 1819) nie stanowi zbyt wygórowanej liczby. Do Rektora WUM prof. Zbigniewa Gacionga zapewne zgłosiła się Krystyna Janda (wszak to bardzo obrotna kobitka i to z gatunku gdzie diabeł nie może tam babę pośle), która zaproponowała, że ona namówi swoich kolegów aktorów (a i sama się w to włączy), by zachęcać innych do szczepień – wszak cały pomysł szczepień ma sens tylko przy masowych szczepieniach! Rektor WUM uznał, że to dobry pomysł, skoro po swoich pracownikach widział, jak bardzo nie chcą się szczepić. Przypuszczam, że na te prawie 3 tys. pracowników zgłosiło się raptem 400 (co prawda nie wszyscy byli uprawnieni, ale i tak to niewielki procent). Dołożył do tego 50 szczepionek i o taką liczbę wystąpił do AMR.
No a dalej dołożyła się opozycja, która szuka tylko okazji, by przywalić rządowi – stąd tak ostra wypowiedź Borysa Budki, na którą rząd musiał reagować.
Największy paradoks jest taki, że choć Janda myślała tylko o sobie (inaczej nie zaczęłaby działać), to zrobiła kawał dobrej roboty (w planach rządu co prawda też była podobna akcja, ale na później). Przyznaję, że wierzę m.in. Magdzie Umer, gdy mówiła, że czyni dobro…