Dziś pod następującym adresem http://www.fakt.pl/Olejnik-Kaczynski-moze-wygrac,artykuly,72026,1.html pojawił się artykuł Moniki Olejnik „Kaczyński może wygrać”.
Odnoszę wrażenie, że dla autorki jest to czarny scenariusz, przed którym chce ona przestrzec swoich czytelników, co widać po samym uzasadnieniu przypuszczeń:
Rząd atakuje jedynka TVP, Radio Maryja, Nasz Dziennik – tak zmasowanej akcji jeszcze w minionym dwudziestoleciu nie było.
(rozumiem, że chodzi tu o ataki na „jedynie słuszną” opcję polityczną; no bo o swoim udziale w atakach na inną opcję, jak sądzę, pamięta). Dodaje do tego:
Jeszcze niedawno Jarosław Kaczyński mówił o prawych i nieprawych Polakach, a teraz zmienił ton i przekonuje, że mógłby nawet porozumieć się z Donaldem Tuskiem. … Ja jednak nie wierzę w możliwość porozumienia między Platformą Obywatelską a PiS … Czy Polacy dadzą się nabrać na spektakl autorstwa sztabu Jarosława Kaczyńskiego? Nie wiemy.
A więc choć jeszcze nie tak dawno płakała nad tym, że miała swój udział w zmasowanych atakach na Lecha Kaczyńskiego, dziś tak samo, jak wtedy, wie na pewno, że prawdziwy obraz Jarosława Kaczyńskiego jest taki, jaki „od zawsze” kreśliła dla obu braci. Innymi słowy nie wierzy, by osobista tragedia mogła zmienić lidera PiS-u, by mógł szczerze uznać, iż wobec kruchości wszystkiego, co na ziemi, pora szukać tego, co łączy, co buduje, a nie pola do konfliktów… Monika Olejnik wyraźnie sądzi innych po sobie – pamięta swoje łzy, a teraz widzi, że postępuje dokładnie tak, jak przed tragedią smoleńską. Tak to właśnie bywa, że najczęściej innych oceniamy po sobie…
Ale czytajmy dalej:
Poza tym, Jarosław Kaczyński jest łagodny, ale jego partia robi to, co do niej należy, czyli ma pretensje do prokuratora generalnego o nieudolne śledztwo w sprawie katastrofy. Najwidoczniej PiS zapomniało, że Andrzeja Seremeta wybrał przecież Lech Kaczyński. Partia Kaczyńskiego cały czas atakuje rząd za to, co się dzieje ze śledztwem. Sama mam uwagi do prokuratora generalnego, bo dziwią mnie różne rzeczy, ale zupełnie czym innym są zastrzeżenia dziennikarza, a czym innym prowadzenie przez PiS kampanii politycznej z tragedią smoleńską w tle.
To ciekawe, że dziennikarzom wolno mieć wątpliwości, a politykom nie – szczególnie w okresie, w którym z powodu owej tragedii, której dotyczy śledztwo, stanęliśmy przed koniecznością przyspieszenia wyborów.
Ten cytat jest zresztą ciekawy również z innego powodu – okazuje się bowiem, że nie ma nic nagannego w manipulowaniu informacją. Monika Olejnik napisała:
Najwidoczniej PiS zapomniało, że Andrzeja Seremeta wybrał przecież Lech Kaczyński.
Na czym polega manipulacja? – owszem to prezydent wybiera, ale spośród trzech kandydatów, których przedstawia mu premier. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że kto, jak kto, ale Monika Olejnik doskonale o tym wie; pisze jednak tak, by osobom niezorientowanym zasugerować, iż Andrzej Semereta to „człowiek prezydenta”.
Ciekawy jest też kolejny wątek podniesiony przez Monikę Olejnik (i to wytłuczonym drukiem):
Pytanie, na ile Kaczyńskiemu sprzyjają też błędy Platformy. Partia ta starała się być łagodna, kulturalna, zgubiła gdzieś strategię.
Okazuje się zatem, że jedyne błędy Platformy, to to, że „starała się być łagodna, kulturalna” i że odsunęła Palikota. Ciekawe, ciekawe… (- czyżby to była zapowiedź powrotu Janusza Palikota?) W każdym razie rozumiem, że właśnie w kontekście tej strategii, od której nie wolno jej zdaniem odstępować, należy odczytywać to przekonanie Moniki Olejnik, że do porozumienia PiS-u z PO nie dojdzie. No i trudno jej nie wierzyć – PO doskonale sobie radziła bez poparcia PiS-u przez tyle lat, więc tym bardziej teraz nie będzie chciała porozumienia.
Charakterystyczny jest przy tym cytat z końca artykułu, gdzie Monika Olejnik pisze o Bronisławie Komorowskim:
Może mu sprzyjać poparcie ze strony osób kojarzonych z lewicą. Pomogłoby mu też, gdyby poparł go Grzegorz Napieralski pod hasłem powstrzymania powrotu IV RP.
Monika Olejnik posługuje się tu znanym od dawna motywem straszaka – okazuje się więc, że nieważne są poglądy polityczne; ważne jest jedynie zmobilizowanie się wszelkich sił politycznych przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu. Ba, okazuje się że nawet samego Grzegorza Napieralskiego dobrze jest postraszyć utratą władzy w SLD, byle tylko udzielił poparcia B. Komorowskiemu:
Jednak nie sądzę, by szef SLD zrezygnował. Jak dostanie swoje dwa procent, to go partia rozliczy i przestanie być szefem SLD.
(nb akurat w tym Monika Olejnik strzela zupełnie na oślep – podejrzewam, że jeśli G. Napieralski wycofa się przed I turą, to jak na moje wyczucie wskaże na A. Olechowskiego)
Ale przejdźmy do końcówki tekstu:
Kandydatowi PO na pewno pomogłoby też większe zaangażowanie Donalda Tuska w jego kampanię. Choć z drugiej strony, tu czai się pewne niebezpieczeństwo – niektórzy mogą zadawać sobie pytanie, po co im prezydent, który będzie Donaldem Tuskiem bis.
…
Zresztą, z punktu widzenia interesów Platformy, wydaje się, że rezygnacja Tuska ze startu w wyborach prezydenckich była błędem. Choć też nie wiemy, jak byłby on oceniany jako kandydat po smoleńskiej katastrofie.
Donald Tusk nie mógł przewidzieć takiego rozwoju wydarzeń – nie mógł się spodziewać, że gdyby nie zrezygnował z wyborów, to głównymi konkurentami w ubieganiu się o fotel prezydencki byliby liderzy dwóch największych partii. Dziś zwolennicy PO są przerażeni stałym spadkiem popularności ich kandydata i zadają sobie pytanie, jak by to wyglądało, gdyby ich kandydatem był on; tyle tylko, że te pytania już niczego nie zmienią – kandydat jest już zarejestrowany.
* * *
Dobrze pamiętałem te łzy w oczach Moniki Olejnik i dlatego chciałem przeczytać, co ona pisze dziś? Niestety zawiodłem się – spodziewałem się, że będzie szukać tego, co ludzi łączy. Tymczasem Monika Olejnik znowu wyciąga straszaka i straszy, jak tylko potrafi
.PS: Gdy to pisałem, nie wiedziałem jeszcze, że Janusz Palikot wraca – no a rzeczywiście wrócił.
Ja mam nadzieję, że J. Kaczyński mówił szczerze, ale niestety polskie piekiełko wróciło już do stanu zwykłego. Jasne, że Monika Olejnik będzie stać po stronie kandydata PO, tak samo jak jasne jest po czyjej stronie stoi RM i „Nasz Dziennik”. A manipulują z obu stron tak samo paskudnie i bardzo podobnym językiem. Widziałeś może zdjęcie „ojca Tuska” jako esesmana (chociaż w czasie wojny miał 9 lat)? Może znowu ktoś tak bardzo chce pomóc Tuskowi, żeby MNIEJSZOŚĆ (niemiecka) poparła Platformę… 😉
To że Monika Olejnik zawsze będzie stała po stronie PO zupełnie mi nie przeszkadza; żal mi tylko, że powraca do starych metod. liczyłem na to, że jest na tyle poważną osobą, iż jej łzy nie są jedynie na pokaz. A jeśli chodzi o Kaczyńskiego, to widać wyraźnie, że cały czas jest przybity – to po prostu nie jest ten sam człowiek. Pytanie, na ile inni mu pozwolą być takim przemienionym – PO chyba rzeczywiście nie przyjmie tych gestów (ten powracający Palikot niczego dobrego nie wróży). Strategią PO, do której nawołuje Monika Olejnik, będzie izolacja PiS-u. PO ma tylko dwie możliwości – albo odpowiedzieć na wyciągnięcie ręki przez PiS, ale wówczas trzeba się będzie realnie podzielić władzą; albo odtrącić tę wyciągniętą rękę, a wówczas nic się nie zmieni – wsparcie PSL-u wystarcza do sprawowania władzy. Jeśli uda się utrzymać izolację PiS-u, to jeszcze długo nikt nie będzie zagrażał w sprawowaniu władzy.
Leszku – nie ma się co łudzić; są ludzie np. aktorzy którzy mają łzy na zawołanie; widać M.Olejnik posiadła sztukę aktorską; mnie najbardziej bulwersuje ta zaciekłość i zajadłość wrogów J.Kaczyńskiego. Rozumiem, że może on komuś nie pasować do wizji Polski oraz jej przywódców, ale za nienawiść i pycha tak bardzo mnie poraża, że brak na to słów. Monika Olejnik należy do tych wszystkowiedzących; mających jedyną słuszną rację i nieomylnych; a łzy – no cóż zapewne nei Ty jedne dałeś się na nie nabrać;
Basiu, myślę, że te łzy były szczere. Tyle że przemiana nietrwała.
Przeciez sam piałes z zachwytu jak to Olejnik się zmieniła, naiwny jestes jak dziecko
I bardzo mnie to cieszy, że mimo tylu lat potrafię jeszcze uwierzyć w czyjąś przemianę.
Nie wiem z czego tak sie cieszysz? z własnej naiwności?z braku realnego spojrzenia na świat?
Wydaje mi się, że to straszne być osobą zgorzkniałą, która cały świat widzi w czarnych kolorach. Zresztą sam Chrystus mówił, że mamy być jak dzieci, by wejść do Królestwa Bożego..
Nie myl pojęć, co innego zgorzknienie a co innego zwykły realizm i umiejętność oceniania faktów
A na jakiej podstwie oceniałaś, że przemiana Moniki Olejnik zakończy się wraz z pierwszym okresem przeżywania tragedii smoleńskiej?
Bo jakos w takie przemiany nie wierze. Podobnie było po smierci JPII, jednego dnia kibice się całowali a drugiego lali, ludzie mieli być lepsi a sa tacy sami jak byli.
Z kibicami jest specyficzna sprawa – żaden kibic indywidualnie nie zachowuje się tak, jak w grupie. Co innego przemiany w indywidualnym wymiarze. Ludzie byli oburzeni, jak się pojawiła pod pałecem prezydenckim i zarzucali jej, że to tylko gra na potrzeby mediów; nikt nie lubi przyznawać się do tego, że nie jest autentyczny – już choćby to powinno ją mobilizować do tego, by zachować na dłużej w soboe to, jak przeżywała tę katastrofę.
Dzisiejsza kampania PO dla Komorowskiego, pod tytułem Prezydentura nie dla idiotów, wydaje mi się wyjątkowo groźnym zjawiskiem. Tym jednym posunięciem, jeśli nie damy odpór takim zagrywkom, w zasadzie niszczona jest istota demokracji. Bowiem wystarczy, by media, bez uzasadnienia, wskazywały idiotów, a całe wybory zostają ustawione na modłę mediów.
Mam nadzieję, że aż tak źle nie będzie, że jednak stajemy się bardziej odporni na media. Trzeba tylko cały czas pokazywać te zabiegi, by w nikim nie doszło do uśpienia czujności.
„Prezydentura nie dla idiotów” – takie hasło może godzić w kandydata, który to hasło wymyślił [ukradł z Media Mark] zatem wskazywałoby, że sam jest idiotą, bo nic sensownego nie potrafi wymyślić tylko małpuje po innych. Co nam po takim prezydencie ?Leszku – ludzie na kim mają bazować wyborcy jak nie na mediach ? przecież osobiście nie znam ani Komorowskiego ani Kaczyńskiego. Jak nam się namalują w mediach tak ich odbierzemy;
Dlatego naszym obowiązkiem jest demaskowanie takich manipulacji.
Nie wiem czemu ale mój wpis podpisany Basia się nie wkleił tutaj ? albo mój internet szwankuje albo coś się psuje, bądź licho grasuje i mi kasuje ; niestety już nie dam rady odtworzyć tamtej wypowiedzi więc tylko zostawię pozdrowienia. ;
Nie czytam wszystkich artykułów związanych z polityką i drukowanych w prasie. Właściwie to omijam każdy, bo po prostu nie lubię tego zgłębiać. Ale to, co napisałeś na blogu przeczytałam uważnie i myślę, że pani Olejnik za każdy artykuł bierze przecież pieniądze. Dla kasy nieraz trzeba się rozpłakać, a po chwili nawet się roześmiać… Co tam, ze ktoś wyciągnie takie, czy siakie wnioski!..Pozdrawiam serdecznie. 🙂 In.
Nie każdy pamięta, jak to było z mianowaniem prokuratora generalnego, więc manipulowanie faktami jest groźne. A więc o tym trzeba pisać (i napisałem, choć w ten sposób przykryłem znacznie ważniejszą poprzednia notkę, mimo, że była tylko jeden dzień).
> Ten cytat jest zresztą ciekawy> również z innego powodu – okazuje się bowiem, że nie ma> nic nagannego w manipulowaniu informacją. Monika Olejnik> napisała: Najwidoczniej PiS zapomniało, że Andrzeja> Seremeta wybrał przecież Lech Kaczyński. Na czym polega> manipulacja? – owszem to prezydent wybiera, ale spośród> trzech kandydatów, których przedstawia mu premier. Nie mam> najmniejszych wątpliwości, że kto, jak kto, ale Monika> Olejnik doskonale o tym wie; pisze jednak tak, by osobom> niezorientowanym zasugerować, iż Andrzej Semereta to> „człowiek prezydenta”.Prezydent wybiera prokuratora generalnego spośród dwóch kandydatów, których przedstawia mu nie premier, a Krajowa Rada Prokuratury oraz K. Rada Sądownictwa.Olejnik poruszyła bardzo ciekawy wątek – „konfrontację” Komorowskiego z Kaczyńskim. Jeden znalazł się na świeczniku kompletnie nieprzygotowany, drugi kandyduje, jednocześnie chowając się za żałobą. Poddawanie w wątpliwość przemiany Kaczyńskiego jest moim zdaniem jak najbardziej na miejscu – bo tak naprawdę nie miał on okazji, by zaprezentować się w akcji i zachować się inaczej niż to było dotychczas. Spektakl sztabu PiS-u polega na tym, by prezentować „najprzyjemniejszych” posłów – Kluzik oraz Poncyljusza – a „złowrogiego” Kaczyńskiego chować tak długo jak się da. Nie odbieram mu prawa do żałoby (choć czy kandydowanie nie kończy żałoby?), ale jest to niepokojące, że rośnie mu poparcie nie za merytorykę, a z współczucia… Które gdy minie, zaowocować może kolejną niechęcią 3/4 Polaków do „prezydenta Kaczyńskiego” pod koniec kadencji…
Adku, bardzo mi miło Ciebie przywitać – już nie pamiętam nawet, kiedy byłeś u mnie po raz ostatni. Ale ad rem – dzięki za wyjaśnienia dotyczące powołania prokurator generalnego – fakt pozostaje faktem, że wbrew temu, co sugerowała Monika Olejnik, nie jest on „człowiekiem prezydenta”.Jeśli zaś chodzi o Jarosława Kaczyńskiego, to popatrz, jak on chodzi – w każdym jego ruchu widać, że to nie jest ten sam człowiek. Trzeba być wyjątkowo uprzedzonym do człowieka, by widząc to, uważać, że to jest tylko gra. A czy gdy piszesz „spektakl sztabu PiS-u”, to w tym sformułowaniu jest bezstronny, obiektywny opis rzeczywistości, czy dorabianie gęby? – niestety ewidentnie to drugie. Okazuje się więc, że skoro nie ma już walczącego Jarosława Kaczyńskiego, to trzeba go stworzyć, bo bez takiego Kaczyńskiego politycy PO i ich tuby propagandowe takie, jak Monika Olejnik, nie mają o czym mówić.
Bywać bywałem od czasu do czasu, ale nie komentowałem. Może teraz, jak znajdę trochę więcej czasu będę się znów bardziej udzielał…Ja nie odczytuję tekstu Olejnik jako „Seremet – człowiek Kaczyńskiego”, tylko „Seremet wybrany przez Kaczyńskiego”. Tak czy inaczej jej ocena krytykowania prokuratora generalnego jest zgodna z moją – PiS podważając kompetencje Seremeta, podważa decyzję zmarłego prezydenta…Nie chodzi mi o to, że zachowanie J. Kaczyńskiego jest grą – bardziej uznałbym „kampanię PiS-u” za „granie zachowaniem J. Kaczyńskiego”. Dość dobrze określa to sformułowanie Sikorskiego „kandydat specjalnej troski” – może niezbyt miłe, ale wg mnie prawdziwe. Czekam na prawdziwe wejście JK w kampanię, bo wtedy zobaczymy jaki obecnie on jest. Chciałbym wierzyć, że się zmienił – nie całkiem oczywiście, ale w jakimś pozytywnym stopniu chociaż. Boję się jednak, że wszystko odbywa się na zasadzie „Jarek, my pokażemy tę przyjazną twarz, ty trwaj w zrozumiałej żałobie, postaramy się wygrać prezydenturę, a ty tymczasem dochodź do siebie” – starzy wyborcy popierają stare zachowanie JK, którego zmianę nie zdążył pokazać, nowi wyborcy trochę współczując, trochę na kredyt jego zmiany, dodają mu kolejnych procentów.Teksty takie jak ten Olejnik to wg mnie jest nie tyle brak wiary w zmianę Kaczyńskiego – bardziej przekonanie, że w końcu „dojdzie do siebie”.Pozdrawiam
1. „PiS podważając kompetencje Seremeta, podważa decyzję zmarłego prezydenta”, to czysta demagogia. Po pierwsze mnie mnie się wydawało, że mógł wybrać przynajmniej z trzech, a sam zwróciłeś uwagę na to, że to był wybór jedynie między dwoma przedstawionemu mu kandydatami – wybór ten był więc niewiele większy, niż w przypadku klientów forda z pierwszych lat motoryzacji. Ale to i tak jest bez żadnego znaczenia – każdego urzędnika państwowego ocenia się po tym, jak wykonuje swoje obowiązki – reszta nie ma żadnego znaczenia! 2. Dość dobrze określa to sformułowanie Sikorskiego „kandydat specjalnej troski” – i to właśnie jest kwintesencja merytorycznego podejścia PO do kampanii prezydenckiej. W tym momencie najchętniej odesłałbym Ciebie do poprzedniej notki, w której zastanawiałem się, dlaczego dla tak sporego odłamu społeczeństwa czołowi politycy PO są „obcy”. 3. Czekam na prawdziwe wejście JK w kampanię, bo wtedy zobaczymy jaki obecnie on jest – no właśnie Ty czekasz, a Monika Olejnik nie czeka, tylko z góry dorabia mu „gębę”. Robi dokładnie to, co robiła wcześniej, a czego nie tak dawno się wstydziła (choć wiele osób uważało, że to tylko gra – vide słynny program satyryczny w ZDF, to ja całkowicie wierzę w jej szczerość).
Nie zapominaj, że Donald Tusk miał ksywę „figurant” zatem to nie on rozdaje karty. Ponadto, akurat znając Tuska, muszę mu przyznać, że ma dar realnej samooceny. Zatem jego decyzja była słuszna. Jedyne czego nie przewidział, to tego, że wybory będą tak wcześnie. W tym terminie miał szanse. Po ujawnieniu dziury budżetowej, szanse by stopniały.
Mnie się wydaje, że jego myślenie było takie – jak wystartuję w wyborach prezydenckich i wygram (a wygram na pewno), to po skończonej kadencji nie będę miał już do czego wracać; PO najprawdopodobniej będzie Schetyny – jeśli nawet kogoś innego, to już nie moja. Powrotu nie będzie. Spokojnie mogę jeszcze tę kadencję sobie odpuścić – prezydentem zostanę dopiero w następnej.
taa… Olejnik.Ja od czasu katastrofy jestem fanka Jana Pospieszalskiego.
Ja cały czas zachowuję do niego rezerwę, ale gdy w końcu w internecie obejrzałem „Solidarnych”, to byłem pełen uznania, że powstrzymywał się przed manipulacją – to był dobry reportaż i właśnie dlatego, że był dobry, doczekał się takich ataków.
U mnie strajkuje internet [onet] dlatego nie umiem dostać sie do swego bloga aby coś napisać; z trudem próbując wiele razy udaje mi się zamieścić komentarz. Może to przez powódź. A Twoja rezerwa do Pospieszalskiego była na rękę byłym oficerom- UB-ekom.
Ale nie mogę na czarne mówić, że jest białe – Pospieszalski „Warto rozmawiać” prowadzi w sposób wykraczający poza zasady uczciwego dziennikarstwa.
dlaczego?
Mój przyjaciel początkowo nawet przyjmował zaproszenia od J. Pospieszalskiego, ale za każdym razem było tak, że Pospieszalski miał z góry założoną tezę, którą MUSIAŁ przeprowadzić. Jeśli np. ktoś zaczynał mówić coś, co nie pasowało da założonej tezy, to odbierał głos; z nagranego materiału montował wypowiedzi tak, by adwersarze wypadali blado, jakby nic nie mieli do powiedzenia. Bywało, że wręcz trudno było rozpoznać w zmontowanym programie własne wypowiedzi. W końcu przestał przychodzić do jego programu.
Leszku – zgodnie ze wskazówką – była, blog odwiedziłam i ślad po sobie zostawiałam;
P.S. nie wiem kiedy znowu dane mi będzie blogować, bo zaczyna i mój internet zalewać ; pozdrawiam
To Ty na górze, a Cię zalewa?
No to Ateista Ci odpowiedział – pozostawił bez odpowiedzi wszystkie te zbite przeze mnie jego argumenty (a więc nie potrafi wskazać choćby jednego przypadku, by ktokolwiek był w jakikolwiek sposób prześladowany za używanie w miejscach publicznych symboli komunistycznych, co wg mnie świadczy o tym, że nasza tolerancja jest prawdziwa, a jego jest „tolerancją inaczej”; nie potrafił też powołać się na jakiekolwiek badania, które wykazałby, że podczas referendum w Szwajcarii w sprawie minaretów procent chrześcijan głosujących przeciwko był wyższy niż tak samo głosujących ateistów), za to Tobie już odpowiedział.
Leszku – może warto poświęcić tak pojmowanej tolerancji przez ateistę – oddzielną notkę ? pozdrawiam
Też pomyślałem właśnie o tym. Co prawda nie podjąłem jeszcze decyzji, ale zacząłem się wczoraj do tego szykować, zbierając w jednym miejscu całą tę polemikę. Z tym, że tak dokładnie myślałem o tym, by pokazać techniki manipulacji.
Otóż to – techniki manipulacji, które są przez wielu skutecznie stosowane. A tak na marginesie – jak będziesz tak rzadko publikował nowe notki, to na pewno nigdy nie przeskoczysz manipulatorów blogowych
Basiu, do mnie przychodzi tylko kilka osób (i to w większości rzadziej niż ja bywam u nich) – wtedy, gdy znalazłem się na pierwszej stronie onet-u, to tylko dzięki odwiedzinom jednej osoby, której wizyty wcale mnie nie cieszyły. Basiu, mój blog jest na wymarciu:(
Jakby był ciekawszy to nie byłby na wymarciu.
Wręcz przeciwnie, ten filmik był bardzo jednostronny i bardzo tendencyjny.
A na czym polega ta jednostronność? Czy na tym, że autorzy filmu nie poszli do „Kompanii Piwnej” i nie pokazali, że nie była ona w te dni pusta? Nie była, ale nie była też tak głośna, jak jest normalnie, a reportaż był o ludziach, którzy byli pod pałacem. Jakoś nie widziałem żadnego reportażu, który by pokazywał zupełnie inny obraz tych ludzi – nawet jeśli ktoś by sobie stawiał tezę pokazania innych ludzi pod pałacem, to by takiego reportażu nie nakręcił, bo obraz prawdziwy był rzeczywiście taki, jak w reportażu „Solidarni 2010”.
Pamietasz słynne relacje z pochodów pierwszomajowych , kazdy usmiechniety, kazdy zadowolony a jak pieknie się wypowiadali, az przyjemnie było popatrzeć – ale czy to wszystko była prawda? Tamto było tendencyjne, to było tendencyjne, zwyczajnie tak wypadało pokazać.
Ależ ludzie, którzy przychodzili na pochody pierwszomajowe wcale nie byli smutni – to było coś, w czym ludzie sami potrafili sie odnaleźć i tworzyli atmosferę pikniku. Pamiętam, jak Andrzej Rosiewicz. który chadzał z PSJ (Polskie Stowarzyszenie Jazzowe) wykrzykiwał hasła „Przecz a agresją w Wietnamie, precz z …, …, przecz z rządem – o przepraszam to ostanie hasło odwołuję”. Ludzie się naprawdę bawili i przekaz niczego nie udawał.A tu, jeszcze tydziej później widziałe nnp. człowieka, który pod pałacem wykrzykiwał, że to był zamach „Jak chcecie, to mnie aresztujcie, ale to był zamach” (policja właśnie próbowała go uciszyć i stali przy nim).