Nie zawierzał im samego siebie

Pełny tekst czytania na tę niedzielę to J 2,13-25. Bywało już, że przedstawiałem pełen tekst z pominiętymi wersami, ale tym razem postąpię odwrotnie – ograniczę się jedynie do zakończenia:
 
(23) Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w Jego imię, widząc znaki, które czynił. (24) Jezus natomiast nie zawierzał im samego siebie, bo wszystkich znał (25) i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co jest w człowieku. (J 2)
 
Powód tego jest prosty – o ile jeszcze wers 23 jest dla mnie zrozumiały, o tyle tych dwóch następnych zrozumieć już nie potrafiłem.
Sięgnąłem zatem do protestanckiego tłumaczenia dosłownego:
 
(23) A gdy przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w święto, wielu uwierzyło w Jego imię, widząc znaki, które czynił. (24) Jednak sam Jezus im nie ufał dlatego, że znał wszystkich, (25) oraz dlatego, że nie potrzebował, aby ktoś świadczył o człowieku; sam bowiem rozpoznawał, co się w człowieku kryło.
No i nagle wszystko stało się jasne – jak to dużo zależy od tłumaczenia!
Ale żeby nie wyszło, że to KK jest taki fatalny, to może ten sam fragment przedstawię z Biblii Warszawsko-Praskiej (czyli tłumaczenia abpa Kazimierza Romaniuka):
 
(23) A kiedy przebywał w Jerozolimie podczas święta Paschy, wielu uwierzyło w Niego, widząc znaki, które czynił. (24) Lecz Jezus nie miał do nich zaufania, bo znał wszystkich (25) i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Wiedział bowiem dobrze, co się w człowieku kryje.

Nie tak dawno pokazałem jak Arcybiskup, pod którego redakcją powstawała Biblia Tysiąclecia miał fatalny wpływ na inny fragment – ale tu pokazuję sytuację odwrotną: szkoda, że jego spojrzenie nie znalazło się w tym tłumaczeniu. Tamten fragment został już poprawiony, ale ten niestety nie.
Jakie słowa tak przeraziły kolegium redakcyjne, że aż zdecydowano się na rozmydlenie słów, jakich użył Jan?
Jednak sam Jezus im nie ufał…
Lecz Jezus nie miał do nich zaufania…
To, co jest w BT:
Jezus natomiast nie zawierzał im samego siebie…
to już skutek tego, co znajdziemy w wiernych tłumaczeniach. Skąd ta ostrożność?
Zapewne z innego pytania: czy można kogoś kochać, ale mu nie ufać?