7 Trwajcie więc cierpliwie, bracia, aż do przyjścia Pana. Oto rolnik czeka wytrwale na cenny plon ziemi, dopóki nie spadnie deszcz wczesny i późny. 8 Tak i wy bądźcie cierpliwi i umacniajcie serca wasze, bo przyjście Pana jest już bliskie. 9 Nie uskarżajcie się, bracia, jeden na drugiego, byście nie popadli pod sąd. Oto sędzia stoi przed drzwiami. 10 Za przykład wytrwałości i cierpliwości weźcie, bracia, proroków, którzy przemawiali w imię Pańskie.
(Jk 5)
W dzisiejszych czasach brakuje nam cierpliwości. Wszystko chcielibyśmy już, natychmiast i najlepiej, by to nas nic nie kosztowało…
Tymczasem Jakub podaje nam świetny wzór – rolnik na efekt swojej pracy musi czekać co najmniej rok. Pośpiech tu się nie zda na nic – jest czas siewu i czas żniw… Co raz mniej jest ludzi, którzy wyrastają w tym rytmie, którzy ten rytm rozumieją…
Tymczasem ten sam rytm obowiązuje, gdy chcemy wyjść naprzeciw miłości. Każdej miłości. W tym tej największej – Jezusa Chrystusa.
Trwajcie więc cierpliwie, bracia, aż do przyjścia Pana.
To ja postaram się bardziej aby być cierpliwą. 🙂
To czasami niełatwe – ale warto 🙂
Ale wiesz na przestrzeni lat patrząc dziś z perspektywy jest już jakaś poprawa. 🙂 Kiedyś chciałam być taką „manipulantką czasu” a Pan mi mówił: nie; wolniej, nie teraz, poczekaj itd. i chyba trochę się już nauczyłam np. czekania bo ono jest takim czasem dojrzewania do tego, co na mnie czeka. 🙂
🙂
Leszku – chyba największą moją bolączką jest brak cierpliwości i wytrwałości. Dobrze powiedzieć „trwajcie w cierpliwości” kiedy w moim przypadku jest to nierealne mimo szczerych chęci, bardzo mnie korci…….. czasami aż skręca z niecierpliwości; pozdrawiam Basia
Oczywiście Bogu jest łatwo być cierpliwym, bo On jest poza czasem. Ale my powinniśmy przynajmniej próbować. I nigdy nie powinniśmy tracić nadziei..
Och ! jak by to powiedzieć; Bóg chyba uwzględnił fakt, że jestem bardzo niecierpliwa i przyspieszył moje badania w szpitalu z 15 grudnia ma 13 grudnia, a to są imieniny św. Łucji patronki mojej wnusi. To dla mnie dobry znak; pozdrawiam i niecierpliwić się będę aby jak najprędzej tutaj potem zajrzeć; polecam się Waszej modlitewnej pamięci; pozdrawiam
Nawet jeśli nie będę cierpliwa -to niczego nie zmieni. Niczego nie przyspieszy…zburzy tę harmonię życia, którą mogę zbudować.
Dokładnie tak – a potem pisze się notki o tym, jak to czuje się ostrze siekiery na szyi.
No, cóż – cierpliwość na pewno nie jest moją mocną stroną, Leszku. Często, modląc się, wykłócam się z Bogiem, że dłuży mi się czas „pustyni” (którą sama wybrałam), że chciałabym już wrócić do „domu.” A jednak – czy jest w naszej mocy skrócić choć o jeden dzień czas „oczyszczenia” który Bóg wyznaczył? I może chodzi tu o to, by stale TĘSKNIĆ do Spotkania, jak w tej pięknej przypowieści Ojców Kościoła, gdzie zakochana dziewczyna biegnie za olbrzymem, mimo że wie, że nigdy nie zdoła go dogonić…Tak więc… „jak oczy sług na ręce ich panów, i jak oczy służebnicy na ręce jej pani – tak oczy nasze ku Panu, Bogu naszemu, dopóki się nie zmiłuje nad nami…” A ufam, że kiedyś się zmiłuje…
Może się nawet okazać, że to oczekiwanie wykracza już poza nasze życie. Ale czymże ono jest wobec wieczności. Ale Tobie oczywiście życzę, by wasze oczekiwanie wypełniło się jeszcze tu na ziemi.
Leszku, trochę nie na temat. Napisałeś kiedyś, że Onet zlikwidował Ci bloga. Właśnie szukałem wolnych adresów, okazuję się, że mnóstwo jest zajętych przez wiele lat przez puste blogi, albo z jednym i jedynym postem. Zatem nie traktuje Onet wszystkich jednakowo. Jarek Kefirek dzisiaj dał ciekawy post, dający wiele do myślenia. Daje się chłop wmanewrowywać w różne brednie, ale dzisiaj dociera do sedna, za wyjątkiem antysemickich wstawek.
Zdecydowanie nierówne. Szczególnie, że każdego dnia po kilka osób przychodziło (niedużo, ale zawsze), a nawet bywało, że ktoś zostawiał nowe komentarze. A najgłupsze jest to, że przecież wystarczyłby jeden mail z ostrzeżeniem.
Prawdę pisząc to trochę się wkurzałem. Mnóstwo fajnych adresów zajętych. Jeden z blogów utworzony pięć lat temu, goły jak nowo narodzony, 22 wejścia od początku, pomimo to nadal istnieje i blokuje mi adres. Potem wszedłem na zamach.eu i od razu dostałem trojana. Nawet nie udało mi się poczytać. Ach, żizń…
Możesz spróbować napisać do niego. Nie ma co prawda pewności, czy z tego konta, na które założył blog, odbiera pocztę, ale spróbować można.
Aż tak bardzo mi nie zależy. Wymyślę inne nazwy. Mnie tylko intryguje dlaczego jesteśmy tak nierówno i niesprawiedliwie traktowani. Czytałem wczoraj bloga Kefirka (Astral-projection.blog.onet.pl) i niestety czuję, że zaczyna mieć sporo racji. Ataki na komputery blogerów nie ustały. Ponadto ewidentne blokowanie witryn opisujących katastrofę smoleńską, zaczyna świadczyć o powrocie twardej cenzury. Po prostu kolego, stajemy się niewygodni. Możemy zapomnieć, że uda się uratować demokrację. Brzmi to być może z dzisiejszej perspektywy na wyrost, ale coś jest na rzeczy.
No to zajrzałem tam. Ale ten fragment dyskusji dobił mnie kompletnie:otrzymujesz drugie ostrzeżenie! to ostatni raz przed definitywnym zbanowaniem, mośku! jarek_kefirek 2010-12-08 14:43
Kefirek dobija mnie co rusz. Ten i inne fragmenty mnie też dobijają. Jednakże wyszukuje on ciekawe linki do innych stron i choć czyni spostrzeżenia, z którymi się nie zgadzam, to moje własne na podstawie tych notek są mam nadzieję ciekawsze. Skomentowałem zresztą krytycznie Kefirka, co można przeczytać, pod jego notką.
A najnowszym postem dobił mnie totalnie. Czy Polacy, pomimo swojej wysokiej inteligencji potrafią używać rozumu? W zasadzie powinienem przeprosić Ciebie Leszku, że podkusiło mnie skierowanie Twojej uwagi na blog Kefirka, ale moja ostatnia teza brzmi następująco: pewien historyk co czytał w ukryciu Mein Kampf i który został pemierem, zanadto przejął się rolą propagandy i indoktrynacji w dziele zdobywania i utrzymywania władzy. Niektóre tezy z Mein Kampf jako żywo pasują do obrazu współczesnego. A może mam tylko zwidy? Rozumiem władzę, że chwyta się wszelkich sprawdzonych sposobów, ale nie rozumiem społeczeństwa, które w oparciu o swoje doświadczenia przynajmniej teoretycznie powinno się uodpornić na propagandowe brednie.
Nie masz za co przepraszać. Ja Ci za to mogę powiedzieć, że na dziś zapraszała mnie Kluzik-Rostkowska do kina „Kultura” na zakładanie partii, a gdy się zgodziłem, zaczęła przepraszać, że wynajęła za małą salę i być może się nie dostanę. No to w końcu nie poszedłem.
A szkoda, może miałbym wśród znajomych ministrów 🙂
Nie miałbyś, bo ja nie mam „parcia na politykę”. Kiedyś Marcin Przybyłowicz, gdy był v-ce Prezesem PC, chciał mnie wciągnąć do polityki, ale się nie dałem, to tym bardziej teraz teraz nie mam takich ambicji. Teraz zależało mi tylko na tym, by im okazać swoje poparcie – nic więcej.
PS. To może również ja jestem winnym porażki Jarka w wyborach prezydenckich? W końcu czytając mojego bloga, być może szepnąłeś pani Kluzik parę nieodpowiedzialnych pomysłów z mojego bloga. Chociażby ten o konieczności stworzenia łagodnego wizerunku prezesa. No i ten pomysł o konieczności tworzenia nowej partii, mógł być wyjątkowo nieodpowiedzialnym podszeptem z mojej strony.
Nie masz co sobie wyrzucać, bo nic nie podpowiadałem – ja jej nie znam osobiście. Zacząłem jej okazywać poparcie dopiero wtedy, gdy ją Prezes wyrzucił.
taaa.Wytrwale i cierpliwie odchodze od Boga.//precschp27.blog.interia.pl/ obczaj, prowadzi go moj znajomek ktory nie wie ze ja to ja 🙂 nieglupio pisze
No proszę – kto mnie odwiedził! Przyznam, że niedawno wspominałem sobie czasy Twojego bloga 🙂 Zajrzałem na tego linka – i chętnie dodam go do linkowni.