Basia na swoim blogu napisała notkę dotyczącą inicjatywy ustawodawczej Prezydenta. Notkę tę zatytułowała Mój idol…, do której ja dopisałem swój komentarz:
Z punktu widzenia osoby wierzącej tylko Bóg w ostatecznym rozrachunku decyduje o życiu – zarówno o poczęciu, jak i o śmierci. Ale nawet dla osoby niewierzącej, o ile tylko przyjmuje, iż życie jest najwyższą wartością, aborcja jest dopuszczalna jedynie i wyłącznie w sytuacji zagrożenia życia kobiety. A więc zarówno przesłanka eugeniczna, jak i ciąża w wyniku przestępstwa nie są podstawą do aborcji.
Wniosek do TK składali posłowie Konfederacji i część posłów Zjednoczonej Prawicy (nie sprawdzałem tego, ale przypuszczam, że głównie byli to ziobryści) + jeden poseł PSL-Kukiz’15. Listy TK nie podawał, ale wg OKO Press, na podanej przez tę agencję liście, Jarosława Kaczyńskiego wśród wnioskodawców nie było. Czy Prezes wiedział, że TK będzie teraz sprawę rozstrzygał? – obawiam się, że nigdy się nie dowiemy (Kaczyński nigdy się nie przyzna do tego, że mógł tego nie wiedzieć – a rzeczywiście mógł nie wiedzieć). Pytanie, czy gdyby wiedział, historia potoczyłaby się inaczej?
Obawiam się, że nie – PiS nie wprowadził takiego zwyczaju, by wszystkich odpowiednio wcześniej o czymś uprzedzać i odpowiednio do tego przygotowywać. Ale nawet jeśli Prezes sam by wiedział, to nie spodziewałby się takiej reakcji. A tymczasem taka reakcja była od dawna przygotowywana (choć nie było jeszcze wiadomo na co konkretnie), skoro na początek były wydrukowane tysiące odpowiednich plakatów. Ale paradoksalnie ogrom odpowiedzi zaskoczył również organizatorów, skoro już dziś tych plakatów nie ma, już się skończyły. To jest też pytanie do służb specjalnych, dlaczego tych przygotowań wcześniej nie wykryły?
Adam napisał Tymczasem, że użyję metafory, zaprzedał duszę diabłu dla partykularnych interesów, tu: by chronić PiS, który gwarantował mu spokojny pobyt w pałacu prezydenckim, z czym o tyle się nie zgodzę, że nie chodziło tu o interesy PiS (bo te dla A. Dudy już dziś nie są tak ważne), co po prostu o dobro obywateli. Zaprzedał duszę diabłu, ale po to, by nie dopuścić do destrukcji państwa (podobnej do tej, jaką kilka miesięcy wcześniej podjęto w Stanach zjednoczonych).
Zwróćmy uwagę, że najprostszym rozwiązaniem byłoby, aby teraz szybko się dogadać i uchwalić bardziej precyzyjne sformułowania w konstytucji. Tyle, że żadna ze stron tego nie chce – każda z partii politycznych chce coś ugrać dla siebie (a bez dogadania się, Konstytucji się nie zmieni).
W moim przekonaniu Prezydent uważa, że dla przyszłości narodu najważniejsze jest zapobiec eskalacji protestów (i to nawet kosztem samego prawa), bo jak tego się nie zrobi, to może się okazać, że już niedługo nie będzie czego zbierać.
Okazało się, że ten komentarz spotkał się z polemiką:
Jeśli pan czytał ów artykuł oko.press to tam jest napisane, że autorami wniosku do TK byli dwaj posłowie PiS: Bartłomiej Wróblewski i Piotr Uściński. Na 119 posłów, którzy podpisali się pod tym wnioskiem było 11 posłów Konfederacji, więc pana zdanie o tym, kto składał wniosek, ułożone jest na opak. W dodatku nie jest wymieniony żaden ziobrysta. Po co ta manipulacja? Akurat J. Kaczyński był na tej liście zupełnie zbyteczny, wystarczy, że on tą partią rządzi bezwzględnie, czyli nic bez niego. Do czasu niedawnego powołania go na wicepremiera nigdy pod niczym się nie podpisywał, a jednak chyba nie ma wątpliwości, kto tym krajem osobiście rządził.
Zapytam, ale proszę bez obrazy, jak trzeba być naiwnym, że by wierzyć, że prezydent to zrobił dla dobra kraju? Ja w ogóle takiej argumentacji nie pojmuję. Projekt zaostrzenia ustawy aborcyjnej tkwił w TK przez trzy lata. Czy to za mało czasu, aby wypracować taki kompromis, który proponuje dziś, tym bardziej, że nie dało się zapomnieć protestu czarnych parasolek z 2016 roku? Czyżby wszyscy politycy PiS nagle cierpieli na sklerozę? Komu panie Leszku chce to pan wmówić? Najprostszym rozwiązaniem było tego kompromisu nie ruszać. To co zrobił TK, to kompromitacja, to co teraz robi prezydent Duda, to kompromitacja do kwadratu. Sam pan pisze: „nawet dla osoby niewierzącej, o ile tylko przyjmuje, iż życie jest najwyższą wartością, aborcja jest dopuszczalna jedynie i wyłącznie w sytuacji zagrożenia życia kobiety. A więc zarówno przesłanka eugeniczna, jak i ciąża w wyniku przestępstwa nie są podstawą do aborcji”, a przecież prezydent Duda jest osobą wierzącą, przynajmniej tak deklaruje. Skoro pan czyni jednoznaczne aluzje do niewierzących, co z wierzącym prezydentem?
Już na koniec, też odwołam się do pana słów: „Prezydent uważa, że dla przyszłości narodu najważniejsze jest zapobiec eskalacji protestów (i to nawet kosztem samego prawa), bo jak tego się nie zrobi, to może się okazać, że już niedługo nie będzie czego zbierać”. Czyż ta konkluzja nie potwierdza moich oskarżeń? Posunięcie prezydenta jest wyrachowanym zagraniem w sytuacji, kiedy już prawie nikt nie wierzy w dobre intencje PiS. Więc ja powiem wprost, sytuacja sama się uspokoi, nie da się miesiącami żyć na petardzie, ale jeśli tylko TK opublikuje wyrok, będzie jeszcze gorzej niż teraz. I nie pomoże zapewnienie posłów PiS, że prace nad projektem ustawy prezydenta są w toku. Jeśli zaś rząd wyprowadzi przeciw protestującym WOT lub inne jednostki militarne, by protesty stłumić, widzę tylko jeden scenariusz – krwawa rewolucja. A wtedy naprawdę będzie niewiele do zbierania.
Którą podjąłem:
Nie czytałem artykułu OKO Press – szukałem jednak informacji o tym, kto się podpisał (co OKO Press opublikowało na zasadzie listy proskrypcyjnej – pamiętam, jak tuż przed stanem wojennym czytałem listę założycieli Klubów Rzeczpospolitej Samorządnej, szukając swojego nazwiska; kolega spytał, czy czytam listę proskrypcyjną? – niedługo po tym takie listy funkcjonowały, a ta OKO Press wyraźnie miała taki charakter). Tak, jak napisałem, nie sprawdzałem, czy na tej liście przeważali ziobryści, czy nie; nade wszystko interesowało mnie, czy był tam Jarosław Kaczyński. Skoro pan potwierdza, że go tam nie było, to tym samym nie może pan uważać, iż wiedział on o planowanym rozpatrzeniu wniosku (nikt nie miał obowiązku go informować, skoro on nie był jednym z wnioskowawców). A musi się pan zgodzić ze mną, że jeśli nie wiedział, to na pewno tego by nie ujawnił.
Wymienia pan, iż wniosek ten czekał od 2016 roku – to nieprawda; tamten wniosek trafił do zamrażarki; ten był złożony 19 listopada 2019 roku.
Napisał pan Zapytam, ale proszę bez obrazy, jak trzeba być naiwnym, że by wierzyć, że prezydent to zrobił dla dobra kraju? To ja spytam pana, jak trzeba być człowiekiem zdegenerowanym, by w motywacji innych ludzi widzieć wszystko, tylko nie pragnienie dobra. Proszę nie patrzeć na innych swoimi oczami. Proszę mi wierzyć, że na świecie są ludzie, którzy kierują się dobrem.
Jeśli chodzi o rozróżnianie wiernych i niewierzących, to podkreśliłem, że dla wierzących wystarczy fakt, iż to Bóg zarezerwował sobie prawo do decydowania o życiu – to dotyczy wierzących. Poprzez to podkreslenie ukazałem, że te zasady dotyczące aborcji dotyczą wszystkich (również niewierzących), o ile tylko uznają, że życie jest wartością najwyższą. A więc proszę nie czynić takiej manipulacji, że to jasno przeze mnie przedstawione stanowisko dotyczące aborcji dotyczy tylko wierzących – jeśli pan sie z tym stanowiskiem nie zgadza, to tym samym mówi pan, iż życie nie jest dla pana wartością najwyższą!
Ale zostawmy to – dlaczego więc Andrzej Duda przyjął tę inicjatywę ustawodawczą?
Bardzo wyraźnie to określiłem – on widzi, że w Polsce jest teraz realizowany ten sam scenariusz, jaki kilka miesięcy temu zaczął być realizowany w USA.
Jeśli pan tego nie zauważa, to obawiam się, że to pan jest naiwny (albo może po prostu za mało spostrzegawczy?).
Sądziłem, że to będzie koniec dyskusji, ale się myliłem:
Najpierw przyznam się do pomyłki. Faktycznie ostatni projekt ustawy o zakazie aborcji Kai Godek został złożony do Sejmu 19.XI.2019 roku. On jednak niczym nie różni się od pierwszego, a ta konieczność ponownego złożenia wniosku wynikała z zakończenia kadencji Sejmu, który schował pierwszy do „zamrażarki”. J. Kaczyński tak zarządził.
Kwestia wiedzy prezesa. Trzeba się wrócić do „ustawy futerkowej”, bo tu faktycznie prezes Kaczyński nie wiedział, że nie wszyscy posłowie Zjednoczonej Prawicy zachcą się przychylić do wolą wodza. Przekonany o swojej władzy liczył na pełne posłuszeństwo mimo gróźb za niesubordynację. Czy wobec tego posłowie, inicjatorzy pomysłu przekazania zapytania o konstytucyjność drugiego wyjątku do TK mogli działać bez wiedzy prezesa? Gdyby to było bez jego woli, zawiesiłby ich tak samo jak antyfuterkowców. On nie ma z tym żadnego problemu. Pozostaje pytanie, czy Kaczyński wiedział o wyroku, czy nie? Nie mógł nie wiedzieć, bo data ogłoszenia tego wyroku była zapowiedziana wcześniej. Czy mógłby nie przewidzieć, jaki będzie to wyrok? Panie Leszku, trzeba by być naiwnym przedszkolakiem, by twierdzić, że nie znał, nie spodziewał się takiego wyroku, jaki zapadł. Nie po to kierował swoich sędziów do tego gremium, aby go czymkolwiek zaskoczyli. Pozostaje otwartym pytaniem, czy mógł zapobiec ogłoszeniu wyroku. W tym kraju, w czasie rządów PiS, Jarosław Kaczyński wszystko może. Nawet działać bez wymaganego trybu.
Zostawię kwestię listy posłów inicjatorów skierowania zapytania do TK bez komentarza, tylko dlatego, że oko.press pokazało skan oryginalnej listy. Oczywiście, może pan zarzucić temu mediu oszustwo, rzecz w tym, że żaden poseł PiS tego nie zrobił, a oni takich spraw nie puszczają płazem.
Na koniec odniosę się do argumentu o uznaniu życia za wartość najwyższą. Dyskwalifikuje pana stwierdzenie „Bóg zarezerwował sobie prawo do decydowania o życiu” i przymuszanie niewierzących do takiego interpretacji wartościowania życia. Bo o ile mogę się zgodzić z tezą, że życie jest najważniejsze, to w żadnej mierze nie uznaję tego, jako boskie prawo, skoro w żadnego Boga nie wierzę. Pozostaje kwestia „wartości najwyższej”. Jeśli ją interpretować dosłownie, to jest to pojęcie względne, całkowicie zależne od kultury społecznej, w jakiej żyjemy. By nie być gołosłownym odniosę się do problemu uchodźców. Czy ich życie jest dla nas wartością najwyższą? Teoretycznie powinno być, niestety z tym bywa różnie, szczególnie w naszym kraju. Ok, uchodźca to nie dziecko nienarodzone, potrafi już sam decydować o sobie, co nie zmienia faktu, że on też jest życiem, i jak pan twierdzi – jego życie jest wartością najwyższą.
No właśnie – sam pan napisał, że tę pierwszą wersję to sam Prezes włożył do zamrażarki. Jarosław Kaczyński jest takim politykiem, który bardzo bacznie przygląda się sondażom. Ja bym się nie zdziwił, gdyby się okazało, że ktoś mu wyciął numer (tyle, że do tego nigdy się nie przyzna). Ale to jest wątek całkowicie uboczny, bo przecież sam pisałem, że gdyby o wszystkim wiedział wcześniej, to i tak społeczeństwo nie byłoby przygotowywane do tych zmian.
A z kolei to, co orzeknie TK było całkowicie jasne – to orzeczenie nie mogło być inne, niż wcześniejsze w tych sprawach jeszcze z czasów Andrzeja Zolla i następnego z czasów Andrzeja Rzeplińskiego. No i było takie (dlatego wcześniej Prezes zadbał o tę zamrażarkę).
A teraz to, co najważniejsze: Dyskwalifikuje pana stwierdzenie „Bóg zarezerwował sobie prawo do decydowania o życiu” i przymuszanie niewierzących do takiego interpretacji wartościowania życia.
Bardzo proszę czytać uważnie – przecież bardzo wyraźnie podkreślałem, że to stwierdzenie dotyczy wierzących – pan nim nie jest, więc wcale nie oczekuję od pana uznania tego zdania (tym bardziej proszę mi nie insynuować tego, że takiego podejścia od pana oczekuję).
Natomiast wielokrotnie podkreślam, że to, co pan przypisuje wyłacznie wierzącym, dotyczy każdego, kto uznaje że życie jest dobrem najwyższym.
I proszę oszczędzić sobie tego bełkotu, jakim chciał mnie pan uraczyć. Jeśli jakaś wartość jest najwyższa, to jest najwyższa – a więc nie ma żadnej innej, która miałaby w nią godzić! A więc jedyna sytuacja dopuszczalnej aborcji, to wybór między życiem dziecka, a życiem matki, o ile nie można uratować jednego i drugiego. Jeśli pan widzi jeszcze inne sytuacje, które oznaczają możliwość aborcji, to mówi pan, że życie nie jest wartością najwyższą (lecz wskazuje pan inne wartości, które od życia są ważniejsze).
Wcześniej pisałem, że nie godzę się na pyskówki. Imputowanie mi bełkotu, eliminuje mnie z dyskusji, bo to nie jest argument, nawet jeśli się pan ze mną nie zgadza.
A co ja na to poradzę, że pan mówi bełkotliwie? Wytłumaczyłem panu, co to znaczy życie jest wartością najwyższą – pozostawało panu albo wskazać wartości, które pan uważa za wartości wyższe, niż życie ludzkie, albo zgodzić się ze mną, że jedynie zagrożenie życia matki jest jedyną przesłanką do aborcji. Ale pan nie uczynił ani jednego, ani drugiego – wyraźnie widać, że co by pan nie powiedział, to pan sam we własnych oczach by się ośmieszył. Więc pan się obraził.
No trudno, z człowiekiem, który nie ma odwagi spojrzeć na siebie w prawdzie, trudno dalej rozmawiać.
Leszku> czy nie wydaje Ci się dziwnym, że Adam- ateista podważa PROPOZYCJĘ Prezydenta dotyczącą aborcji jako niezgodną z nauczaniem KK, aby zasiać w nas wątpliwość; podważyć zaufanie do Prezydenta. Ubrałabym to w takie [moje] słowa;
widzisz Basiu – ten Twój idol prezydent nie jest taki święty za jakiego go uważasz. Sprzeniewierza się naukom KK.
Mnie się to skojarzyło z kuszeniem Adama i Ewy w raju;
„Szatan przybiera postać węża i wślizguje się do raju. Jest pięknym skrzydlatym stworzeniem, w powietrzu lśni jak polerowane złoto. Nie pełza po ziemi, lecz przenosi się z miejsca na miejsce za pomocą skrzydeł i jak człowiek jada owoce. Szatan wcielił się w węża, zasiadł na drzewie znajomości dobrego i złego i począł powoli spożywać jego owoce.
Gdy nadarzyła się sposobność dla szatana, odezwał się więc do niej, podchwytliwie pytając: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie ze wszystkich drzew ogrodu wolno wam jeść?”
Były to słowa łagodne, przyjemne, dźwięcznym głosem przemawiał do zdziwionej Ewy. Po naszemu – była to podpucha…,podstęp .
Ewa wdała się w rozmowę z wężem. Pochlebstwa oszołomiły i odurzyły. Zwodnicze omamienie i nędzne oszustwo.
Słowami Pisma Św. zasiać wątpliwość i podważyć zaufanie. Wykazać, że mój IDOL wcale nie jest taki święty, jakiego udaje.
Szatan -[wierzący w istnienie Boga] twierdził zuchwale, że Bóg oszukał ludzi. Adam -ateista przybiera rolę obrońcy nauk KK byle wykazać, że prezydent nas oszukuje. Insynuuje, że prezydent dla własnego interesu łamie nakaz Boży. Ba, niby żartobliwie uświadamia mi, że jestem zaślepiona, jako kobieta zakochana 🙂
Czyż nie tak samo mamił szatan Ewę w raju?
Czy mam nadal wykazywać podobieństwo sytuacji?
Dokładnie tak! Nic dodać, nic ująć!
Skutek kuszenia w raju był taki, że Ewa sama została kusicielką.
Mój blog miał posłużyć do tego, abym kusiła innych [podżegała] do buntu wobec prezydenta. Jak do tego doszłam? odpowiedź zawarta jest w jednym moim komentarzu;
Aisab
31 października 2020 o 14:19
…..Myślę, że wiem o co Ci biega; czy nie liczyłeś na to, że jak przystało na „mohera” zjadę Prezydenta z góry na dół, bo „zdradził” nauki Kościoła??? Póki co on się waha; rozważa, konsultuje; bada; ma wątpliwości i ja także mam. Jednak to jeszcze nie jest grzech. Na pewno nie rozwieję tych wątpliwości tutaj na blogu. Potrzebna jest MODLITWA.
to MODLITWA naprowadziła mnie na to – że jestem kuszona.
I z tym kuszeniem doskonale sobie poradziłaś 🙂 (a kusiciel już nie będzie Cię nękał, bo wie, że nie da rady)
Nie byłabym tego taka pewna 🙂 🙂 🙂
Strzeżonego – Pan Bóg strzeże!
Oj Leszku, Leszku jakiś TY naiwny. Kaczyński bierze w swe ręce wszystkie resorty siłowe, niczym Jaruzelski, przed stanem wojennym, a Ty sugerujesz, że władza niczego nie wie. Nie tylko, że wie, to już podjęła działania i na dodatek jest to jej na rękę.
Ja jedynie mówię, że nikt nie może twierdzić, iż wiedział, bo mógł nie wiedzieć. Ale jednocześnie zwracam uwagę, że to jest jedynie szczegół – bo i tak nawet jeśli wiedział, to nie przewidział aż takiej reakcji.
Chyba przewidział. Inaczej, by nie obejmował resortów siłowych. Inna kwestia, że to dopiero początek tej rozgrywki. Dużo zależy od tego co będzie się działo w USA.
Myślę, że aż takiej reakcji się nie spodziewał, bo i sami organizatorzy aż takiej się nie spodziewali (skoro pokończyły się te plataty, które wcześnie rozesłali po całem Polsce).
Ale zdaje się, że masz rację, że Prezes czeka na wynik wyborów w Stanach (wcześniej o tym nie pomyślałem, a to by dobrze tłumaczyło, dlaczego czeka). Z tym, że z drugiej strony pytanie, kiedy te wyniki będą? – jest wielce prawdopodobne, że dopiero w grudniu. Ale może istotne jest tylko to, czy zamieszki nie wybuchną od razu po wyborach?
No, i wygląda na to, że ciśnienie w balonie spada. Szybciej, niż się spodziewałem.
Tego nie umiem ocenić – może bardziej do tego się przyzwyczailiśmy?
Mnie martwi jednak co innego, oderwanie hierarchów kościelnych od rzeczywistości jest przygnębiające. Jeśli tak dalej pójdzie w takim tempie, to kwestia, czy Ktoś czytuje nasze blogi, będzie najmniej istotna.
Ale z drugiej strony internet spłaszcza tę hierarchię – staje się mało ważna.
Teraz zauważyłem tę dyskusję „poza moimi plecami”. Ale co mi tam 😉
Powtórzę swój komentarz z 1 listopada: „Wcześniej pisałem, że nie godzę się na pyskówki. Imputowanie mi bełkotu, eliminuje mnie z dyskusji, bo to nie jest argument, nawet jeśli się pan ze mną nie zgadza” i go podtrzymuję.
Rzecz w tym, że w żadnej mierze nie odnosiłem się do zagadnienia „kwestii wartości najwyższej”. Tę wątek wyciągnął pan jak magik z kapelusza, nie chcąc się ustosunkować do projektu prezydenta Dudy w kategoriach moralno-etycznych religii katolickiej, która stawia sprawę jasno i bezapelacyjnie.
Teraz czytam słowa Basi: „czy nie wydaje Ci się dziwnym, że Adam- ateista podważa PROPOZYCJĘ Prezydenta dotyczącą aborcji jako niezgodną z nauczaniem KK, aby zasiać w nas wątpliwość; podważyć zaufanie do Prezydenta. (…) Mnie się to skojarzyło z kuszeniem Adama i Ewy w raju” – resztę sobie daruję. Otóż to, ateista punktuje prezydenta, bo Wam to nie przeszkadza (co innego gdyby autorem projektu był ateista, zwolennik aborcji, temu by się oberwało). Tymczasem Episkopat jakby na zawołanie potwierdza moje, ateisty wątpliwości, i co? Ano nic. Jak Duda był idolem, tak nim pozostał. Tak, to była z mej strony chęć zasiania w Was wątpliwość, tyle, że ja Was do niczego nie kuszę. Możecie sobie oceniać prezydenta jak chcecie. Pozwolę sobie tylko na prywatną ocenę Waszego stosunku do aborcji. Na mój prywatny, osobisty użytek, a na pewno nie będę go rozgłaszał światu.
Miało być „ten wątek”
Człowieku, jesteś jedynie zabawką w rękach szatana – to on ją kusił, Twoimi ustami, aby i ona zaczęła kusić innych. Ale Basia szczęśliwie się nie dała. Przy czym jeszcze raz podkreślam, że jedyny powód, dla którego aborcja może być usprawiedliwiona, jest zagrożenie życia kobiety – gdy i z jedenj strony stale życie człowieka i z drugiej również życie człowieka, to pozostajemy przy tym, że życie człowieka jest najwyższą wartością. A więc z punktu etyki łatwo jest rozstrzygnąć to, kiedy aborcję można usprawiedliwić.
Ale czym innym jest rozstrzygnięcie moralne, a czym innym jest stanowione prawo. Za mało jest ludzi, którzy rozumieją, że dla każdej matki i dla każdego ojca najważniejsze jest to, by przytulając to umierające dziecko (zapewniajać jemu miłość w tym odchodzeniu), pożegnać to dziecko (pan się pytał skąd ja to wiem – wystarczy czytać o tym u tych, którzy przez to przechodzili) – a jak jest za mało, to jeszcze nie dorośliśmy do tego… Takie prawo, jakie proponuje Andrzej Duda jest lepsze od tego, które było (a przy tym odpowiadające obecnie już powszechnemu zrozumieniu, że uśmiercanie dzieci z Zespołem Downa jest niegodne ludzkości).
Może zejdźmy na poziom ziemski i porozmawiajmy po ludzku, bez bajkowych argumentów? Niech pan sobie zostawi tego szatana dla Basi, ja nie jestem zainteresowany.
Nie wiem jak ja mam to wytłumaczyć, a przecież sprawa jest prosta jak blat ołtarza. Trybunał Przyłębskiej uznał, że druga przesłanka dopuszczenia aborcji jest niezgodna z Konstytucją, ta która mówi o możliwości terminacji ciąży w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego płodu. Zostawmy na razie na boku ocenę moralną. Prezydent Duda składa de facto projekt takiej samej ustawy (w miejsce zakwestionowanej) opierając się na pojęciu letalności, co w myśl nauk Kościoła nie jest dopuszczalne. Potwierdza to swoim komunikatem Episkopat. A pan, z niezrozumiałym uporem ciągle o pierwszej przesłance, gdzie mowa o zagrożeniu życia kobiety lub płodu, albo obojgu jednocześnie. To są dwa różne przypadki, obok trzeciego – z powodu gwałtu lub kazirodztwa. Dodam, że Kościół nie uznaje w tej kwestii prawa stanowionego, wiec i argumentacji o wyższej konieczności społecznej nie powinien pan używać. Jeśli mi pan nie wierzy, proszę zapytać swojego proboszcza, albo przewodnika duchowego, choć mnie wystarczą oficjalne wyjaśnienia Kościoła.
Wrócę do oceny moralnej. Pisze pan: „Za mało jest ludzi, którzy rozumieją, że dla każdej matki i dla każdego ojca najważniejsze jest to, by przytulając to umierające dziecko (…)”. Twierdzenie górnolotne, ale ewidentnie życzeniowo-nakazowe. Może pana taki widok zrozpaczonych rodziców rozczula, ale to nie pan tę tragedię przeżywa. Staje się pan „widzem” o dość dziwnych gustach, które wynikają li tylko z pana religijności. Oczywiście, może pan tak oceniać, w końcu podobno jesteśmy ludźmi z wolną wolą, ale nie wolno panu tej oceny nawet nie tyle narzucać innym, ile takiej postawy wymagać. Nie ma pan po prostu uprawnień do tego, aby decydować o tym jak ludzie mają przeżywać tragedię.
To, że pana obraz świata jest zubożony o cały ten wymiar bytów duchowych, nie oznacza, że moje opisy mają tego świata nie obejmować – ja mam swój światopogląd i pana do jego przyjęcia nie zmuszam, więc i pan niech nie zmusza mnie do przyjmowania pańskiego światopoglądu. Dla mnie pan jest zabawką w oczach w oczach szatana, to on wykorzystuje pana do kuszenia Basi – a że dla pana są to jedynie bajki, to tylko pana problem. Skoro pana dowartościowuje to, że to pan jest tak sprytny i pan uważa, że to pan osobiście ją kusi, to niech pan tak o sobie myśli – mnie to nie przeszkadza.
Ale ad rem.
Jeszcze raz – z punktu widzenia religii ważne jest jedynie to, że to Bóg zachował sobie prawo do decydowaniu o życiu ludzkim – zarówno o jego początku, jak i o śmierci. A skoro tak, to życie ludzkie jest dobrem najwyższym – nie ma jakiejkolwiek wartości, która mogłaby większa (bo to życie wprost od Boga pochodzi).
Ale osoby niewierzące, nie uznając istnienia Boga, również mogą uznawać, iż życie ludzkie jest dobrem najwyższym. Humanizm – to jest podstawa do takiego myślenia (a więc to samo prawo moralne może mieć źródło w Bogu – ale wcale nie musi).
O ile to prawo wyznajemy, to niezależnie od tego, czy jesteśmy osobami wierzącymi, czy nimi nie jesteśmy, uznajemy tylko jedną, jedyną przesłankę do aborcji – zagrożenie życia matki (bo każda inna przesłanka stawiałaby inne wartości wyżej, niż życie).
I to będzie mówił Episkopat, i to samo będzie mówił każdy humanista!
Ale życie, jest życie i prawo stanowione nie zawsze idzie w zgodzie z prawem moralnym. Katolik nie może stanowić prawa, które by odchodziło od kanonów moralnych, jakie w danym prawie są zawarte, ale z drugiej strony nikt od katolika nie wymaga, by głosował tylko za takim prawem, które by było całkowicie zgodne z prawem moralnym. Propozycja Andrzeja Dudy w stosunku do dotychczasowego rozwiązania dodatkowo chroni dzieci z Zespołem Downa (i jeszcze paroma schorzeniami) – jest więc lepsze od dotychczasowego. Każdy katolik powinien popierać tę propozycję, chyba że uważa, iż w dzisiejszej sytuacji jest możliwe zniesienie całkowite przesanki eugenicznej.
A na koniec proszę, by pan ze mnie nie szydził (Staje się pan „widzem” o dość dziwnych gustach, które wynikają li tylko z pana religijności), lecz radziłbym porozmawiać z ludźmi, którzy to przeszli, poczytać, jak oni to wszystko przeżywają, jak wracają do siebie (nb. największą podłość zwolenników aborcji można było zobaczyć na cmentarzu, na którym zniszczono pomnik dzieci nienarodzonych – wielu rodziców nie ma tego szczęścia, by doczekać urodzenia dziecka; nawet urodzenie tego martwego dziecka, jest dla nich ważne i ważne są takie pomniki).
Jestem jeszcze osłabiona dolegliwościami, lecz postaram się zebrać myśli.
Adamie stwierdzasz; „teraz zauważyłem tę dyskusję „poza moimi plecami”.
1) gdzie mieliśmy Cię powiadomić, że rozważamy temat kuszenia i dotyczy on także Ciebie?
2) nawet gdybym wiedziała gdzie Ci dać znać, to nie odważyłabym się, pomna na incydent z Jotką; którą lojalnie poinformowałam o tutejszej notce będącej kontynuacją polemiki związanej z jej komentarzami; wierna zasadzie „nic o nas bez nas” i za to wylała się mnie fala hejtu na jej blogu, w którym sam uczestniczyłeś. Mam nauczkę aby nie być lojalną.
3) Leszek zapisuje na swoim blogu swoje komentarze z innych blogów m.in. z mojego i chyba ma ku temu powód, bo gdy wykasowałam kiedyś swój blog, to zniknęły także jego „mądrości”
4) Ty jesteś przyziemny, zatem dla Ciebie wszystko wydaje się proste jak …”blat ołtarza”. Lecz my oprócz blatu widzimy na nim jeszcze monstrancję a niej Pana w Najświętszym Sakramencie, stąd [moim zdaniem] ta trudność w porozumieniu;
mam nadzieję, że c.d.n. teraz muszę odpocząć pozdrawiam 🙂
P.S Adamie – czy Ty na blogu Zrzędy nie pisałeś o mnie beze mnie ? a ta fala hejtu jaka się tam na mnie wylała ukształtowała mój obraz w oczach wielu Twoich Czytelników. To tylko dowodzi o mentalności Kalego. Tobie wolno „za plecami” innych urabiać „gębę” zwłaszcza katolikom [obrabiać tyłek innym], m.in. mnie, ale gdy to dotyczy Ciebie to oburzenie? Oj, nieładnie 🙂