Trędowaty

Dalej powiedział Pan do Mojżesza i Aarona: „Jeżeli u kogoś na skórze ciała pojawi się nabrzmienie albo wysypka, albo biała plama, która na skórze jego ciała jest oznaką trądu, to przyprowadzą go do kapłana Aarona albo do jednego z jego synów kapłanów. Trędowaty, który podlega tej chorobie, będzie miał rozerwane szaty, włosy w nieładzie, brodę zasłoniętą i będzie wołać: „Nieczysty, nieczysty!” Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem. (Kpl 13, 1-2, 45-46)

Gdybym żył w czasach Mojżesza właśnie uznany byłbym za trędowatego i obowiązywałyby mnie wszystkie te restrykcje, bo całe moje ciało obsypane jest jedną wielką wysypką (choć z drugiej strony w czasach Mojżesza nie było antybiotyków – a więc nie ujawniłoby się takie uczulenie). Czy potrafiłbym żyć w takim wykluczeniu ze społeczności i w takim poniżeniu? Wołałbym przez cały dzień „Nieczysty, nieczysty!”? – zapewne właśnie to by było dla mnie najtrudniejsze (bo jak można się czuć zwracając na siebie uwagę?). W sumie jednak myślę, że przetrwałbym ten czas – bo czy i dziś nie bywa tak, że inni widzą we mnie trędowatego?

Wtedy przyszedł do Niego trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: „Chcę, bądź oczyszczony!”. Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: „Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”. Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego. (Mk 1, 40-45)

A czy przyszedłbym do Jezusa i odezwał się do Niego w takich właśnie słowach: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”?

„Jeśli chcesz…” – to jest klucz do tego zdarzenia. Trędowaty wiedział, że Jezus może go uzdrowić – ale wiedział zarazem, że On wcale nie musi chcieć…
Czy więc podszedłbym i poprosiłbym „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”?

Wydaje mi się, że tego bym nie potrafił…