Odpowiedź dla Asenaty

Asenato,

Spróbuję Ci odpowiedzieć na Twoje wątpliwości tak, jak ja-katolik to rozumiem (bo tu jednak są pewne drobne różnice między protestantami, a katolikami). Zacznę od tego, że gdyby było tak, jak protestanci przedstawiają nauki katolików, jakoby to katolicy uważali, iż zasłużyli sobie swoimi uczynkami na to, by się znaleźć w niebie, to akurat Twoje wątpliwości byłyby rozwiane. Tyle, że katolicy wcale tak nie twierdzą – każdy z nas, kto się znajdzie w niebie, znajdzie się tam dzięki miłosierdziu Bożemu (czyli dzięki usprawiedliwieniu, jak to nazywają protestanci). Ale uczynki odzwierciedlają to, na ile człowiek idzie za podszeptami Ducha Świętego. Innymi słowy nikt nie może powiedzieć, że sobie zasłużył na niebo, bo po pierwsze to dobro, które od niego płynie, tak naprawdę nie płynie od niego, tylko od Boga, a po drugie nikt z nas nie jest tak doskonały, by zawsze pełnić wolę Bożą – a więc to usprawiedliwienie jest zawsze konieczne!

Ale patrzmy dalej na te nasze uczynki, które są wynikiem konkretnych decyzji, jakie człowiek podejmuje pod wpływek Ducha Świętego – otóż to wypełnianie woli Bożej, to jest nic innego, jak okazywanie miłości! Bóg jest Miłością i zadaniem każdego człowieka tu na ziemi jest nauka miłości. A w dniu sądu Bóg nie będzie nas pytał o nic innego, tylko o naszą miłość!

I teraz mówię ja, katolik, tak, jak ja to rozumiem:

Skoro w dniu sądu Pan będzie pytał mnie jedynie o moją miłość, to tym samym nie będzie pytał o formalną przynależność do Kościoła, nie będzie pytał o sakramenty, jakie przez całe życie będę przyjmował i nie będzie pytał o to, jak wiele czasu poświęciłem na studiowanie Słowa Bożego – będzie pytał tylko o moją miłość. A więc będzie pytał, jak to wszystko, o czym przed chwilą wspomniałem, przełożyło się na miłość, jaką obdarzałem innych ludzi.

Mnie będzie łatwiej dostać się do nieba, bo więcej rozumiem, jak to działa, ale Bóg nikogo z dostępu do Siebie (czyli do owego nieba) nie wyklucza! Bóg sądzi jedynie z miłości! Wręcz przypuszczam, że skoro w godzinie śmierci odzyskamy pierwotną jedność z Bogiem (nie będzie nad nami ciążył grzech pierworodny), to ten osąd przeprowadzimy sami – to my sami albo wybierzemy Boga, albo Go odrzucimy (czyli skażemy się na piekło).

Przy czym ja jako katolik, mam pewną przewagę nad protestantami – bo ja mam jeszcze czyściec (to oczywiście żart, że mam przewagę – śmieję się tak, bo protestanci czyśca nie uznają).

Co to jest czyściec? – to taki stan duszy,  która w pełni rozpoznaje dobro i zło, ale która dostrzega jak wiele jej brakuje do pełni miłości i dostała czas by tę miłość doskonalić. W tym momencie przyrównuję to do takiego obrazu, gdy płonie ognisko i do ognia włożymy jakiś materiał. Jeśli jest jednolity, wypala się równomiernie. Jeśli są jakieś wtrącenia, to tam powstają dodatkowe płomyki i tam przepala się natychmiast. Póki nasza miłość ma jakieś obce wtrącenia, nie możemy w pełni zjednoczyć się z Miłością (czyli osiągnąć stanu nieba), bo na tych wtrąceniach uleglibyśmy kompletnemu wypaleniu.

Po to by w pełni zjednoczyć się z Miłością (czyli osiągnąć stan nieba), sami musimy być idealnie czyści.

*   *  *

Asenato,

Drążyłaś ten temat tak bardzo, bo chciałaś znaleźć odpowiedź na to, na ile Twój brak przynależności do Kościoła, uniemożliwi osiągnięcie stanu nieba (bez względu na to, co by się pod tym kryło). Odpowiedź Olimpii Ciebie wyklucza, ale ja zwracam uwagę, że Ty w dniu sądu jeszcze będziesz mogła pójść za Jezusem. Ten, kto przez całe życie służył miłości (tak, jak ją pojmował), tak naprawdę służył Miłości – bo Bóg w każdego wszczepił pragnienie miłości.

Nam jest łatwiej, bo więcej rozumiemy – działamy bardziej świadomie, ale każdy nawet w chwili umierania będzie mógł Go wybrać. Ty też będziesz mogła Go wybrać. Amen.

12 odpowiedzi na “Odpowiedź dla Asenaty”

  1. Dziękuję za tak wyczerpującą odpowiedź.

    Bóg jest Stworzycielem,Bóg jest Ojcem.
    Stworzył ludzi niedoskonałych.Ludzie musieli mieć skazę bo inaczej byliby jak Bóg.

    Bóg jako Rodzic ma dzieci,jedne go kochają,słuchają.Idą przez Rodzica wydeptanymi ścieżkami.
    Inne dzieci się buntują ,pyskują,popełniają błędy.Wydeptują własne ścieżki ,nieraz wśród chaszczy.
    Bóg jest Rodzicem on kocha te dzieci grzeczne,ale też i te przynoszące mu samych trosk.
    My ludzie nie jesteśmy w stanie pojąc tak na prawdę Miłości Boga.To my ludzie niejako segregujemy ludzi na dobrych i złych.
    A nie znamy zamysłu Boga.

    1. Tak – ale jednego możemy być pewni: On nas wszystkich kocha! I On wszystkich chce doprowadzić do Siebie. Wszystkich. Choć wielu z nas i tak będzie się krzywiło i Jego nie wybiorą – bo oni by lepiej to urządzili. Nie bardzo wiedzą, na czym by to lepiej miało polegać, ale i tak Go nie wybiorą.

  2. Ja odnoszę się do Boga Biblii.Sama mam trochę inne podejście do istoty Boga.

    Jeżeli Bóg nas tak wszystkich kocha,dlaczego najpierw wpuścił nas na drogę grzechu.
    Grzech rozumiem jako to nieposłuszeństwo biblijne.Nic się po prawdzie Bogu nie udało.Wszystko co stworzył potem niszczyć musiał.

    1. Odpowiedź jest banalnie prosta – On chce, byśmy nauczyli się kochać, a miłość możliwa jest jedynie w wolności! Tylko człowiek wolny może kochać – zniewolony może dokonywać nawet czynów bohaterskich, ale nie będą one płynąć z miłości.
      A więc Bóg musiał dać nam wolność i tę wolność szanować – gdyby tak nie było, nikt z nas nie mógłby się nauczyć kochać.

    2. Asenato….nie znam Cię (jeszcze) ale chciałabym Ci powiedzieć, że dla mnie, „heretyckiej katoliczki” (Leszek przy mnie to jest wzór ortodoksji) właśnie to, że – jak piszesz – „Bóg wpuścił nas na drogę grzechu” (tak naprawdę to my sami się na nią wpuściliśmy i wciąż wpuszczamy) – jest największym dowodem Jego miłości do nas. Dlatego że uczynił nas wolnymi. Nie chciał mieć z nas dobrych, posłusznych marionetek. Chociaż przypuszczam, że jako dobrego Ojca musi Go niejednokrotnie boleć serce, kiedy patrzy na to, co wyprawiamy. Co ja, Alba, czasem wyprawiam. A mimo to, On pragnie, byśmy Go kochali i wybierali to, czego On chce jedynie z własnej woli. Czy to nie jest piękne?

      1. Droga Albo
        Jako heretyczka ,nie katolicka 😉 serdecznie Cie pozdrawiam
        Przykład
        Mamy rzeźbiarza,który rzeźbie dzieło swego życia. Długo i skrupulatnie.Dzieło zostaje ukończone,ale cóż to…? Niestety nie jest do końca udane.
        Kto winien zaniedbania rzeźbiarz czy rzeźba?

        Bóg oczywiście wiedział,że człowiek własną ścieżką podąży,prawda?

  3. Bóg dał człowiekowi wolność czyli wolna wolę.Ta wolna wola musi się jednak mieścić w granicach wyznaczonych przez Wolę Boga.Przekroczenie tej Woli jest uznawane za grzech.
    Bóg wiedział,że człowiek przekroczy granicę wyznaczoną i zostanie ukarany.
    Więc gdzie ta wolność?

    1. Asenato…mnie się wydaje że to jest tak. Wszechwiedza Boga polega na tym, że widzi On w jednym momencie wszystkie możliwe ludzkie wybory w danej sytuacji. I wszystkie ich możliwe konsekwencje. Fizyk by powiedział, że widzi cały „horyzont zdarzeń”. Wszystkie światy równoległe, jeśli wolisz. Ale to BÓG, który ma władzę nad czasem i przestrzenią. My, ludzie, żyjemy tylko w jednym wymiarze – i nasza wolność polega właśnie na tym, że wciąż możemy wybrać jedną z dostępnych opcji. Gdybym odpowiedziała „nie” na oświadczyny mojego męża – moje dzieci nigdy nie przyszłyby na świat. Całe moje życie wyglądałoby dziś inaczej. Jak? Nie mam pojęcia. Ale wiem, że Bóg to wie. I w każdej sytuacji ma dla nas jakiś plan awaryjny.

      1. Rozumiem,że zakładasz,że Bóg zna wszystkie drogi naszego wyboru.Uważasz,ze Bóg widząc jadący samochód wie ,że dojdzie do kraksy? I tak się temu przygląda? Tu nie ma wyboru,tu jest wypadek losowy.
        Aż tak Boga bym w ludzkie życie nie wciągała.

        1. Ale Bóg wie wszystko – a więc m.in. zna konsekwencje tego wypadku, ale także skutki tego, by do wypadku nie doszło. Mało – on to zna nie tylko w odniesieniu do osoby poszkodowanej, ale także sprawcy tego wypadku. I On to wszystko uwzględnia!

  4. Z dzieciństwa pamiętam takie zdanie Pani Bozia małe grzechy karze natychmiast – ale czy podobne znajdziesz w dojrzałej wierze?
    Bóg nie kieruje nami, jak małpkami w cyrku, by każde nieposzłuszeństwo spotykało się z odpowienią reakcją trenera. Bo Bóg nie jest trenerem – my naprawdę mamy wolność (i tak naprawdę ta wolność nas często wkurza pod hasłem Jak Bóg mógł do tego dopuścić!)
    Granica rzeczywiście musi istnieć, bo inaczej Bóg by nie był Bogiem – to nie On by kierował losami świata. A więc są jakieś granice, do których Bóg nie dopuszcza. Teologia mówi, że dopuszcza, jeśli z jakiegoś zła, Bóg będzie mógł wyprowadzić jeszcze większe dobro.

Możliwość komentowania została wyłączona.