Co ma choćby pozór zła

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was. Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie! Wszystko badajcie, a co szlachetne – zachowujcie! Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła. Sam Bóg pokoju niech was całkowicie uświęca, aby nienaruszony duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wierny jest Ten, który was wzywa: On też tego dokona. (1Tes 5,16-24)
Od dłuższego czasu pisząc te notki umieszczam czytania w takiej postaci, w której widać numerację wersów – tym razem wziąłem tekst bezpośrednio w portalu „Opoka”. A wszystko ze względu na wers 22, o którym chciałem napisać notkę, a który tu brzmi: Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła. I właśnie w takim brzmieniu ten wers zapamiętałem. 
Mój niepokój zawsze budziły słowa co ma choćby pozór zła – i o tym chciałem pisać. Tymczasem z tego miejsca, z którego biorę cytaty, ten sam wers (Biblia Tysiąclecia wyd. V 1999) brzmi tak: (22) Unikajcie wszelkiego rodzaju zła. W wydaniu trzecim z 1987 roku, jakie posiadam w domu, było właśnie to sformułowanie, jakie podała „Opoka”, a jedynie w przypisach dodano Inni tłum.: „wszelkiego rodzaju zła”. W aktualnych wydaniach takim sformułowaniem posługuje się jedynie Biblia Warszawsko-Praska (1997), czyli przekład ks. bpa Kazimierza Romaniuka, a np. protestancki Przekład Dosłowny (2002) ten wers przedstawia jako: (22) Od wszelkiego rodzaju zła trzymajcie się z dala. (bardzo bym chciał podać tłumaczenie z Biblii Paulistów, ale niestety nigdzie w internecie tego tłumaczenia nie ma)
Redakcją naukową NT w BT w tym moim wydaniu zajmował się ks. Biskup i wygląda na to, że to on przeforsował to sformułowanie, a że był w tym odosobniony, to w przypisach podał to tłumaczenie, za jakim inni optowali. 
Jaka jest zaleta tłumaczenia bpa K. Romaniuka? – ostrość sformułowania nie pozwalająca na jakiekolwiek paktowanie z szatanem.
A jaka jest wada (w moim przekonaniu – być może z tym się nie zgodzicie)? – pozór jest tylko pozorem, a nie złem. Tam gdzie jest pozór jest jednak dobro. Jeśli bym miał unikać pozorów zła, to miałbym wycofać się z czynienia dobra tam, gdzie ktoś mógłby choćby tylko pomyśleć, że czynię zło.
* * *
I to nie są w moim życiu tylko rozważania teoretyczne – nie byłoby Listów o miłości, gdybym poszedł za tą myślą, jaka była w liście do Tesaloniczan w tym wydaniu BT, jakie posiadam (a był to właśnie tamten czas).
No ale może to nie tylko pozór zła, ale po prostu zło? – tego nie wiem do dziś.

56 odpowiedzi na “Co ma choćby pozór zła”

  1. Leszku – ja zwykle jesteś drobiazgowy. Analiza słów; „POZóR ZŁA”. Ile osób- tyle wypowiedzi. Pozór zła, bowiem może tak być dostrzegane dobro, które [ pozornie] może wydawać się złem, może kogoś gorszyć. Zatem wystrzegać się nieporozumień. Chciałam dobrze, a ktoś odebrał to źle. Czyż nie powoduje to scysji i niepotrzebnej obrazy? Zatem należy unikać takich sytuacji, które nie są jasne [wasza mowa niech będzie tak-tak;nie-nie ; aby nie stwarzała okazji do podszywania się pod te słowa zła -złego]; zwracać uwagę na komunikatywność, by nie wzbudzać wątpliwości – czy coś jest dobre, czy może złe. Jest jeszcze inny aspekt tego wyrażenia „pozór” np. w gwarze śląskiej;

    1. Basiu, myślę, że niepotrzebnie mieszasz do tego wpływ języka czeskiego na gwarę śląską (pozor po czesku, to po prostu uwaga) – bp K. Romaniuk posługiwał tym znaczeniem, jakie występuje w słowniku języka polskiego PWN – «fałszywy obraz czegoś, łudzące wrażenie czegoś», czy też tego, jakie występuje tam dla zwrotu na pozór – «inaczej niż w rzeczywistości, niż można sądzić». A więc sytuacji, w których ktoś czyni dobro, które jednak przez innych na skutek powierzchowności ich obserwacji jest widziane, jako zło. Ludzie mają skłonność do osądzania innych – łatwo im przychodzi dostrzegać zło tam, gdzie go wcale nie ma. Te osoby rzeczywiście mogą czuć się zgorszone – a tłumaczenie bpa K. Romaniuka daje im wsparcie w słuszności tego zgorszenia. Mnie się jednak wydaje, że św. Paweł swoim listem tego wsparcia im nie daje – ale zrozumiałem, że Ty wspierasz ks. Biskupa. Czy tak?

    2. Ale zrozumiałem, że to Twoje rozumowanie jest zgodne z rozumowaniem bpa Kazimierza Romaniuka i tylko o zgodność myślenia mi chodziło. Chciałem się upewnić, czy dobrze Ciebie zrozumiałem?

  2. Moim zdaniem zło jest zawsze krzykliwe. Mamy unikać wszelkiego rodzaju zła i to jest uważam czytelne 🙂 Listy o „Miłości” są wyjątkowe, warto się w nie wczytywać i nimi żyć 🙂

  3. A dla nie wczorajsze trzy pierwsze zdania były niebywałym pocieszeniem.W każdym położeniu dziękujcie! Jakie to ważne!p.s. tęsknię za blogosferą , ale na razie szukam inspiracji do powrotu…pozdrawiam!

    1. No proszę, kto tu zawitał 🙂 Wracaj czym prędzej (a póki co pousuwaj spam ze swojego bloga, bo coś spamerzy upodobali go sobie)!

  4. Witam Leszku.Twoje wypowiedzi sa bardzo jasne.Poza tym czytasz ze zrozumieniem bo ja tak samo to rozumiem.Nie przejmuj sie niczym i pisz dalej.Mnie denerwuje hipokryzja .Niektórzy żeby zachować dobre relacje będą potakiwać .Przepraszam że tu odpowiadam,ale nie chcę wzniecac konfliktu.Serdecznie pozdrawiam m

    1. Masz rację, że wybrałaś to miejsce – rzeczywiście nie ma co drażnić niedźwiedzia. Sam się tam wpisałem, by pokazać, że akurat ja dystans do siebie mam – zupełnie się nie przejmuję zarzutami MJ pod moim adresem, bo doskonale wiem, że to po prostu wszystko, na co go stać – nie potrafi się przyznać do swojego błędu, nie potrafi przeprosić tych, których skrzywdził, więc atakuje (tak, jak tylko potrafi) tych, którzy to obnażają.
      A przy okazji powiem Ci, że miałem ochotę wspierać Ciebie w Twoich wypowiedziach w kawiarence (ale jednak tam się nie zarejestruję).

  5. W kawiarence miałam scysje,ale jakoś przebrnęłam.Myslę że niektórzy nie maja świadomości jak na reszte działa to co piszą i tyle.Pisząc staram sie brać pod uwage resztę,a nie siac prywatę.Dlatego szkoda bo niektórzy całkowicie sie wycofali,a jeszcze rok temu było więcej stałych bywalców i ciekawie pisali,ale cóz droga eliminacji odeszli.I faktycznie ostatnio często czytam Twój blog.m

    1. No to Ci powiem, że przedwczoraj na mojego bloga zajrzał Jan z L. – a to pewnie oznacza, że ciągle zagląda do Siostry. Może niedługo znowu się odezwie?

    2. A pamietam te dyskusje z Jego udziałem.Wtedy było nieraz ponad sto komentarzy.Ale Jan z L sie nie obrazał

    3. To tez prawda .Niejedna osoba odeszła.Tylko czesto ktoś w cietych dyskusjach zostawał sam i wtedy odchodzil.

  6. A tak w ogóle to ludzie mają ostatnio dośc radosna wizje chrześcijaństwa bez cierpienia,wymagan.I co mnie irytuje tworza sobie jakies wypaczone dogmaty,jak np zniesienie celibatu.Dla mnie sprawa jest prosta jak uznaje przynalerznośc do kościoła katolickiego to akceptuje przyjete przezeń dogmaty.Dlatego ostatnie dyskusje w kawiarni sa dla mnie abstrakcja i tyle.

    1. To, co Ciebie przeraża, mnie również przeraża. Z tym, że akurat celibat, to nie jest żaden dogmat. Zwróć uwagę, że w prawosławiu nie ma obowiązkowego celibatu. Zasady są tam takie – decyzję o zawarciu związku małżeńskiego trzeba podjąć przed święceniami prezbiteriatu, a zarazem ta decyzja odcina od możliwości wyświęcenia na biskupa. A różnic dogmatycznych między nami prawie nie ma (prawosławie nie uznaje tylko tych dogmatów, które zostały ogłoszone po schizmie – ale to są akurat dogmaty maryjne, a przecież prawosławie jest jeszcze bardziej maryjne, niż my). Te same zasady obowiązują w u unitów – a więc w Kościele Katolickim te zasady są dopuszczone (choć ograniczone tylko do Greko-Katolików).
      Sam przed laty napisałem list (z tych późniejszych, które już nie wchodziły do „Listów…”), w którym napisałem, że chciałbym zostać pierwszym żonatym katolickim księdzem. Pisałem o tym, że Pan ma dla każdego najlepszą dla niego drogę zbawienia – a tych dróg jest nieskończenie wiele. Nie można więc ze względów formalnych przed kimś drogę zamykać. Po tym liście podczas najbliższej pielgrzymki zbierano podpisy pod apelem do JPII o otwarcie tej drogi. Z tego, co usłyszałem w Radiu BBC (przez pewien czas nadawało w Polsce) pod tym apelem podpisało się (z tego, co pamiętam) 250 tys. pielgrzymów. A przecież jest jasne, że to nie ja organizowałem tę akcję podpisów. A więc sama widzisz, że to wcale nie jest coś niemożliwego.
      Natomiast nawet w tej sprawie drażni mnie, jak ktoś traktuje to, jako okazję do atakowania Kościoła. Niech Marek Jan zadeklaruje się tak, jak ja, że chce zostać wyświęcony na księdza, to wtedy będzie miał prawo o tym mówić, a mówić tylko po to, by atakować Kościół, to jest coś nie w porządku.

    2. Z tymi atakami to Masz rację,ale jak to napisałam to tez to było zle odebrane.A co do celibatu to opre się na Pismie św. „Człowiek bezżenny troszczy sie o sprawy Pana,o to jakby przypodobac się Panu.Ten zas ,kto wstąpił w związek małżeński,zabiega o sprawy tego świata…”św Paweł.Wiesz ja myslę,że ludzie ogólnie lubią sensacje i kontrowersyjne tematy.

    3. Ale zastanów się nad tą moją argumentacją – ja doskonale potrafię sobie wyobrazić małżeństwo, które RAZEM troszczy się o to, jak przypodobać się Panu. Problem, o jakim pisze św. Paweł, powstaje wówczas, gdy ten ksiądz-małżonek musi wybierać między Bogiem, a żoną. Takie coś też się może zdarzyć, ale wcale nie musi – tych formalnych dróg powinno być nieskończenie wiele tak, by Pan mógł każdego prowadzić po najwłaściwszej dla niego drodze.

    4. Ja rozumiem o co Ci chodzi tylko wydaje mi się że jak ktos chce całkowicie nasladować Chrystusa to jest sam,gdyz Chrystus był sam i calkowicie oddał się swojemu Ojcu.A poza tym mam znajomych kolegów pastorów i całkiem dobrze godzą obowiązki.Mnie tylko chodzi o to w tej całej historii o wierność wyborowi.Jesli ktoś decyduje się być księdzem i ślubuje pewne rzeczy to niech się tego trzyma.

    5. Oczywiście, że chodzi o wierność. Dlatego opisałem dokładnie, jak to jest w prawosławiu (zresztą w tamtym liście sprzed wielu lat również) – to jest bardzo ważne, że ślub zawiera się między niższymi, a wyższymi święceniami. Po pierwsze to eliminuje wszystkie takie, że ktoś wybrał celibat, a potem mu się odwidziało. A po drugie dziewczyna też wie, co wybiera.

    6. Podzielam Wasze zdanie, jednak temat „celibatu” jest dużo poważniejszy i głębszy. Blog to nie jest właściwe miejsce do dyskusji i omawiania tak ważnej i poważnej sprawy. Życie w małżeństwie jest tak bardzo skomplikowane, zawiłe i rodzi tak wiele problemów każdego dnia, że potrzebny byłby cud aby mogli jeszcze pełnić rolę kapłana. Niech się każdy zajmie swoim powołaniem, gdyż niosą one tyle zadań, że poszerzanie ich o dodatkowe obowiązki to ciężar nie do udźwignięcia. Iluż księży odchodzi z kapłaństwa, bo nie są w stanie udźwignąć ciężaru jaki na siebie wzięli i nie z powodu celibatu. Równie wymagający samozaparcia, pokory, wyrzeczeń własnego „ja” , jest warunek POSŁUSZEŃSTWA, jeśli nie gorszy niż celibat. Wspomnę chociażby o św.Ojcu Pio któremu zabroniono posługi duszpasterskiej, odprawiania mszy św. pomówiono i upokorzono dogłębnie. M< ma rację; "słowo się rzekło, kobyłka u płota". śluby trzeba zawsze wypełniać, zwłaszcza śluby dane Bogu, wszak kryteria i warunki znane są przed złożeniem przysięgi. Co się zaś tyczy bloga s.Małgorzaty, to coś mi się widzi, coś mi się zdaje, że jeszcze trochę a odzywać się tam będzie tylko MJ oraz MR; -tylko nie rozumiem nad czym Wy ubolewacie? Po co się tam pchacie gdzie Was nie chcą? Leszek rzekomo ując się za Igą? a prosiła go o to? jak raz i drugi Iga dostanie "po łapkach" od MJ czy MR, to pójdzie po rozum do głowy, że nie wsadza się palca pomiędzy drzwi i nie pcha się do "towarzystwa wzajemnej adoracji" bez zaproszenia. Czym Wy się przejmujecie?

    7. P.S. Leszku- a kogo taki kapłan-mąż miałby słuchać; biskupa czy żony? wszak ślubuje posłuszeństwo? przypomnę urywek z Pani Twardowskiej, dlaczego diabeł odstąpił od zabrania duszy Twardowskiego?”Ja na rok u BelzebubaPrzyjmę za ciebie mieszkanie,Niech przez ten rok moja lubaZ tobą jak z mężem zostanie.Przysiąż jej miłość, szacuneki POSŁUSZEŃSTWO BEZ GRANIC;Złamiesz choć jeden warunek.Już cała ugoda za nic.” No i kto miałby tu grać rolę Belzebuba; żona czy biskup?

    8. Basiu, ale nie możesz negować tego faktu, że są tysiące pastorów i tysiące popów (ale w polskim Kościele Prawosławnym sami siebie nazywają księżmi), którzy doskonale sobie dają radę. Oczywiście masz rację, że każdy powinien się zająć swoim powołaniem – ale wśród tych powołań są również powołania kapłańskie bez celibatu i małżeńskie w celibacie.

    9. Basia a jeśli chodzi o o.Pio to jego wiara została poddana ciężkim próbom.Jest wielu świętych,których ludzie uznali za szaleńców a oni mimo wszystko nadal ufali Bogu.To jest coś,gdyż niezwykle trudno jest trwać przy czymś jak ma się świat przeciwko sobie.I posłuszeństwo zwierzchnikom tez jest wtedy trudne.Ale jak popatrzy się na drogę św .siostry Faustyny,to tez miała trudno.m

  7. Basiu zgadzam się z Tobą,że posłuszeństwo wymaga chociazby z rezygnacji z siebie i ze swoich zachcianek równiez.Dlatego dyskusje o celibacie w kawiarence sprowadzały sie do czysto fizycznych aspektów,w ogóle nie biorąc pod uwagę wyższych wartości typu wiernośc itp.A przeciez nie jestesmy zwierzętmi,które kierują się popędami tylko i wyłącznie.Dlatego pisałam o radosnej wizji chrześcijaństwa.Poza tym zrobiłam z siebie głupka wciskając sie do kawiarni i na blog s.Małgorzaty chociaz nie byłam tam mile widziana.Ja lubie pisać,podoba mi sie tematyka bloga,ale nic na siłę.pozdrawiam m

    1. No i właśnie doskonale po trafię sobie wyobrazić takie małżeństwo, które patrzy w tym samym kierunku – właśnie na Boga. I mnie chodzi tylko o to, by tak też mogło być. I tu podkreślam owo TEŻ – myślę, że zasady powinny być dokładnie takie, jak w prawosławiu – wówczas nie brakowałoby tych, którzy wybieraliby celibat. Bo to nie chodzi o zastąpienie jednego modelu innym (jak to jest w KP), lecz o wielość dróg.
      Natomiast oczywiście jest prawdą, że konsekwencje tego byłyby bardzo rozległe i to wcale nie jest taka prosta sprawa – chociażby sprawa przejrzystości finansowej. Ale to wszystko są już sprawy wtórne i na pewno do rozwiązania – najważniejsza jest kwestia wielości dróg.

    2. Leszek ja się zgadzam,ale w protestancyżmie i w prawosławiu jest dopuszczane zawieranie małżeństw a w religii katolickiej nie.A jesli chodzi o służenie Panu Bogu jako małżeństwo,rodzina to jak najbardziej.I jest to piekne,jak dwie osoby maja te same wartości.Ale na tym polega miłość,żę patrzy się w tym samym kierunku.

    3. no fajna literówka he,he.A tak w ogóle to wlazłam do Ciebie bez powitania i zaproszenia,sorry…

    4. Ale jeśli można się wtrącić do tego, co napisałaś Basi – nie mów o sobie, że zrobiłaś z siebie głupka: te bzdury, które wypisywał MJ, przy których czytaniu robiło się po prostu niedobrze, wymagały reakcji. A więc nie mów, że robiłaś z siebie głupka – bo to Ty zachowałaś się tak, jak trzeba było (inna sprawa, że gdy takie podglądy są wygłaszane w kawiarence, gdzie nikt nie zagląda, to szkoda własnego zdrowia na polemikę).

    5. Wiesz mnie chodzi o normalne powymienianie poglądów.Nikt nie lubi jak pisze i nie dostaje odpowiedzi,bo wtedy czuje,że jest niemile widziany.Ja starałam sie wymieniać poglądy z każdym i nie ignorowac nikogo.Ale to jest normalne że w kazdym środowisku ludzie sie albo akceptują,albo nie.

  8. Igo, też uważam, że intencje Basi były zupełnie inne – Basi chodziło o to, że jej zdaniem blog Siostry należy sobie odpuścić, że Siostra całkiem świadomie oddała królowanie na swoim blogu parze MJ-MR – a skoro tak, to nie ma tam miejsca dla inaczej myślących. Sama przestała tam przychodzić i uważa, że my również powinniśmy dojrzeć do tej decyzji.
    Wypowiedź Basi absolutnie nie była wymierzona przeciwko Tobie (mało – uważa, że, Ty też kiedyś dojrzejesz do takiej decyzji).

    1. Nie Igo – „Czym się przejmujecie? – tym, że źle się dzieje na blogu Siostry? Że znowu MJ rozdaje innym swoje etykiety? – tak przecież funkcjonuje blog Siostry (i to przy jej aprobacie) i wy tego nie zmienicie!”
      Taki wg mnie był sens wypowiedzi Basi (a że przy okazji chciała mnie wbić szpilę, to już inna historia – Basia tak już ma; to nie dotyczyło Ciebie).

    2. W kontekście takiego znaczenia, jakie Ty przypisujesz słowom Basi, to akurat JEST CZYM SIĘ PRZEJMOWAĆ!
      (ale w moim przekonaniu to niepotrzebnie taki sen nadajesz słowom Basi – sama się zadręczasz, a to nie o to chodziło (a na dodatek długo się tak będziesz zadręczać, bo Basia zapewne przeczyta to dopiero po świętach (z tego, co wiem)))

    3. Leszku, nie chciałabym powtarzać tego, co napisałam Monice, ale trochę rozwinę – przeczytaj dokładnie wypowiedź Basi od słów: „Leszek rzekomo ująć się za Igą” – czy w kontekście tych zdań, to ostatnie brzmiące: „Czym Wy się przejmujecie?” nie brzmi tak, jakbym to ja była tym CZYMś?

    4. Leszku, nie chciałabym powtarzać tego, co napisałam Monice, ale trochę rozwinę – przeczytaj dokładnie wypowiedź Basi od słów: „Leszek rzekomo ująć się za Igą” – czy w kontekście tych zdań, to ostatnie brzmiące: „Czym Wy się przejmujecie?” nie brzmi tak, jakbym to ja była tym CZYMŚ?

    5. Leszku < tak, tak, tak …. i jeszcze raz TAK; właściwie zrozumiałeś moją wypowiedź. Autorka bloga sama dopuściła do takiej sytuacji, że panoszy się na jej blogu mający przywilej czyli patent i wyłączność na rację MJ oraz MR, dlatego każdy kto tam zabiera głos powinien być świadom konsekwencji.Igę zawsze lubiłam, lubię i będę lubić, choćby dlatego, że ona deklaruje że wszystkich "miłuje" nawet tych, którzy ją obrażają dlatego nie nazwałabym jej jako rzecz "czymś" bo jest dla mnie KIMś. Przepraszam, że na jakiś czas zamilknę, ale gorący okres w mojej rodzinie; jeden wnuczek będzie miał chrzest św. w święta w drugi wnuczek "w drodze" i może lada chwila pojawić się na świecie; dla mnie to teraz sprawy priorytetowe, bo dodatkowo dwie wnuczki z niecierpliwością wyczekują przyjazdu babci; życzenia świąteczne będą jutro na moim blogu dla WAS WSZYSTKICH; zapraszam i pozdrawiam; buźka ***http://ocalic-od--zapomnienia.blog.pl/

  9. cyt.: „Tam gdzie jest pozór jest jednak dobro. Jeśli bym miał unikać pozorów zła, to miałbym wycofać się z czynienia dobra tam, gdzie ktoś mógłby choćby tylko pomyśleć, że czynię zło.” Jeżeli chodzi o werset 22 BT to patrzyłbym na to w ten sposób; Św. Paweł pisze: nie lekceważcie, badajcie, zachowujcie, UNIKAJCIE… a więc są rady bezpośrednio kierowane do mnie słuchacza, wskazówki jak ja mam na to patrzeć. Nie – jak piszesz Panie Leszku, że ktoś mógłby pomyśleć, że robię zło. Bo przy takim myśleniu nie mógłbym robić niczego, bo z pewnością znajdzie się jakiś oponent, który znajdzie choćby drzazgę czegoś złego (w jego rozumieniu). Jeżeli uważam, że sytuacja nosi znamiona zła, to w to nie wchodzę, bo mogę być pewny, że jeżeli zrobię krok dalej to wdepnę, choć wcześniej tylko śmierdziało (mówiąc tak obrazowo). Ta biblijna przestroga wiele razy mnie osobiście uchroniła od grzechu. To czy tłumaczenie jest poprawne (w sensie językowy) to nie wiem, ale pozostałe jakie Pan przytacza, w zasadzie mają tę samą wymowę znaczeniową. RS

    1. Iga- dla mnie JESTEŚ KIMŚ a nie czymś. A „czymś” była POLEMIKA pomiędzy, rzekłabym, wrogo nastawionymi do siebie osobami. Przepraszam, jeśli tak to odebrałaś; jestem bardzo zajęta przez sprawy rodzinne i nie nam czasu na bieżąco odpowiadać;
      pozdrawiam

  10. Basia napisała czym my sie przejmujemy w sensie sytuacji na blogu a nie w kontekście twojej osoby.Dzieki za obrone mnie na blogu ale to i tak nie miało sensu.Zawsze w tych potyczkach wygrywał MJ chociaż twoje i innych komentarze były ciekawe a ja nie zamierzam komuś wchodzic do tyłka bez wazeliny,żeby byc akceptowana

    1. Moniko, usiłowałam to tak odebrać, że Basi chodziło o sytuację na blogu, a nie o mnie konkretnie, ale jakoś nie wychodzi…
      Pozdrawiam i Wesołych Świąt życzę. Szczerze.
      Iga.

  11. No widzicie dziewczyny! – tyle lat znam Basię, że doskonale rozumiem, co chce wyrazić swoimi słowami!
    Przy czym, by było do końca jasne – mnie się wydaje, że Siostra sama zaczęła mieć wątpliwości co do postawy MJ i całkiem skutecznie go wymiksowała usuwając tamtą słynną opowiastkę o pewnym księdzu z bloga i pisząc, że jak już musi o tym pisać, to niech pisze o tym w kawiarence.

  12. Leszku– genialna diagnoza:”siostra całkiem swiadomie oddała królowanie na swoim blogu”…Genialna, ale przerażająca- jaka bowiem jest kondycja i formacja osób , które mienią się być „ludźmi Kościoła” , dopuszczając jednoczesnie deptanie swiętości i próby ośmieszania kapłanów….Choć MJ błądzi , szuka po omacku a przy okazji rozdaje ciosy na prawo i lewo, często na oślep- to nie on jest głównym odpowiedzialnym za deptanie wartości jakie ma miejsce na wiadomym blogu.Coż powiedzieć- Kościól od wieków jednoznacznie pokazuje jaka jest rola i miejsce zakonnicy. Dla mnie budująca jest pełna dyskrecji , wyważona postawa Siostry Marty.Tego jednak nie mogę powiedzieć o innej pani.Wszystkim Wam gratuluje własciwej postawy wobec opisywanych zjawisk. Ja już dawno tam sie nie odzywam ponieważ autorka bloga manipulowała moimi komentarzami, zmieniając w sobie dogodny sposób sens moich wypowiedzi.Teraz wiem, że to chyba wstyd tam pisać.Izabela

    1. Izabelo, oczywiście bardzo sobie cenię s. Martę, ale proszę, nie przeciwstawiaj ich sobie nawzajem – inne są ich charyzmaty, inne to są OSOBY. Ale obie służą Kościołowi i obie ten Kościół ubogacają.
      I radzę Ci – nie podlizuj się tak Markowi Janowi. On jak Cię olewa, tak nadal olewać będzie, a Ty w końcu poczujesz niesmak do siebie samej. To nie jest dobra dla Ciebie droga.

  13. Marek Jan dla mnie drogą? chyba na bezdroża 🙂 🙂 🙂 Ale Marek Jan nikogo nie „olewa”. On tylko niektórych stara sie obrazić, żeby nie zdradzali jego tożsamości i nie pisali o nim w sieci. Otwórz oczy Leszku- nie wszystkie „sprawy” między ludźmi kręcą się wokół tzw. spraw męsko- damskich. Nawet jeśli Marek Jan chciałby, żebyś Ty tak to widział. Marek Jan służy wszechpotężnej machinie medialnej i dla niej jest w stanie zrobić..prawie wszystko. Uważam jednak, że Marka Jana trzeba ratować, bo szkoda człowieka. Nawet jesli Ty to moje pragnienie nazwiesz „podlizywaniem się” :)Co do obu sióstr: tylko jedna z nich nią jest . I dobrze wiesz która.Izabela

  14. Kochani, życzę Wszystkim Czytelnikom Leszkowego Bloga radości i pokoju serca, bez lęku, jakim jesteśmy otoczeni. Bóg przyszedł pojednać świat ze Sobą i nam zlecił posługę jednania. Jedność to nie znaczy jednakowość. Jedność to zrozumienie, że ludzie są różni, w różny sposób dochodzą do Prawdy i w różnym tempie. Dziękuję także za miłe słowa pod moim adresem. Szkoda, że owe słowa nie odnoszą się do treści publikowanych postów, bo one są mojego autorstwa lub też redakcji/cytaty/, a do zachowań Czytelników. Dziedziniec pogan, czyli miejsce na wątpliwości pozostaje marzeniem papieży. Szkoda także/te słowa nie odnoszą się absolutnie do Leszka/, że twierdząc, żeśmy poznali Chrystusa, nie potrafimy przyjąć tych, którzy mają wątpliwości oraz, że akurat na moim blogu „prawdę znający” zachowują się niezbyt elegancko. I w tym problem. Najważniejsza bowiem jest miłość i przez nią, świadczoną sobie wzajemnie ludzie poznają, żeśmy chrześcijanie. Nie przez szyderstwo, wzajemne obrażanie się i wytykanie wszelakich wad. Nie przez kopanie po łydkach i „odkrywanie prawdziwej tożsamości” czyli …ploty lub sianie podejrzeń. Trudne, ale polecam szkołę życia z ubogimi. Można pod przykrywką degradacji i zagubienia zobaczyć ziarna złota w ludzkim sercu. I zawstydzić się własną małością. Pozdrawiam Wszystkich z całego serca. Wasza nie-prawdziwa- s.Małgorzata

    1. Droga i prawdziwa Siostro.Wszystkiego dobrego z okazji nadchodzących Swiąt.Przede wszystkim zdrowia i wypoczynku o ile to możliwe.Proszę uściskać Artura.m

  15. Izabelo Tobie też życzę wszystkiego dobrego.I zapewniam Cię ,że Siostra jest prawdziwa z krwi i kości.Pozwolę sobie powiedzięć iż wszelkie potrzebne charyzmaty dane od Pana Boga też posiada.Ale możesz dalej poszukiwać i zgłębiać ten temat.Zyczę wytrwałośći.m

Możliwość komentowania została wyłączona.