4 A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca: «Słyszeliście o niej ode Mnie – [mówił] – 5 Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym». 6 Zapytywali Go zebrani: «Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?» (Dz 1)
Czy aby przypadkiem Duch Święty nie jest dla mnie za cichy? Czy aby przypadkiem ja również nie oczekuję KRÓLESTWA?
Leszku – postawiłeś pytanie – czy aby Duch Święty nie jest dla mnie za cichy ? a ja bym odwróciła pytanie – czy aby my nie jesteśmy za bardzo zagonieni, zapracowani, za hałaśliwi, za roztrzepani, za leniwi, za…………… by dostrzec i usłyszeć DUCHA ŚWIĘTEGO przez którego Bóg mówi do nas na wiele sposobów ? pozdrawiam
Dokładnie to miałem na myśli (i dlatego napisałem dla mnie za cichy i to kursywą) – to ja hałasuję (choćby takimi pytaniami o królestwo doczesne), a przez to nie zauważam Ducha Świętego.
Leszku – to nie tak [znowu mam odmienne zdanie – ups, pewnie Ci się narażę ?]. Ty nie hałasujesz notką postu. Potraktuj to, że jesteś narzędziem w ręku Bożej Opatrzności i działając jako medium Ducha Św. pracujesz [tworzysz coś na blogu] a jakie będą owoce tego trudu, pozostaw woli Bożej. Przecież Maryja nam wskazała drogę – „uczyńcie wszystko co wam powie Syn…” zatem czyń swoją powinność nie obawiając się, że zagłuszasz w sobie Ducha Świętego, On w Tobie ma mieć pole do działania. A mnie jesteś bardzo potrzebny na blogu dlatego nie obawiaj się, że swymi komentarzami sprzeniewierzysz się działaniu Ducha Św. Pozwól [dopuść] aby On się Tobą posłużył. Bez Jego Mocy nie bylibyśmy w stanie sklecić jednego zdania, a cóż dopiero tworzyć notki religijne. pozdrawiam
No to tym razem się nie zrozumieliśmy – pisałem „ja”, jako człowiek w życiu (a więc ja, ty i w ogóle każdy), a nie „ja”, jako autor bloga. Właśnie Twoja pierwsza wypowiedź była dokładnie tym, czego oczekiwałem od czytelników po swojej notce – liczyłem właśnie na taką refleksję. I ucieszyło mnie to, że od razu w pierwszej wypowiedzi spotkałem się z tym, na co czekałem. Pozdrawiam bardzo serdecznie:)
O jak miło, że skierowałam na właściwy tor dyskusję spełniając Twoje oczekiwania. Czasami mi się to udaje – żartuję. No widzisz, jak miałam zgadnąć, że „ja”, to ja, że „ja” to Ty, że „ja” to my …..? pasuje mi do tej Twojej drugiej wypowiedzi powiedzenie, że ; „mowa jest srebrem, a milczenie złotem” bo wtedy usłyszy się głoś Ducha Świętego – czy tak ? czy teraz się zrozumieliśmy ?
Niewątpliwie trafiłaś w samo sedno, ale jak widać, dyskusji nie ma żadnej:(
Rozmyslamy w ciszy, bo potrzebyjemy Swiatla Ducha, Mocy Ducha…Zgadzam sie jesteszmy za halasliwi ze by usluszec. Z prosba o modlitwie
Masz ją u mnie:)
dlaczego akurat cichy???bez Niego nic nie można…wypala nas jak złoto – wyczulając sumienie…wypróbowując…, wskazując drogę…Duch Święty cichy może…ale jednocześnie jak oddech…bez Niego nie ma życia.przepraszam za ciszęmiałam problemy z Internetem, a jak już wszystko z nim było dobrze, to okazało się, że mam wirusy na kompie.pozdrawiam ciepło, wiosennie, majowo, radośnie:)
Bardo się cieszę, że znowu jesteś:) Mnie chodziło o to, że apostołowie cały czas jeszcze myśleli „po ludzku”; obawiam się, że my wcale nie jesteśmy od nich lepsi mimo upływu 2000 lat – też pragniemy, by było dużo szumu, fajerwerków… A tymczasem Duch Święty działa w ciszy. Czasami prawie niewidoczny. Myślę, że wbrew pozorom oboje myślimy dokładnie tak samo.
moze źle, ze przykłądam własną miarę do innych, ale ja nie lubię by było szumu;byliśmy na czuwaniu;na koncu była adoracja…piękne spokojne pieśni, przeplatane chwilami ciszy…adoracja trwała z godzinkę…ależ nam było mało…kiedyś byłam na spotkaniu przed wyjazdem do Taize…zapytałam potem uczniów co im się najbardziej podobało, odpowiedzieli, zę cisza…myślę, że wielu ludzi woli „szum”, żeby się „coś działo”,ale każdy w sercu tęskni za prawdziwym Spotkaniempozdrawiammój komputer jeszcze nie działa jak należy, ale postaram sie częściej wpadać;lubię Twoje rozważania, pytania…niestety szkolny program na Twojego bloga nałożył „cenzora”…
Pięknie to napisałaś:) Myślę, że Twoi uczniowie z Twoich lekcji wynoszą nie tylko wiedzę, ale i Twoją wiarę – dajesz im siebie. I o to chodzi:)A czy program szkolny w roli „cenzora” oznacza po prostu to, że już musisz wyjść?
cenzor – to taki program, który nie pozwala uczniom włazić na niebezpieczne strony…ale on jest głupi i jeśli pojawił się jakiś „niebezpieczny” wyraz – to też taką stronę przyblokujealbo czasem jeśli jest zdjęcie, a blog nie jest fotograficzny…tak czy inaczej czerwone kółeczko z napisem cenzor nie pozwala mi wchodzić w różne miejsca…pozdrawiammoże uda mi się napisać maila o rekolekcjach..było niezwykle
No proszę, a ja myślałem, że to żart. Ciekawe, za co podpadłem? I czekam na maila.