25 Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. 26 Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. 27 Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. 28 Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. 29 Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. 30 Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. 31 Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. 32 A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się”». (Łk 15)
Każdy jest powołany do wolności. Każdy. Jednak bywa, że mentalnie jesteśmy niewolnikami tak, jak starszy syn: „Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi.30 Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę” On nie czuł się dziedzicem tego, co mu Ojciec przygotował, lecz na wszystko patrzył w kategoriach kary i nagrody.
A czy Ty oczekujesz nagrody za swoje życie?
ja tylko zbawienia…
Czy wolno mi myśleć o nagrodzie kiedy raz bywam marnotrawną córką, a innym razem zachowuję się jak starszy syn /córka ? No cóż – jestem jaka jestem. Na nagrodę nie czekam, bo Bóg jest mi potrzebny tu i teraz, wierzę że i ja jestem tu i teraz potrzebna Jemu; byle tylko zechciał posłużyć się takim nieudacznikiem, jakim jestem. Jestem zbyt niecierpliwa aby wyczekiwać na nagrodę; ja chcę i potrzebuję miłości Bożej już teraz. „Pragnę kochać i kochaną być, bo bez miłości nie sposób jest ŻYĆ”. [to słowa mojego wiersza]. W każdym bądź razie bez miłości nie jest to życie lecz wegetacja.
No właśnie dobre pytanie, bo czego my właściwie oczekujemy? Ja chcę walczyć o zbawienie choć to trudne gdy jest się tylko człowiekiem ale z Bogiem to już zupełnie co innego… 🙂
Nie, nie oczekuję żadnej nagrody.Jeśli On ma mnie, a ja Jego, to nic więcej nie potrzeba :-), może poza jednym, aby ta relacja była wciąż „bardziej”. Pozdrawiam Leszku
A ja czekam. Wielie otrzymuję, ale o wiele proszę. Przytul mnie Boze do Twego serdca, weżm moje cierpenie opatrunkiem dla Twych ran, i to będę najwelksza dla mnie nagroda.
Myślę, że nasze kategorie „kar” i „nagród’ obowiązują tylko między nami, ludźmi. A miary Boga nie znamy.Natomiast w „tym” życiu jak najbardziej oczekuję nagrody np. wtedy kiedy biorę udział w zawodach sportowych
Nie, Leszku – ja nie mogę oczekiwać nagrody (Pan Bóg już dawno odarł mnie z wszelkich, dawniejszych przekonań o własnej „lepszości” czy świętości – z czasów, gdy miałam jeszcze „czyściutkie sumienie i bilet pewny do nieba bram.”) – ja tylko mam nadzieję na miłosierdzie…
oj jak często jestem starszym synem…
JA czekam na ten ostatni dzień mojego życia bo wiem, że gdy padnie to ostatnie pytanie odpowiem: KOCHAM! i skończą się te wieczne szatańskie natręctwa, pokusy i ataki… i mój samochód już mnie nie będzie denerwował i zrozumię wszystko czego do tej pory niejestem w stanie pojąć… myślę, że będzie super… choć dzisiaj jest ciężko… będzie suep nagroda… przecież spotkam Boga! 😉
Myślę, że każdy z nas potrosze na coś liczy. Nie mniej, jeżeli dostąpimy zbawienia to jest największa dla nas nagroda. Warto dla niej sie potrudzić na tym łez padole:) Pozdrawiam:)