Czas twojego nawiedzenia

Dziś nietypowo, bo nie liturgia niedzielna, lecz dzisiejsza. Wczoraj nie byłem w kościele, bo budzik spadł na ziemię, co go wyresetowało, dzieci się do tego nie przyznały i po prostu zaspałem. Dlatego też czułem wyraźnie, że w dzisiejszych czytaniach Pan mi coś powie; szczególnie, że do tego nastawiała aklamacja przed ewangelią (Ps 95, 8ab):

Nie zatwardzajcie dzisiaj serc waszych,
lecz słuchajcie głosu Pańskiego.

A oto czytanie:

41 Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim 42 i rzekł: „O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. 43 Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. 44 Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia”. (Łk 19)

Nie rozpoznałem czasu swojego nawiedzenia.

 

 

 

Muszę się trochę pokajać, bo wyraźnie ten typ już tak ma, że od czasu do czasu wpadam w panikę i nic do mnie nie przemawia; czuję się najgorszym z ludzi , który wszystko zaprzepaścił – nie rozpoznał czasu swojego nawiedzenia i dla którego nie ma już żadnego ratunku. Proszę mi przy tym wierzyć, że choć nie napisałem tego wprost, to jednak podjąłem już decyzję o zaprzestaniu prowadzenia bloga (nie pisałem tego tylko dlatego, by nie było przypadkiem tak, że ktoś podsumuje, iż piszę to po to, byście zaczęli mnie prosić, bym tego nie robił).

Kiedy wrócę do pisania? – nie wiem, ale wrócę.

Na koniec tylko jeszcze jednak uwaga – mój komentarz na temat tego czytania, był nielogiczny – przecież Jezus zapłakał nad Jerozolimą, nad jej upadkiem, gdy Jerozolima jeszcze żyła. Jednak Jezus wiedział co będzie i płakał nad przyszłością Jerozolimy.

Jeśli teraz miałbym to odnosić do siebie (a od początku czułem, że Pan przemawia do mnie właśnie tym słowem), to powinienem zauważyć, że to był moment, w którym zdecydowałem o zaprzestaniu pisania. A zatem, skoro płacz dotyczył przyszłości Jerozolimy, to w moim przypadku nierozpoznaniem czasu nawiedzenia, była decyzja o zamknięciu bloga. To dopiero ona doprowadziłaby mnie do tego, że nieprzyjaciele otoczyliby mnie wałem i powalili na ziemię.