Pora na wnioski

Najlepiej będzie, jeśli przestanę wpisywać się na Waszych blogach – nadaję na innych falach, jestem niezrozumiały, lub wręcz opacznie rozumiany i później z tego rodzą się problemy – widzicie mnie takim, jakim ja w swoich intencjach nie jestem.

Nota bene ostatnio spotkała mnie taka historia, że pisząc coś, wyraźnie zaznaczyłem, bym przypadkiem nie został zrozumiany opacznie (i tu opis tego opacznego rozumienia); dodałem nawet argumentację, wskazującą, że tak zrozumieć tego nie można – i zrozumiany zostałem właśnie tak, jak się tego obawiałem.

(szcześliwie wszystko było w mailach i łatwo dało się wyjaśnić – w każdym razie mam taką nadzieję, że dało się wyjaśnić, bo pewności nie mam)

Nie jest to idealne rozwiązanie – pewnie lepiej by było, gdybym tak się tym wszystkim nie przejmował, ale w mojej sytuacji to nie jest wcale takie łatwe.

Oczywiście na Waszych blogach będę bywał (tak jak bywam u Natalki) – jedynie nie będę się wpisywał. Mało, nie tylko, że będę bywał – będę starał się pisać o tym, co Was nurtuje; tyle tylko, że wypowiadając się u siebie, będę miał większe szanse nie wzbudzać w Was przekonania, że Wam narzucam swoje zdanie.

Proszę Was, nie przestawajcie mnie odwiedzać.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

12 odpowiedzi na “Pora na wnioski”

  1. Nie mam zamiaru Cię przestac odwiedzać, zbyt mądrze piszesz. Ale chce Cie prosić, byś na moim blogu komętował, bo chcę znać opinie Twoją na dany temat. Nie mam nic do Ciebie i daltego uważam, że powinno być wszytsko jak dawniej.Trzymaj się cieplutko i nie daj się:*

    1. To nie jest w kategoriach dam się, czy nie dam – szukam jedynie rozwiązania, w którym mógłbym nadal pomagać, ale tak, by to nie było odbierane, jako narzucanie swojego zdania.

      1. Mi jak najbardziej się nie nazucasz i nigdy tak nie było i nie będzie!! Więc licze, że bedziesz u mnie pisał. Wiem, ze to nie o to chodzi, zle mysle, że nie powinienes brac tego aż tak do serca.Pomagasz już samą modlitwa, a to chyba najważniejsze!Pozdrawiam

  2. Pewnie, że będę tu zaglądała ;D Liczę też na to, że będziesz komentował moje roztrzepane myśli… pozdrawiam

  3. ja też Leszku nie przestane Cie odwiedzać i tez liczę na to samo. I proszę Cie byś u mnie komentował notki 🙂 Nie uważam Twoich komentarzy za narzucanie Twojego zdania. Jeśli się z nim nie zgodzę, to po prostu zrobię po swojemu. Jednak dobrze jest wiedzieć co inni na ten temat myslą. Pozdrawiam ciepło 🙂

  4. Właśnie do mnie doszedł ten przesmutny fakt, że zostałam sama…oj Leszku, jeśli jeszcze ty przestaniesz do mnie pisać, opadnę z sił całkowicie….

  5. ejjjjjjjjjjjjj no przeciez nikomu nie narzucasz swojego zdania… bynajmniej nie mi… no i wogóle ja potrzebuje Twoich komci… 🙁

  6. Niko, Zielony Promyku, Duszko, Angeliko i Ty Maranatha! Znalezienie tu złotego środka jest tu trudne. Po pierwsze wiem, że takiej sytuacji w ogóle nie powinno być – po tylu latach życia powinienem mieć ugruntowane poczucie własnej wartości i takie historie, jak wypowiedź Natalki (tylko częściowo popierana przez innych), nie powinny rodzić tak poważnych skutków. No ale nie mam takiego poczucia – ściślej mam, ale jednocześnie wiem, że może być ono fałszywe, bo nie jest poparte opinią kogokolwiek z zewnątrz. A jeszcze ściślej – wierzę, że mam co dawać, ale jednocześnie mam świadomość, że mogę to robić nieudolnie tak, że zamiast przybliżać ludzi do Boga, mogę ich od Niego oddalać – tego boję się najbardziej. Jeśli zacznę u Was się wpisywać, to się skończy tym, co było – trudno bowiem prowadzić autocenzurę – to mogę napisać, a to może być źle przyjęte. Równie trudno dzielić osoby – u tych będę się wpisywał, a u tych nie (choć przyznam, że było kilka osób, u których nie zamierzałem przestać się wpisywać, choć z drugiej strony podejrzewałem, że lęk przed wpisywanie będzie narastał i u nich też w końcu przestanę).

  7. to jest nie fair, że wszyscy musza cierpieć, bo komuś sie nie spodobał Twoj komentarz… dlaczego chcesz ukarać wszystkich? Czy np ja kieykolwiek narzekałam na Twoje komentarze?! Ja bynajmniej czuję jakbym została ukarana za kogoś innego… to nie jest sprtawiedliwe!

    1. Nikogo nie karzę, tylko nie chcę być odbierany, jako narzucający swoją osobę i swoje poglądy. Ale w sumie wygląda na to, że to się tak nie da, jak zapowiadałem – pewnie wszystko będzie po staremu.

Możliwość komentowania została wyłączona.