Lepiej czasami byłoby umrzeć…
Tak, masz rację – Bóg każdemu raz na jego życie wyznacza ten moment, w którym chce go zabrać do siebie. To jest ten najlepszy moment w nauce miłości każdego z nas. Ale to On wie, jaki to moment – my tego nie wiemy i jeśli próbujemy zrobić coś „na własną rękę”, to tylko przeszkadzamy w tych planach i opóźniamy moment naszej gotowości do pełnego zjednoczenia z Bogiem.
O czym mówisz? Czy ja dobrze rozumiem, czy musze przeczytać raz jeszcze, to co napisałeś powyżej? Dlaczego Twój czas minął? Bo ja naprawdę nie rozumiem! Co Cię zniechęca do prowadzenia bloga? Wytłumacz mi to, proszę… Pozdrawiam Cię nocą naprawdę zdziwiona. 😮
Ojej znowu wyszło czarne na czarnym i właściwej notki nie było widać. Tym na górze nie ma się co przejmować – bloga podtrzymuję cały czas cytatami ze starych notek i komentarzy do nich – jeszcze trochę ich jest i na trochę ich starczy.
To ja muszę jeszcze raz przyjrzeć się tej treści na górze, bo już się wystraszyłam, że kończysz z blogiem. A wiesz? Tego samego wieczoru, zanim weszłam na Twoją stronę, miałam podobne myśli. Zastanawiałam się, czy usunąc bloga, czy go zostawić? W tej wewnetrznej walce, zwyciężyło – zostawić! Może dlatego właśnie, tak pomyślałam? Teraz nawet, gdy piszę do Ciebie te słowa, krąży mi myśl w głowie, że gdy zakończę prowadzenie aktualnego, kolejnego nie założę… Pozdrawiam zarwaną nocą. :-)))
Nie chcę zdradzać za wiele, ale to bardzo interesująca osoba – proszę zajrzyj tam, gdzie się wpisała //listy-o-milosci-ps.blog.onet.pl/3804261,273363085,1,200,200,64282921,283305333,5181681,0,forum.htmldowiesz się czegoś więcej.
Agonia agonią, ale jeśli nawet tymi cytatami dajesz komuś nadzieję i pomagasz nimi… Dla mnie to dopiero początek życia…. Dziękuję za to że jesteś… I za to że Twój blog istnieje i mogę powiedzieć, że te słowa które piszesz – pomagają… 🙂
Jeszcze troche notek jest, więc na jakiś czas starczy. Dzięki:)
„Czasami lepiej byłoby umrzeć” – dla kogo lepiej ? Skąd bierze się to pragnienie śmierci ? Z czego to wynika ? Bo cierpienie za wielkie ? bo zbieg niesprzyjających okoliczności ? bo brzemię codziennych obowiązków przerasta nasze możliwości ? bo WYDAJE się nam, że nie jesteśmy kochani ? bo mamy odczucie, że nie jesteśmy już nikomu potrzebni ? bo jesteśmy ciężarem dla innych ? to wszystko stanowi KRZYŻ NASZEGO życia . W niektórych momentach ten krzyż jest dla nas za ciężki i jedyne wyjście jakie nam przychodzi do głowy, to odrzucić ten krzyż poprzez ucieczkę od życia. Też tak kiedyś rozumowałam. Nawet buntowałam się, kiedy ksiądz na kazaniu powiedział, że Bóg nie nakłada na człowieka krzyża ponad jego możliwości. Jeśli ksiądz ma rację, to skąd się biorą samobójcy ?Przeżuwając ten temat zrozumiałam, że to nie Bóg nakłada na człowieka krzyż, lecz czyni to życie jakie człowiek wybrał poprzez grzech pierworodny. Skąd się biorą samobójcy ? bo samotnie dźwigają ten krzyż, który przerasta ich możliwości, ale gdyby ten krzyż dźwigali z pomocą Jezusa, to by się nie załamali, bo:…”moja siła mało może, ale DOBRY BÓG, dźwigać krzyż ON ci pomoże wśród wygnania dróg..” chyba w tych słowach tkwi ratunek w krytycznych momentach życia. pozdrawiam
Piękna jest Twoja odpowiedź – moja była znacznie skromniejsza.
Twoja wypowiedź była znacznie krótsza, bo wiadomo -gaduła ze mnie:):):) A może po prostu tylko ciut-ciut starsza ??? a czy piękna ? to się jeszcze okaże czy komuś na coś się przyda ? pozdrawiam i zapraszam do modlitwy o jedność chrześcijan na moim blogu.
A skąd wiesz, czy starsza? – ja tu robię za zgrzybiałego starca i tej pozycji nie dam sobie odebrać. Jestem całkowicie pewien, że jesteś ode mnie dużo młodsza (kobietom się po prostu nie zdarza, by były starsze – to jest po prostu niemożliwe).
Jak sobie rzucę farbę na włosy to się odmłodzę i będę duuuużo młodsza a teraz może o jeden siwy włos………… zapraszam na mój blog, bo mam nowy post i boooję się………. ale się na mnie znowu posypią gromy. Czy możesz uzupełnić rozważania na moim blogu pod obecnym tematem ? PILZZZZ.
Znowu błąd – powinno być Pliiiiiiiiiiiiiiiiiizzzzzzzzzzzzzzz!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No to lecę.
Barbaro, napisz, bardzo prosze, link do twego blogu
To ja Ci podam http://ewa-basia.blog.onet.pl
Leszku – dzięki za polecenie mojego blogu. Proszę zajrzyj tam i Ty, bo ktoś tam zostawił też komentarz dla Ciebie. Może zechcesz mu odpowiedzieć ? pozdrawiam
Widziałem rano, ale musiałem iść do pracy; właśnie wróciłem i za jakiś czas odpiszę.
Ależ tajemniczy ten Z_daleka ? a może to jest „ta” a nie „ten” ?No; no zaczyna to być intrygujące. Ale miło mi, że ktoś chce do mnie zapukać, bo moim mottem jest: GOŚĆ W DOM – BÓG W DOM”.ZAPRASZAM WSZYSTKICH CHĘTNYCH ! JEST TAM MIEJSCE DLA KAŻDEGO !
Nie chcę zdradzać za wiele, ale to bardzo interesująca osoba – proszę zajrzyj tam, gdzie się wpisała //listy-o-milosci-ps.blog.onet.pl/3804261,273363085,1,200,200,64282921,283305333,5181681,0,forum.htmldowiesz się czegoś więcej.
ale chyba nie odchodzisz. chwilowy brak weny nie musi o niczym przesądzić, ja wierzę, że niedługo się wszystko ułoży i nadal będziesz pisał 🙂
Myślę, że to nie o wenę chodzi (ale mniejsza z tym). Ale na pewno jest tak, że jeden dzień, jedno wydarzenie może wszystko zmienić. W końcu na to liczę i już tyle czasu przedłużam istnienie tego bloga. Dziś zyskuję przynajmniej tyle, że wyciągając te stare myśli widzę, że czasami kogoś one poruszają..
Poruszają, poruszają. Jak raz się coś napisze dobrze to zawsze będzie żywe, a i Ci co ich nie znali będą mięli okazję poznać.Nie o wenę, być może, pewnie jest w tym coś więcej. Ale kto wie, może odwróci sie jeszcze wszystko pozytywnie 🙂 OBY
Bóg czuwa nade mną – inaczej, jak dobrze, nie może się zakończyć!
a więc w dzisiejszej wieczornej modlitwie, poproszę żeby się nie zakonczyło 😉 i mam nadzieję, że efekt będzie ;]
🙂
No spełniłam co powiedziałam, ciekawe, czy się spełni moja prośba 🙂
To ja Ci podam //ewa-basia.blog.onet.pl
mam nadzieję, że uśmiech będzie dobrą przepowiednią 🙂
🙁 ….ta notka jakos rozstroiła mnie wewnętrznie …Może nie powinnam myśleć..
🙁 ….ta notka jakos rozstroiła mnie wewnętrznie …Może nie powinnam myśleć..
Paulinko, bardzo mocno Cię przytulam i przepraszam, że wprowadziłem w taki nastrój. Ale tan nastrój możesz bardzo łatwo poprawić – zostaw wszystkie swoje zastanawiania się, dlaczego teraz jest tak, a nie inaczej, czy Ci czegoś potrzeba, czy niczego nie potrzeba.. Przygotuj się do spowiedzi i jutro leć na skrzydłach! Tylko tyle trzeba..
Dla mnie to krok jak narazie nie do przeskoczenia…Spowiedż ..w tym wypadku nie ma sensu …nie byłam w Kościele od 3 tygodni .Spowiedż ..staje się faktem niemożliwym..co ja powiem? Że co…że nie chodzę do koscioła, bo nie czuję jakiejkolwiek potrzeby by w Nim być ..to bezsens.
Dokładnie to i dodasz jeszcze, że z drugiej strony „a dokąd pójdziemy…”, więc choć nic nie czujesz, to dobrze wiesz, że musisz dotknąć płaszcza Chrystusa, bo inaczej grozi Ci śmierć. Wiesz, że tylko On może Ciebie uratować i Ty przyszłaś po ten ratunek.
Teraz jest to niemożliwe
Leszku, bardzo Ci dziękuję i mimo różnicy wieku… ludzie czują tak samo.Spodobała mi się Twoja wypowiedź – tak mi przed oczami mignęło: „Bóg nade mną czuwa” – wspaniale, że jesteś tego świadomy :)POZDRAWIAM 🙂
Bardzo miło czytać takie słowa
Cieszę się, że sprawiłam Ci przyjemność 🙂